- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 lutego 2014, 22:18
23 marca 2014, 15:18
Bóle piszczeli - poczytaj o shin splints, np. tu.
Dziękuję. Poczytałam. Będę robiła ćwiczenia z podanego linku. I zwrócę większą uwagę na rozgrzanie i rozciągnięcie łydki. Pójdę też dobrać buty do swojej stopy. Mąż już dawno kazał mi to zrobić ale mnie się wydaje, że moje buty są najlepsze na świecie.
Właśnie przy marszobiegach miałam problem z bólem piszczeli. Niestety jestem typem osoby "no pain, no gain" i zabiegałam (dokładniej to zamarszobiegałam) to uczucie. Odradzam takie postępowanie, bo nie u każdego się sprawdzi, to że mi pomogło nie znaczy że jest dobre. Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie pojawiało sie głównie w fazie szybkiego marszu, a ustępowało przy/biegu. Dodatkowym czynnikiem sprawczym były..... za mocno zawiązanie sznurówki w bucie. Przy odpuszczeniu trochę związania, bóle stały się mniej dokuczliwe. I pytanie być może głupie, ale zawsze warto zapytać, masz buty przeznaczone do biegania ?Biegasz z jakimś planem czy sama go tworzysz ? Bo, mimo że nie jestem doświadczoną biegaczką, polecałabym jednak plan ułożony przez kogoś kto wie co robi. Oszczędza się na ryzyku kontuzji z powodu źle dobranych czasów itp. Może puma (teraz chyba się nazywa sześciotygodniowy) (http://bieganie.pl/?show=1&cat=19&id=547 ), albo 10-tygodniowy ( http://bieganie.pl/index.php?cat=6&id=81&show=1 ) ? Ja zaczynałam z pumą i bardzo sobie chwalę ;)Powodzenia
U mnie zabieganie odpada, za bardzo się nacierpiałam trzy lata temu. Skutki lekceważenia bólu odczuwałam nawet po kilku miesiącach przy podbiegnięciu do autobusu. Plan niby był ale się zmył. Znaczy się - zmodyfikowałam sobie plan dziesięciotygodniowy skracając marsze z 4 na 1 minutę i zwiększając ilość powtórzeń z 5 na 7. Czyli to tak, jakby planu nie było ;) Buty są do biegania specjalnie kupione i ukochane i bronię się przed zmianą ale faktycznie, może mam je źle dobrane...
Właśnie wróciłam z "szurania" powtórzyłam wczorajszy trening i jest super! Jutro przerwa.
25 marca 2014, 21:41
akuku3 - mam nadzieję, że kolejne biegi były także bezbolesne i przyjemne :) Powodzenia !
Dzisiejszy trening planowo 30 min i 4 przebieżki, w rzeczywistości 41 minut. Nie bylo to z mojej winy, po prostu szlaban kolejowy był zamknięty i musiałam biegać w koło, aż go otworzą :D :D :D Tylko teraz rodzi się moje pytanie do bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek. W niedzielę robilam najdłuższe od momentu zaczęcia planu wybieganie - 50 min. Biegło mi sie cudownie, ale pod koniec odczuwałam zmęczenie materiału (nie ból, nic niepokojącego, po prostu zmęczenie), następnego dnia nie miałam zakwasów, ani innych nieprzyjemnych doznań, wszystko było swietnie. Z tym, że dzisiaj powinna biec 30 min i 4 przebieżki co normalnie zajmuje mi około 32-33 minut. Teraz było prawie o 10 więcej. Boję się, czy to nie wpłynie negatywnie na mój organizm (w sensie przedobrzenia) ? Czy czwartkowy trening zrobić na mniejszych obrotach, czy uznać, że co było, to było i biegać normalnie ?
Czuję się świetnie. Pewnie trochę panikuję, ale już 2 razy zakończyłam początki przygody z bieganiem przez "zabieganie się" i oczekiwanie od siebie zbyt duzych rezultatów w zbyt krótkim czasie. Teraz chcę żeby sie udało, bo jak odpuściłam ambicje, to biega mi się naprawdę bajecznie. Z góry dziękuję za odpowiedź.
25 marca 2014, 21:48
10 minut extra to nie jest duża nadróbka. Skoro czujesz się dobrze to jedź wg rozkładu, chyba że w trakcie poczujesz coś nie teges (ale wątpię).
26 marca 2014, 09:34
Dziękuję kolorywyświat :) ale kolorowo już nie jest. Dwa dni truchtałam pod rząd. W poniedziałek zrobiłam przerwę bo się bałam, wczoraj też się bałam, bo po podbiegnięciu do autobusu czułam jakby ktoś mnie lagą po piszczelach okładał :( Smaruję się maścią na stłuczenia i bolące mięśnie dwa razy dziennie, rozciągam łydki.
Dzisiaj wyjdę w teren. Spróbuję pomaszerować i potruchtać Rozruszam nogi, zobaczę co będzie się działo. Nie chcę przerywać. Chcę biegać.
Edytowany przez akuku3 26 marca 2014, 09:37
29 marca 2014, 10:09
Akuku3 - Kurczę, to niefajnie. Mam nadzieję, że już jest lepiej i możesz znowu biegać. Jeżeli nie, może na razie warto unikać biegania 2 razy pod rząd żeby dac organizmowi jak najwięcej czasu na regenerację ? Może dobrym pomyslem byłoby też pobuszowanie na forum bieganie.pl ? Albo po prostu spytanie się, tam jest dużo doświadczonych osób, może znajdą jakaś receptę... Trzymam kciuki !!
A co u mnie. Dobrze, bardzo dobrze, wspaniale :) I to nie tylko w kontekscie biegowym ! :)
Czwartek - mój dzień do dumy :) Niestety, obecny tydzień po względem ilości snum, jedzenia dobrego gatunkowego i ogólnego dobrego prowadzenia się był tragiczny głównie z uwagi na tempo życia dość wariackie i multum obowiazków. Dlatego też czwartek pokazał mi, że można więcej. Po zjedzeniu sevendaysa, 5 cukierków i wypiciu 1 (słownie jednej) szklanki płynu na cały dzień (to żarcie to też takie dniowe...wiem, żenada totalna, ale co zrobić, to był tylko ten tydzień taki.) przemogłam się na trening. 30 minut i 4 przebieżki zrobione w 36 minut. Ale nie to jest najlepsze. Biegło mi się słabo (dosłownie) i ciezko. Byłam przemęczona i odwodniona i jedyna myśl paraliżujaca głowe była " jeżeli drużnik, w drodze powrotnej, znów zamknie przejazd jak we wtorek, nie dam rady biec kolejnych kilku minut,poddam się, padne.." Dobiegam do przejazdu, już zostało mi 100 metrów, już witam się z gąską i.....BACH, zapalaja się swiatełka i szlabany opadają... Szlag.. ale postanowla dać sobie szanse i przebiec jeszcze chwilę, później kolejną i nie uwierzycie - nie dosć że przebieglam ten kawałek, to udało mi się biec aż do momentu otworzenia rogagtek :))) Z uśmiechem na ustach dobiegłam do domu, a tak okazało się, że 3 pierwsze kilometry biegłam w tempie 5:48 co w ogóle było szokiem :)) Kurczę, jesteśmy w stanie osiągnąć 100 razy więcej niż byśmy przypuszczali :)) Mega pozytywny dzień :)
Sobota, zaplanowane 30 minut, wykonane 31 :)
Kolejny trening jutro - 50 min.
30 marca 2014, 09:24
Dzisiejszy trening 50 min w 50 min i 45 sekund (kurczę to brzmi jak badanie zawartości cukru w cukrze ;) ) Biegło się cudownie, bo miasto jeszcze spało.
Kolejny trening wtorek - 30 minut i 5 przebieżek (tak, nowe wytyczne przebieżek wg planu :)) )
30 marca 2014, 18:56
O matko, kiedy ja przebiegnę 30 minut :D Po moich dwuminutówkach ja ledwie dycham...
Stosuję się do rad z artykułu, który podsunął Strach. Po każdym treningu zlewam łydki zimną wodą i codziennie wykonuję proste ćwiczenia wzmacniające. Nie będę biegać dwa dni z rzędu. Myślę, że co drugi lub trzeci dzień będzie rozsądnie póki co.
Wczoraj pierwszy raz pobiegłam sama. Dałam radę chociaż trochę miałam stracha, bo było już ciemno. Biegło się super i o dziwo! nie bolało mnie prawie nic :)) oczywiście czuję łydki, uda, biodra, pupę ale moje piszczele żyją i mają się dobrze. Bardzo mnie to cieszy :))
1 kwietnia 2014, 21:42
Akuku3 - mam nadzieję, że piszczele dały o sobie zapomniec i nadal biegasz z przyjemnością :)
Dzisiejszy trening zaplanowane 30 minut i 5 przebieżek wykonane w 31 minut. Trochę krótko, ale cieszę się bardzo że wyszłam na trening i sumiennie go zrobilam. I do tego czerpałam z niego radośc ;)
Kolejny trening czwartek - 30 minut i 5 przebieżek
2 kwietnia 2014, 12:35
Biegam ale wczoraj dziwnie mi się biegło. Nie miałam siły, normalnie jakby ktoś spuścił ze mnie powietrze. Bardzo się umęczyłam :( Ból ze środka kości przeniósł się na wewnętrzną część łydki. Boli ale nie tak bardzo, żeby nie móc biegać :)
Co to znaczy 30 minut i 5 przebieżek? 5 razy po 6 minut biegasz? z jakimiś przerwami?