Temat: poranne bieganie

od dłuższego czasu przymierzam się do porannego biegania przed pracą, tj. miałabym biegac ok 6 rano, może ciut wcześniej i zastanawiam się czy przed bieganiem powinnam coś zjeśc i ewentualnie co? pytam, gdyż śniadanie jem zawsze po 7 i mogę miec z tym trudności.

anonimka89 napisał(a):

mysle, ze powinnas cos przegryzc, np. marchew czy cos. Zeby nie biegac z pustym zoladkiem. Ja biegalam na pusty zoladek to potem zle sie czulam , w glowie mi sie krecilo... Czasami az na wymioty ciagalo... Mysle, ze to wlasnie dlatego, ze nie dostarczalam nic organizmowi.


Cytują pierwszy post, choć jest tu masa w tym samym tonie -> kolację się jada to i energia na rano jest. Organizm po przebudzeniu ma glikogen w mięśniach bez problemu na ponad godzinę wysiłku. Inna sprawa, że nie mam pojęcia jak biegacie więc ciężko mi cokolwiek oceniać.
Poza tym zdecydowanie lepiej biega się bez jedzenia niż zaraz po, a godzinę wcześniej rano żeby coś przegryźć by mi się nie chciało wstawać.

Też uwielbiam z rana sobie pobiegać, dzisiaj już jestem po średniej trasie w parku. :) Bardziej preferuję miseczkę płatków z mlekiem. Ale to chyba kwestia smaku ^^ . Trzymanie pulsu plus odpowiedni dystans i dobre buty to moim zdaniem podstawa. Tego się trzymam i z samego rana tylko o bieganiu myślę ;) sama przyjemność.
jeżeli czujesz się słabo to przegryź coś małego. jednak ja polecam bieganie na czczo, nic Ci nie bulgocze w żołądku, a po powrocie możesz się delektować śniadankiem na spokojnie. :)
Wiem, że trochę odświeżam temat, ale co do jedzenia, to ja np. lubię zjeść sobie takie właśnie płatki z mlekiem, nawet jeśli nie mam w planach biegania rano. Wyczytałam, że jeśli się nie planuje maratonu z rana, to nie trzeba jeść śniadania, co mija się z twierdzeniem o królewskim śniadaniu bez względu na wszystko ;p Moim zdaniem to zależy od predyspozycji człowieka i przyzwyczajeń. Najważniejsze jest, żeby jednak pobiegać, a to czy się je przed czy nie, to już drugorzędna sprawa.

misthunt3r napisał(a):

anonimka89 napisał(a):

mysle, ze powinnas cos przegryzc, np. marchew czy cos. Zeby nie biegac z pustym zoladkiem. Ja biegalam na pusty zoladek to potem zle sie czulam , w glowie mi sie krecilo... Czasami az na wymioty ciagalo... Mysle, ze to wlasnie dlatego, ze nie dostarczalam nic organizmowi.
Cytują pierwszy post, choć jest tu masa w tym samym tonie -> kolację się jada to i energia na rano jest. Organizm po przebudzeniu ma glikogen w mięśniach bez problemu na ponad godzinę wysiłku. Inna sprawa, że nie mam pojęcia jak biegacie więc ciężko mi cokolwiek oceniać. Poza tym zdecydowanie lepiej biega się bez jedzenia niż zaraz po, a godzinę wcześniej rano żeby coś przegryźć by mi się nie chciało wstawać.


Nie zgodzę się.
No chyba, ze kolację jadasz o 23 a wybiegasz o 4 rano, to zapewne coś tam jeszcze z tej kolacji będzie. (Weź pod uwagę, ze sporo ludzi zjada kolację np o 18-19 i już nic później nie je.)
Zasadniczo jednak, jedząc kolację np o 20, o godzinie 6-7 rano jesteś już na głodzie i masz jedynie minimalne zapasy glikogenu, które kończą się bardzo szybko.
W następnej kolejności jako dawca energii jest białko z mięśni (katabolizm), który to proces wsparty kortyzolem kwitnie.
Już sam wysiłek aerobowy jest dosyć mocno kataboliczny, więc chyba nie ma sensu sobie robić dodatkowych problemów.

Druga strona medalu jest faktycznie taka, ze trochę łatwiej spalają sie wolne kwasy tłuszczowe, ponieważ ich ilośc po nocy w krwi jest dosyć duża, jednakowoż różnica w ich spalaniu na czczo i po lekkim posiłku jest niewielka.
Faktycznie zaleca się w celach redukcyjnych bieganie na czczo, aczkolwiek wydaje się, ze coraz częściej odchodzi się od tego zalecenia w kierunku małego, lekkiego posiłku przed treningiem (np banan wydaje sie być idealny), gdyż ewentualne korzyści z biegania na czczo, nie rekompensują ewentualnych szkód.

Oczywiście całkiem osobnym tematem są preferencje biegaczy i tego "co kto lubi", ale to już raczej dotyczy zaawansowanych biegaczy.
Widzisz Rafał nie mogę się z Tobą zgodzić. Niestety co badanie i opracowanie to inna opinia. Nie zmienia to faktu, że spalanie mięśni przy spokojnym bieganiu do powiedzmy 10km właściwie nie ma szans wystąpić. Wszystkie zaś opracowania, które znam twierdzą, że glikogenu spokojnie starczy rano na 1-1,5h wysiłku.
Dlatego też dziwią mnie opowieści, że ktoś umiera po 30min - jeśli coś tu jest winne to niestety, albo zbytnie ograniczenie jedzenia (co to za idiotyczna szkoła nie jedzenia po 18, jeśli ktoś chodzi spać np. ok północy) może to również być źle dobrane tempo lub totalny brak formy - co w efekcie także może prowadzić do omdleń. Równie mocno śmieszą mnie obawy "kulturystów" którzy zastanawiają się czy 30min truchciku nie spali im mięśni.
To samo niestety dotyczy opracowań a propos spalania tłuszczu. Niektórzy piszą, że najlepiej na czczo, inni że po lekkim posiłku. Inni piszą takie bzdety jak brak spalania tłuszczu przed 30/45/60 minutą wysiłku, jeszcze inni wyjaśniają, że chodzi o efektywność tego spalania. I każdy twierdzi, że podpiera się badaniami... Dlatego też polecam to co wypróbowałem na sobie, bo wiem, że to działa. A zaczynałem z zerową formą i 19 kilogramami więcej, więc z wcale niełatwego poziomu.

misthunt3r napisał(a):

Widzisz Rafał nie mogę się z Tobą zgodzić. Niestety co badanie i opracowanie to inna opinia. Nie zmienia to faktu, że spalanie mięśni przy spokojnym bieganiu do powiedzmy 10km właściwie nie ma szans wystąpić. Wszystkie zaś opracowania, które znam twierdzą, że glikogenu spokojnie starczy rano na 1-1,5h wysiłku. Dlatego też dziwią mnie opowieści, że ktoś umiera po 30min - jeśli coś tu jest winne to niestety, albo zbytnie ograniczenie jedzenia (co to za idiotyczna szkoła nie jedzenia po 18, jeśli ktoś chodzi spać np. ok północy) może to również być źle dobrane tempo lub totalny brak formy - co w efekcie także może prowadzić do omdleń. Równie mocno śmieszą mnie obawy "kulturystów" którzy zastanawiają się czy 30min truchciku nie spali im mięśni.To samo niestety dotyczy opracowań a propos spalania tłuszczu. Niektórzy piszą, że najlepiej na czczo, inni że po lekkim posiłku. Inni piszą takie bzdety jak brak spalania tłuszczu przed 30/45/60 minutą wysiłku, jeszcze inni wyjaśniają, że chodzi o efektywność tego spalania. I każdy twierdzi, że podpiera się badaniami... Dlatego też polecam to co wypróbowałem na sobie, bo wiem, że to działa. A zaczynałem z zerową formą i 19 kilogramami więcej, więc z wcale niełatwego poziomu.


Sporo jest racji w tym co piszesz, a nawet bardziej niż sporo.
Okazuje się, ze nie jest to jednoznaczne, tak więc można:
- spróbować
- mieć świadomość, ze na głodnego nie należy robić forsownych treningów
- stosować suplementy (np BCAA) jako ochronę mięśni.
-.....

Z kulturystów i ich obaw się nie wyśmiewam, bo nigdy tego sam nie przerobiłem, ale skoro taki problem u nich funkcjonuje, to może coś w tym być, z tym, ze to nie tyle chodzi o spalanie, co o spowolnienie procesu budowy masy mięśniowej.


Na koniec - oczywiście, najlepiej znamy to, co sami przerobiliśmy, aczkolwiek należy pamiętać, że każdy organizm jest inny i należy mieć szersze spojrzenie, żeby móc odnaleźć dla siebie tzw "złoty środek" a nie brnąć w coś, co dla naszego organizmu nie jest może najlepsze.

pzdr


Spalanie miesni bez zabezpieczenia np BCAA jest spowodowane przedewszystkim brakami w diecie.. Czyli na tym forum dotyczy to 98 proc ludzi.
dzień powinno się zaczynać od wody z cytryną, najlepiej min pół szklanki
ja jeszcze rozpuszczam w tym miód (musi poleżeć kilka godzin, więc przegotowaną wodę z miodem przygotowuję dzień wcześniej, a cytrynę dodaję przed wypiciem) i to potrafi całkiem nieźle sycić

na czczo to tylko spokojny trucht, niska intensywność, tzw "klepanie kilometrów"
pół banana to dobre rozwiązanie, czy cały mały np

reszta to sprawa bardzo indywidualna

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.