Temat: Stepper?

Hej :)
Zastanawiam się czy nie poprosić rodziców o kupno steppera. Ćwiczył ktoś na nim? Jak wrażenia?
Na razie od czasu do czasu jeżdżę na rowerze, a codziennie pokonuję ponad 10 000 kroków dziennie. 
Ile kosztuję dobry stepper? I czy pomoże mi zrzucić zbędne kilogramy, bez zbytniego rozrostu mięśni? 

Pasek wagi

lepiej kup stepper niż gdybys miała zrezygnować i nic nie ćwiczyć, na pewno  trochę kalorii spalisz :)

Pasek wagi

kenna.joanna napisał(a):

Jak masz problem z kolanem, to broń Boże stepper! Rozwalisz kolano jeszcze bardziej. Rower jak najwięcej (normalny, do codziennego transportu + wycieczki, ze stacjonarnym daj sobie spokój, zanudzić się można na śmierć), wszelkie biegi/skoki ostrożnie, jeśli już to w stabilizatorze i na miękkim podłożu (ja biegam wyłącznie po trawie), możesz wbiegać po schodach do góry (unikać schodzenia po schodach!), nordic walking może być (ale ostrożnie przy schodzeniu po twardej nawierzchni), pływanie tylko kraulem lub grzbietowym, żabka zabroniona. Warto robić przysiady, z obciążeniem lub bez - ciężar ciała jest wystarczającym obciążeniem. Zimą lepsze biegówki niż zjazdówki, narty też lepiej w stabilizatorze.

Akurat na stacjonarnym bardzo dobrze mi się jeździ, włączam tv i nawet nie wiem kiedy mijają te 2 godziny :D Chociaż oczywiście wole normalny :) Lekarz nie kazał stabilizatora bo jak się w nim chodzi to zanikają mięśnie, a tego nie chcemy ;) Bo jak zanikną to nic nie da się zrobić :)

Pasek wagi

Również ćwiczę na stepperze, na razie dość bo około 2 tygodni :) Stoi w kącie koło łóżka i rzeczywiście nie zajmuje dużo miejsca. Kiedy mam ochotę na ćwiczenia wyciągam go na środek pokoju, odpalam jakiś film lub muzykę. Ćwiczę przeciętnie 40 minut, czasem nieco ponad godzinę. Gdyby tak nie skrzypiał lubiłabym go bardziej...

sylwiafit91 napisał(a):

Laura to ten sam, który ułożył Ci ten plan treningowy, który publikowałaś? O stepperze słyszałam wiele złych opinii, najlepiej by było zainwestować w hantle i poszukać sobie ćwiczeń, a jak lubisz wersje papierową to polecam książkę Chodakowskiej "Uniwersalny trening personalny" masz tam od groma ćwiczeń z hantlami, piłką, z samym obciążeniem ciała i różne rodzaje treningów. Mimo nazwy książka jest sensowna i widać tu bardziej rękę Tomka niż Ewki.

Yyy nie? Trening układałam sobie sama

Pasek wagi

sylwiafit91 napisał(a):

Laura to ten sam, który ułożył Ci ten plan treningowy, który publikowałaś? O stepperze słyszałam wiele złych opinii, najlepiej by było zainwestować w hantle i poszukać sobie ćwiczeń, a jak lubisz wersje papierową to polecam książkę Chodakowskiej "Uniwersalny trening personalny" masz tam od groma ćwiczeń z hantlami, piłką, z samym obciążeniem ciała i różne rodzaje treningów. Mimo nazwy książka jest sensowna i widać tu bardziej rękę Tomka niż Ewki.

 A masz jakieś zastrzeżenia do mojego treningu??

Pasek wagi

malinka8991 napisał(a):

kenna.joanna napisał(a):

Jak masz problem z kolanem, to broń Boże stepper! Rozwalisz kolano jeszcze bardziej. Rower jak najwięcej (normalny, do codziennego transportu + wycieczki, ze stacjonarnym daj sobie spokój, zanudzić się można na śmierć), wszelkie biegi/skoki ostrożnie, jeśli już to w stabilizatorze i na miękkim podłożu (ja biegam wyłącznie po trawie), możesz wbiegać po schodach do góry (unikać schodzenia po schodach!), nordic walking może być (ale ostrożnie przy schodzeniu po twardej nawierzchni), pływanie tylko kraulem lub grzbietowym, żabka zabroniona. Warto robić przysiady, z obciążeniem lub bez - ciężar ciała jest wystarczającym obciążeniem. Zimą lepsze biegówki niż zjazdówki, narty też lepiej w stabilizatorze.
Akurat na stacjonarnym bardzo dobrze mi się jeździ, włączam tv i nawet nie wiem kiedy mijają te 2 godziny  Chociaż oczywiście wole normalny  Lekarz nie kazał stabilizatora bo jak się w nim chodzi to zanikają mięśnie, a tego nie chcemy  Bo jak zanikną to nic nie da się zrobić 

Oczywiście, że nie należy chodzić w stabilizatorze. On nie do tego służy. Ale bieganie, skakanie i narty to co innego, tu jest zwiększone ryzyko kontuzji i stabilizator zakłada się asekuracyjnie, dla bezpieczeństwa. W razie upadku stabilizator zabezpiecza kolano przed skręceniem i uszkodzeniem więzadeł. Ja mam zerwane więzadło krzyżowe i gdybym nie miała mocnych mięśni, byłoby niestabilne, ale mocne mięśnie stabilizują i praktycznie przejmują funkcję więzadła. Tym niemniej, biegam w stabilizatorze, również na nartach. Mam przez to trochę słabsze odbicie z prawej nogi, ale czuję się bezpieczniej. I nie jest prawdą, że nic się nie da zrobić, jak zanikną mięśnie - da się odbudować ćwiczeniami (ja odbudowałam), ale to ciężka praca i lepiej do tego nie dopuszczać.

Podziwiam, że dajesz radę jeździć na stacjonarnym rowerze, dla mnie to była tortura, robiłam to tylko przez parę miesięcy rehabilitacji po wypadku, jak miałam jeszcze za słabe mięśnie (bo zanikły w gipsie), żeby jeździć na normalnym rowerze. Z wielkim trudem wytrzymywałam te minimalne nakazane 10 minut.

Książka na rower, albo serial w kompie i jedziesz ;) Ja jak nie ogarniałam co i z czym to nawet 2h dziennie pedałowałam. 

kenna.joanna napisał(a):

malinka8991 napisał(a):

kenna.joanna napisał(a):

Jak masz problem z kolanem, to broń Boże stepper! Rozwalisz kolano jeszcze bardziej. Rower jak najwięcej (normalny, do codziennego transportu + wycieczki, ze stacjonarnym daj sobie spokój, zanudzić się można na śmierć), wszelkie biegi/skoki ostrożnie, jeśli już to w stabilizatorze i na miękkim podłożu (ja biegam wyłącznie po trawie), możesz wbiegać po schodach do góry (unikać schodzenia po schodach!), nordic walking może być (ale ostrożnie przy schodzeniu po twardej nawierzchni), pływanie tylko kraulem lub grzbietowym, żabka zabroniona. Warto robić przysiady, z obciążeniem lub bez - ciężar ciała jest wystarczającym obciążeniem. Zimą lepsze biegówki niż zjazdówki, narty też lepiej w stabilizatorze.
Akurat na stacjonarnym bardzo dobrze mi się jeździ, włączam tv i nawet nie wiem kiedy mijają te 2 godziny  Chociaż oczywiście wole normalny  Lekarz nie kazał stabilizatora bo jak się w nim chodzi to zanikają mięśnie, a tego nie chcemy  Bo jak zanikną to nic nie da się zrobić 
Oczywiście, że nie należy chodzić w stabilizatorze. On nie do tego służy. Ale bieganie, skakanie i narty to co innego, tu jest zwiększone ryzyko kontuzji i stabilizator zakłada się asekuracyjnie, dla bezpieczeństwa. W razie upadku stabilizator zabezpiecza kolano przed skręceniem i uszkodzeniem więzadeł. Ja mam zerwane więzadło krzyżowe i gdybym nie miała mocnych mięśni, byłoby niestabilne, ale mocne mięśnie stabilizują i praktycznie przejmują funkcję więzadła. Tym niemniej, biegam w stabilizatorze, również na nartach. Mam przez to trochę słabsze odbicie z prawej nogi, ale czuję się bezpieczniej. I nie jest prawdą, że nic się nie da zrobić, jak zanikną mięśnie - da się odbudować ćwiczeniami (ja odbudowałam), ale to ciężka praca i lepiej do tego nie dopuszczać.Podziwiam, że dajesz radę jeździć na stacjonarnym rowerze, dla mnie to była tortura, robiłam to tylko przez parę miesięcy rehabilitacji po wypadku, jak miałam jeszcze za słabe mięśnie (bo zanikły w gipsie), żeby jeździć na normalnym rowerze. Z wielkim trudem wytrzymywałam te minimalne nakazane 10 minut.

Lekarz pozwolił robić wszystko, tylko ja jeszcze tak oszczędzam sama z siebie te kolano. :) Nie mam żadnych uszkodzeń mechanicznych, więc stabilizator jest nie potrzebny, a głupotą jest noszenie go z powodu mojej rzepki. Ponieważ wtedy musiałabym nosi prawie cały czas gdyż "taka moja uroda" jak to lekarz powiedział i tak mi zostanie do końca życia, mam tylko nadzieję, że się nie odezwie rzepka w prawej nodze :D


Jak miałam podejrzenie uszkodzenia łąkotki to chciał mi wstawić w gips, ale powiedział, że tego nie zrobi ze względu na mięśnie ;) i przez to, przez cały czerwiec i ostatni tydzień maja chodziłam o kulach no i jeździłam na stacjonarnym, który jest dla mnie dobry rozwiązaniem gdyż na normalnym nie lubię jeździć sama, muszę mieć towarzysza, a na tym wsiadam włączam tv i jadę :D chociaż to nie to samo co normalny, nie ta sama przyjemność, ale zawsze coś :) 

Pasek wagi

sylwiafit91 napisał(a):

Książka na rower, albo serial w kompie i jedziesz ;) Ja jak nie ogarniałam co i z czym to nawet 2h dziennie pedałowałam. 

To ja na początku przy filmach na laptopie, a potem naprzemiennie tv i jakieś kartki z notatkami, których musiałam się do szkoły nauczyć :D 

Pasek wagi

a ja zepsułam orbi- liczę, że mąż naprawi szybko- i dziś wyciągam stepper

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.