10 września 2013, 10:09
Chciałabym poznać Wasze doświadczenia. Mieszkałam trochę za granicą i uprawiałam tam regularnie jogging- ludzie uśmiechali się, pozdrawiali, machali, inni biegacze też, niektórzy z ławek w parku nawet 'dopingowali' biegających. Biegałam tam o każdej porze dnia, czasami było na prawdę sporo ludzi.
W Polsce czuję się jak dziwadło. Mieszkam w centrum dużego miasta i myślałam, że świadomość podniosła się już tutaj na tyle, że ludzie odnoszą się normalnie do biegających. Niestety. Teksty "I co, myślisz że schudniesz?" albo "Kija połknęłaś?" (nie wiem, może dziwnie biegam) no i oczywiście nieśmiertelne zatrzymywanie się i gapienie, ewentualnie wytykanie palcem. Doszło do tego że zaczęłam się zniechęcać, albo biegam tylko bardzo wcześnie rano, kiedy jeszcze nikogo nie ma na ulicy :/
Spotkałyście się z czymś takim? Jak reagujecie na zaczepki? :/
10 września 2013, 10:14
Ja mieszkam w niewielkim mieście (25 tys. mieszkańców) i też biegam albo bardzo wcześnie rano, albo bardzo późno wieczorem, o ile mówimy o bieganiu po mieście (bo na bieżni nie ma problemu i można o każdej porze dnia). Nie słyszałam nigdy żadnych docinek, ale wkurzają mnie grupki albo w wieku 10-18 (czyli nieśmiertlne gimbusy, biorąc pod uwagę, że niektórzy dorastają za szybko, a niektórzy za wolno), którzy podśmiewają się i lampią na mnie jakbym była jakaś nienormalna, albo grupki chłopaków w wieku 16-24 mniej więcej, którzy czasem rzucą komentarz w stylu ,,Fajna będzie dupa".
Więc niestety - polskie realia.
- Dołączył: 2013-06-17
- Miasto: Katania
- Liczba postów: 6528
10 września 2013, 10:16
ja mieszkam na obrzeżach miasta, w okolicy mam klub kajakarski a co za tym idzie w okolicy biega sporo osób, zresztą widzę, że poza nimi też już trochę osób biega, pamiętam jak szłam biegać pierwszy raz, trochę mi było dziwnie bo jednak musiałam się kawałek przemieścić wśród ludzi , nie zauważyłam żeby ktoś się dziwnie patrzył choć tego się obawiałam, jak już biegałam mijałam jedynie biegających, którzy raczej się uśmiechają do innych biegających, jak wracałam marszem mijałam trochę młodych osób, teoretycznie grupa najbardziej skłonna do śmiania się, jednak widziałam jedynie spojrzenia w stylu "podziwiam, że jej się chce"
10 września 2013, 10:18
Feraleth napisał(a):
ja mieszkam na obrzeżach miasta, w okolicy mam klub kajakarski a co za tym idzie w okolicy biega sporo osób, zresztą widzę, że poza nimi też już trochę osób biega, pamiętam jak szłam biegać pierwszy raz, trochę mi było dziwnie bo jednak musiałam się kawałek przemieścić wśród ludzi , nie zauważyłam żeby ktoś się dziwnie patrzył choć tego się obawiałam, jak już biegałam mijałam jedynie biegających, którzy raczej się uśmiechają do innych biegających, jak wracałam marszem mijałam trochę młodych osób, teoretycznie grupa najbardziej skłonna do śmiania się, jednak widziałam jedynie spojrzenia w stylu "podziwiam, że jej się chce"
Zazdroszczę :) Właśnie to mi przypomina zagraniczne realia :) Czyli jest nadzieja!
10 września 2013, 10:20
Nie zwracaj na to uwagi :)
- Dołączył: 2009-06-22
- Miasto: Nassau
- Liczba postów: 7753
10 września 2013, 10:20
Miej to gdzieś, serio. Zawsze trafi się ktoś, kto skrytykuje. Ja widząc biegającą osobę nawet nie pomyślałabym, żeby ją skrytykować - zawsze się uśmiechnę, czy coś.
Ty przynajmniej coś robisz, oni się opieprzają. Na Twoim miejscu biegałabym dalej bez żadnych oporów. :))
- Dołączył: 2013-06-17
- Miasto: Katania
- Liczba postów: 6528
10 września 2013, 10:21
TheGodmother napisał(a):
Feraleth napisał(a):
ja mieszkam na obrzeżach miasta, w okolicy mam klub kajakarski a co za tym idzie w okolicy biega sporo osób, zresztą widzę, że poza nimi też już trochę osób biega, pamiętam jak szłam biegać pierwszy raz, trochę mi było dziwnie bo jednak musiałam się kawałek przemieścić wśród ludzi , nie zauważyłam żeby ktoś się dziwnie patrzył choć tego się obawiałam, jak już biegałam mijałam jedynie biegających, którzy raczej się uśmiechają do innych biegających, jak wracałam marszem mijałam trochę młodych osób, teoretycznie grupa najbardziej skłonna do śmiania się, jednak widziałam jedynie spojrzenia w stylu "podziwiam, że jej się chce"
Zazdroszczę :) Właśnie to mi przypomina zagraniczne realia :) Czyli jest nadzieja!
musimy w to wierzyć
zresztą jak to mi ktoś kiedyś powiedział na temat moich wątpliwości odnośnie ćwiczeń na powietrzu- to nie nam powinno być głupio, że ćwiczymy a całej reszcie, że nie chce im się tego robić
10 września 2013, 10:22
Ja miałam w d.... komentarze. Jak nie zwracasz na nie uwagi to w końcu przestajesz je rejestrować. Olej. Z reguły śmieją się Ci co doopy zza telewizora nie ruszają.
- Dołączył: 2010-11-03
- Miasto: Ibiza
- Liczba postów: 15692
10 września 2013, 10:25
W OGÓLE się tym nie przejmuj.
Nie rozumiem, co, tacy ludzie mają w głowach- nie czytają gazet? nie oglądają tv? nie mają internetu? Świat idzie do przodu, wszędzie dudni się o zdrowym trybie życia, sportach etc.
No, chyba, że teksty tego typu lecą z ust gimbusów- którzy nie potrafią na zaliczeniu przebiec 500 m bez zadyszki.
Kochana, bądź ponad nimi- przecież ty robisz coś dla siebie, dla swojego ciała, dla sylwetki- co Cię obchodzą opinie innych. Niech ten kraj idzie do przodu- ty pokażesz, że jesteś lepsza, może zmotywujesz innych wstydzących się biegaczy ;)
To jest reakcja łańcuchowa :)
A na teksty z stylu: "kija połknęłaś" odpowiedziałabym "dobrze, że nie balon, jak ty"/ "I co, myslisz, że schudniesz?"- "I co, myślisz, że mnie to rusza?" i roześmiałabym się głośno ćwicząc przy tym mieśnie brzucha
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Syberia
- Liczba postów: 9620
10 września 2013, 10:28
Ja mieszkam w miasteczku na zadupiu 15 tys mieszkańców w porywach i o dziwo sporo osób biega, jedyny komentarz jaki udało mi się usłyszeć to: "nie nudzi Ci się tak codziennie biegać?", jeśli ktoś w ogóle jest zainteresowany, to raczej pyta o efekty, czy konsekwencje. Może ja mam takie szczęście do ludzi, a może jednak nie jesteśmy takim zacofanym zaściankiem :D
Olej, nie warto się przejmować.
- Dołączył: 2013-02-22
- Miasto: Bieruń
- Liczba postów: 5024
10 września 2013, 10:36
najlepiej wcale nie reagować, na głupotę nie ma rady