- Dołączył: 2010-11-02
- Miasto: Leszno
- Liczba postów: 6
2 listopada 2010, 21:23
Witam wszystkie Vitalijki :) Mam 19 lat i postanowiłam zacząć biegać. Planuję truchtać codziennie rano po godzinie. Wagę mam w normie (50 kg przy 167 wzrostu), ale za to jestem trochę obtłuszczona, szczególnie na brzuchu i udach, dlatego bardzo zależy mi nie tyle na redukcji wagi, co na zmniejszeniu wymiarów i straceniu sadełka. Stąd pytanie - ile kalorii dziennie powinnam jeść, żeby bieganie przynosiło efekty ? Mam oczywiście na myśli zdrową dietę bez słodyczy i fast-foodów. Słyszałam, że podczas takiego wysiłku organizm potrzebuje więcej, ale nie wiem dokładnie, na jakiej granicy się zatrzymać. Czy 1500 kcal będzie ok ? Proszę o rady wszystkie biegające Vitalijki :)
- Dołączył: 2009-12-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 471
2 grudnia 2010, 15:57
>Nie, nie
> jest tak. Po treningu należy zjeść łatwo
> przyswajalne węglowodany aby szybko uzupełnić
> zaistniałe straty. Polecam ten wątek na forum -
> odpowiedzi udziela naprawdę kompetentny człowiek:
> LINK Polecam też książkę J. Skarżyńskiego
> "Biegiem przez życie", gdzie na temat sposobu
> odżywiania jest dużo cennych informacji.
No, to będę polimeryzować.
Jeśli wierzyć Timowi Noakesowi ("Lore of Running", wyd. Oxford Press) dowolne jadalne węglowodany wystarczają do odbudowania rezerw. Łatwo przyswajalne oczywiście również.
Natomiast wadą łatwo przyswajalnych węglowodanów, szczególnie w formie słodyczy, jest to, że z powrotem przyzwyczajają już odzwyczajony organizm do smaku cukru, i do nagłych wzrostów stężenia glukozy w układzie wrotnym. Innymi słowy, jeśli już komuś udało się odzwyczaić od smaku słodyczy, lepiej samego siebie nie wodzić na pokuszenie. Jako kompromis proponuję kajzerkę, lub kisiel domowej roboty, w niewielkiej ilości (30 g CHO), a niedługo potem np. razowiec.
T.
- Dołączył: 2010-05-13
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 283
2 grudnia 2010, 22:26
> Jako
> kompromis proponuję kajzerkę, lub kisiel domowej
> roboty, w niewielkiej ilości (30 g CHO), a
> niedługo potem np. razowiec. T.
Właśnie, właśnie - brzmi rozsądnie
Do tego jeszcze jakiś owoc i będzie gites!
Pozdrawiam!
- Dołączył: 2010-01-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 370
3 grudnia 2010, 09:57
hm no właśnie trochę się zastanawiam jak to jest z tym jedzeniem i bieganiem, i stwierdzam, że trzeba zachować zdrowy rozsądek, ale trzeba też słuchać swojego organizmu bo każdy jest inny.
ja np. mam dosyć umięśnione nogi, efekt wieloletniego uprawiania sportu. dlatego chcę wyszczuplić, ale nie rozbudowywać więcej masy. postawiłam na długie bieganie, równym tempem i porządne rozciąganie, plus masaż po bieganiu. i na ograniczenie jedzenia białka. jako że kocham jogurty naturalne, ciężko mi to przychodzi, więc jak już wciągam miskę czy 2 naturalnego to na długo przed bieganiem i długo po bieganiu.
i teraz, czy to jest całkiem normalne, że jak biegam wieczorem, o tej 20, to później już nic nie jem, praktycznie do południa następnego dnia? zwyczajnie mój żołądek się o to nie dopomina. nie wiem na czym polega fenomen, ale nie widzę sensu, żeby z rozsądku jeść, skoro nie czuję głodu... jakaś diagnoza?
i może jakieś rady co do uskutecznienie spalania tudzież rozciągania mięśni na nogach? od razu uprzedzam, że nie przesadzam z tymi udami.
- Dołączył: 2009-12-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 471
3 grudnia 2010, 14:57
Dla wytrenowanego organizmu zużycie energii rzędu 400 - 800 kcal nie jest znaczącym naruszeniem rezerw, i niekoniecznie musi wyzwalać reakcje obronne. Więc chyba nie przejmowałbym się.
Biegi długodystansowe nie powinny wpływać na rozbudowanie masy mięśniowej, natomiast mięśni nabytych we wczesnej młodości na ogół trudno się pozbyć.
T.