Temat: Od 15 minut truchtu do 60 minut biegu i 10km przebiegniętych :)

Witajcie Kochane !

Dawno mnie tu nie było, nie ukrywam, że zjawiam się tu w potrzebie. Pamiętam jak vitalijki pomogły mi przełamać sie i zaczac pływać. Zaczęło się od nauki pływania, a skonczyło na propozycjach pływania w zawodach amatorskich :) Niestety, na pływanie nie starcza mi już czasu i muszę przerzucić się na bieganie.

Dzisiaj zaczęłam przygotowanie do przebiegnięcia 10km (to takie moje marzenie) i wierzę, ze się uda. Biegam wg tego planu.
http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=19&id=431

Każdą chętną która umie przebiec 15-20 min. truchtem zapraszam do wspólnej zabawy :) 
Mam nadzieję, że mi wybaczycie, ale będę w tym temacie wpisywać każdy trening ile minut i jak mi poszło. Potrzebuje silnej motywacji. Jeżeli ktoś chcialby się przylączyć zapraszam serdecznie :)
Plan zaczęłam od soboty 1 tygodnia
Dzisiaj - 24:34 min (planowo 20 minut truchtu)

Zapraszam i życzcie mi powodzenia :)


Pasek wagi

strach3 napisał(a):

Bóle piszczeli - poczytaj o shin splints, np. tu.

Dziękuję. Poczytałam. Będę robiła ćwiczenia z podanego linku. I zwrócę większą uwagę na rozgrzanie i rozciągnięcie łydki. Pójdę też dobrać buty do swojej stopy. Mąż już dawno kazał mi to zrobić ale mnie się wydaje, że moje buty są najlepsze na świecie.

kolorowyswiat napisał(a):

Właśnie przy marszobiegach miałam problem z bólem piszczeli. Niestety jestem typem osoby "no pain, no gain" i zabiegałam (dokładniej to zamarszobiegałam) to uczucie. Odradzam takie postępowanie, bo nie u każdego się sprawdzi, to że mi pomogło nie znaczy że jest dobre. Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie pojawiało sie głównie w fazie szybkiego marszu, a ustępowało przy/biegu. Dodatkowym czynnikiem sprawczym były..... za mocno zawiązanie sznurówki w bucie. Przy odpuszczeniu trochę związania, bóle stały się mniej dokuczliwe. I pytanie być może głupie, ale zawsze warto zapytać, masz buty przeznaczone do biegania ?Biegasz z jakimś planem czy sama go tworzysz ? Bo, mimo że nie jestem doświadczoną biegaczką, polecałabym jednak plan ułożony przez kogoś kto wie co robi. Oszczędza się na ryzyku kontuzji z powodu źle dobranych czasów itp. Może puma (teraz chyba się nazywa sześciotygodniowy) (http://bieganie.pl/?show=1&cat=19&id=547 ), albo 10-tygodniowy ( http://bieganie.pl/index.php?cat=6&id=81&show=1 ) ? Ja zaczynałam z pumą i bardzo sobie chwalę ;)Powodzenia 

U mnie zabieganie odpada, za bardzo się nacierpiałam trzy lata temu. Skutki lekceważenia bólu odczuwałam nawet po kilku miesiącach przy podbiegnięciu do autobusu. Plan niby był ale się zmył. Znaczy się - zmodyfikowałam sobie plan dziesięciotygodniowy skracając marsze z 4 na 1 minutę i zwiększając ilość powtórzeń z 5 na 7. Czyli to tak, jakby planu nie było ;) Buty są do biegania specjalnie kupione i ukochane i bronię się przed zmianą ale faktycznie, może mam je źle dobrane...

Właśnie wróciłam z "szurania" powtórzyłam wczorajszy trening i jest super! Jutro przerwa.

akuku3 - mam nadzieję, że kolejne biegi były także bezbolesne i przyjemne :) Powodzenia !

Dzisiejszy trening planowo 30 min i 4 przebieżki, w rzeczywistości 41 minut. Nie bylo to z mojej winy, po prostu szlaban kolejowy był zamknięty i musiałam biegać w koło, aż go otworzą :D :D :D Tylko teraz rodzi się moje pytanie do bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek. W niedzielę robilam najdłuższe od momentu zaczęcia planu wybieganie - 50 min. Biegło mi sie cudownie, ale pod koniec odczuwałam zmęczenie materiału (nie ból, nic niepokojącego, po prostu zmęczenie), następnego dnia nie miałam zakwasów, ani innych nieprzyjemnych doznań, wszystko było swietnie. Z tym, że dzisiaj powinna biec 30 min i 4 przebieżki co normalnie zajmuje mi około 32-33 minut. Teraz było prawie o 10 więcej. Boję się, czy to nie wpłynie negatywnie na mój organizm (w sensie przedobrzenia) ? Czy czwartkowy trening zrobić na mniejszych obrotach, czy uznać, że co było, to było i biegać normalnie ?

Czuję się świetnie. Pewnie trochę panikuję, ale już 2 razy zakończyłam początki przygody z bieganiem przez "zabieganie się" i oczekiwanie od siebie zbyt duzych rezultatów w zbyt krótkim czasie. Teraz chcę żeby sie udało, bo jak odpuściłam ambicje, to biega mi się naprawdę bajecznie. Z góry dziękuję za odpowiedź.

Pasek wagi

10 minut extra to nie jest duża nadróbka. Skoro czujesz się dobrze to jedź wg rozkładu, chyba że w trakcie poczujesz coś nie teges (ale wątpię).

Pasek wagi

Dziękuję Ci bardzo Strachu :) Jak zawsze pomocny :) Milego wieczoru.

Pasek wagi

Dziękuję kolorywyświat :) ale kolorowo już nie jest. Dwa dni truchtałam pod rząd. W poniedziałek zrobiłam przerwę bo się bałam, wczoraj też się bałam, bo po podbiegnięciu do autobusu czułam jakby ktoś mnie lagą po piszczelach okładał :( Smaruję się maścią na stłuczenia i bolące mięśnie dwa razy dziennie, rozciągam łydki. 

Dzisiaj wyjdę w teren. Spróbuję pomaszerować i potruchtać Rozruszam nogi, zobaczę co będzie się działo. Nie chcę przerywać. Chcę biegać.

Akuku3 - Kurczę, to niefajnie. Mam nadzieję, że już jest lepiej i możesz znowu biegać. Jeżeli nie, może na razie warto unikać biegania 2 razy pod rząd żeby dac organizmowi jak najwięcej czasu na regenerację ? Może dobrym pomyslem byłoby też pobuszowanie na forum bieganie.pl ? Albo po prostu spytanie się, tam jest dużo doświadczonych osób, może znajdą jakaś receptę... Trzymam kciuki !!

A co u mnie. Dobrze, bardzo dobrze, wspaniale :) I to nie tylko w kontekscie biegowym ! :)

Czwartek - mój dzień do dumy :) Niestety, obecny tydzień po względem ilości snum, jedzenia dobrego gatunkowego i ogólnego dobrego prowadzenia się był tragiczny głównie z uwagi na tempo życia dość wariackie i multum obowiazków. Dlatego też czwartek pokazał mi, że można więcej. Po zjedzeniu sevendaysa, 5 cukierków i wypiciu 1 (słownie jednej) szklanki płynu na cały dzień (to żarcie to też takie dniowe...wiem, żenada totalna, ale co zrobić, to był tylko ten tydzień taki.) przemogłam się na trening. 30 minut i 4 przebieżki zrobione w 36 minut. Ale nie to jest najlepsze. Biegło mi się słabo (dosłownie) i ciezko. Byłam przemęczona i odwodniona i jedyna myśl paraliżujaca głowe była " jeżeli drużnik, w drodze powrotnej, znów zamknie przejazd jak we wtorek, nie dam rady biec kolejnych kilku minut,poddam się, padne.." Dobiegam do przejazdu, już zostało mi 100 metrów, już witam się z gąską i.....BACH, zapalaja się swiatełka i szlabany opadają... Szlag.. ale postanowla dać sobie szanse i przebiec jeszcze chwilę, później kolejną i nie uwierzycie - nie dosć że przebieglam ten kawałek, to udało mi się biec aż do momentu otworzenia rogagtek :))) Z uśmiechem na ustach dobiegłam do domu, a tak okazało się, że 3 pierwsze kilometry biegłam w tempie 5:48 co w ogóle było szokiem :)) Kurczę, jesteśmy w stanie osiągnąć 100 razy więcej niż byśmy przypuszczali :)) Mega pozytywny dzień :)

Sobota, zaplanowane 30 minut, wykonane 31 :) 

Kolejny trening jutro - 50 min.

Pasek wagi

Dzisiejszy trening 50 min w 50 min i 45 sekund (kurczę to brzmi jak badanie zawartości cukru w cukrze ;) ) Biegło się cudownie, bo miasto jeszcze spało.

Kolejny trening wtorek - 30 minut i 5 przebieżek (tak, nowe wytyczne przebieżek wg planu :)) )

Pasek wagi

O matko, kiedy ja przebiegnę 30 minut :D Po moich dwuminutówkach ja ledwie dycham...

Stosuję się do rad z artykułu, który podsunął Strach. Po każdym treningu zlewam łydki zimną wodą i codziennie wykonuję proste ćwiczenia wzmacniające. Nie będę biegać dwa dni z rzędu. Myślę, że co drugi lub trzeci dzień będzie rozsądnie póki co.

Wczoraj pierwszy raz pobiegłam sama. Dałam radę chociaż trochę miałam stracha, bo było już ciemno. Biegło się super i o dziwo! nie bolało mnie prawie nic :)) oczywiście czuję łydki, uda, biodra, pupę ale moje piszczele żyją i mają się dobrze. Bardzo mnie to cieszy :))

Akuku3 - mam nadzieję, że piszczele dały o sobie zapomniec i nadal biegasz z przyjemnością :)

Dzisiejszy trening zaplanowane 30 minut i 5 przebieżek wykonane w 31 minut. Trochę krótko, ale cieszę się bardzo że wyszłam na trening i sumiennie go zrobilam. I do tego czerpałam z niego radośc ;)

Kolejny trening czwartek - 30 minut i 5 przebieżek

Pasek wagi

Biegam ale wczoraj dziwnie mi się biegło. Nie miałam siły, normalnie jakby ktoś spuścił ze mnie powietrze. Bardzo się umęczyłam :( Ból ze środka kości przeniósł się na wewnętrzną część łydki. Boli ale nie tak bardzo, żeby nie móc biegać :)

Co to znaczy 30 minut i 5 przebieżek? 5 razy po 6 minut biegasz? z jakimiś przerwami?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.