10 września 2013, 10:09
Chciałabym poznać Wasze doświadczenia. Mieszkałam trochę za granicą i uprawiałam tam regularnie jogging- ludzie uśmiechali się, pozdrawiali, machali, inni biegacze też, niektórzy z ławek w parku nawet 'dopingowali' biegających. Biegałam tam o każdej porze dnia, czasami było na prawdę sporo ludzi.
W Polsce czuję się jak dziwadło. Mieszkam w centrum dużego miasta i myślałam, że świadomość podniosła się już tutaj na tyle, że ludzie odnoszą się normalnie do biegających. Niestety. Teksty "I co, myślisz że schudniesz?" albo "Kija połknęłaś?" (nie wiem, może dziwnie biegam) no i oczywiście nieśmiertelne zatrzymywanie się i gapienie, ewentualnie wytykanie palcem. Doszło do tego że zaczęłam się zniechęcać, albo biegam tylko bardzo wcześnie rano, kiedy jeszcze nikogo nie ma na ulicy :/
Spotkałyście się z czymś takim? Jak reagujecie na zaczepki? :/
- Dołączył: 2010-05-07
- Miasto: Marzenie
- Liczba postów: 711
10 września 2013, 18:54
Mieszkam w mieście do 100 tysięcy, kilka lat temu biegający byli atrakcją a teraz sporo ludzi biega i nikogo to jakoś specjalnie nie dziwi, czasami ktoś zaczepi ale raczej z podziwem i zainteresowaniem, niż z głupim tekstem.
- Dołączył: 2010-05-07
- Miasto: Marzenie
- Liczba postów: 711
10 września 2013, 18:56
wiejska.dziunia napisał(a):
jak biegam to niektóre dziewczyny, młode patrzą się jakby mnie chciały wzrokiem zabić, faceci raczej się przyglądają, niekótre dziadki mówią że chudzinka zniknie, czasem uśmiecham się do innych biegających, ale mało kto też odpowiada uśmiechem, większość ma marsowe miny
Właśnie mnie to też zastanawia czemu biegacze mają takie marsowe miny i nie odpowiedzą na uśmiech innego biegającego, a przecież to nas łączy :)
- Dołączył: 2007-08-31
- Miasto: Yp
- Liczba postów: 5319
10 września 2013, 19:16
DZIWNE!
mieszkaøam w wielu róznych miastach i wiochach, nie tylko w Polsce, na wegrzech na prowincji, w uk wiocha na poludniu, w szwecji pod sztokholmem i nigdy nie spotkalam sie z jakimkolwiek komentarzem lub nawet zalosnym spojrzeniem.
Ludzie (poza Wégrami i Polakami) byli bardzo przyjaznie nastawieni, a poza tym obojetnosc.
Kogo to obchodzi? Bardzo wielu ludzi biega.
Zaczynalam jako pulpet na polskiej wsi i troche kolezanki w klasie mi dokuczaly, ale nikt inny nawet krzywo nie spojrzal (a mogby powiedziec, idz w polu/stodole robic, a nie jakies fitnessy).
Obecnie biegam i cwicze czesto na schodach lub w parkach na lawce i zero komentarzy. Ja nie wiem na jakich WY ludzi trafiacie....
Edytowany przez nuta 10 września 2013, 19:20
12 września 2013, 23:47
podczas studiów biegałam w Krakowie i raczej nie spotkałam się z takim nastawieniem. :) raczej ludzie uśmiechali się, popatrzyli z podziwem. pewnie zdarzały się jakieś niemiłe komentarze, ale ich nie słyszałam, bo miałam słuchawki na uszach. :) obecnie biegam blisko domu, więc rzadko kogoś spotykam, jak coś to sąsiadów, ale oni są jedynie zdziwieni, ale nic nie komentują. :D
- Dołączył: 2011-08-23
- Miasto:
- Liczba postów: 5376
12 września 2013, 23:54
dlatego właśnie biegałam najwcześniej jak mogłam, a że chodzę późno spać, to zwykle było to jakoś przed 8 rano.
najczęściej nienawistnie gapią się tłuściutkie wypindrzone dupeczki które idą do szkoły i popalają papierosy. czuję się wtedy jak królowa całego świata.
przykrości mnie nigdy nie spotkały, ale może to kwestia słuchawek w uszach i omijania tłumów ;)