- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 sierpnia 2015, 13:21
Hej
Zastanawiam się czy nie poprosić rodziców o kupno steppera. Ćwiczył ktoś na nim? Jak wrażenia?
Na razie od czasu do czasu jeżdżę na rowerze, a codziennie pokonuję ponad 10 000 kroków dziennie.
Ile kosztuję dobry stepper? I czy pomoże mi zrzucić zbędne kilogramy, bez zbytniego rozrostu mięśni?
13 sierpnia 2015, 15:02
lepiej kup stepper niż gdybys miała zrezygnować i nic nie ćwiczyć, na pewno trochę kalorii spalisz :)
13 sierpnia 2015, 15:31
Jak masz problem z kolanem, to broń Boże stepper! Rozwalisz kolano jeszcze bardziej. Rower jak najwięcej (normalny, do codziennego transportu + wycieczki, ze stacjonarnym daj sobie spokój, zanudzić się można na śmierć), wszelkie biegi/skoki ostrożnie, jeśli już to w stabilizatorze i na miękkim podłożu (ja biegam wyłącznie po trawie), możesz wbiegać po schodach do góry (unikać schodzenia po schodach!), nordic walking może być (ale ostrożnie przy schodzeniu po twardej nawierzchni), pływanie tylko kraulem lub grzbietowym, żabka zabroniona. Warto robić przysiady, z obciążeniem lub bez - ciężar ciała jest wystarczającym obciążeniem. Zimą lepsze biegówki niż zjazdówki, narty też lepiej w stabilizatorze.
13 sierpnia 2015, 18:48
Również ćwiczę na stepperze, na razie dość bo około 2 tygodni :) Stoi w kącie koło łóżka i rzeczywiście nie zajmuje dużo miejsca. Kiedy mam ochotę na ćwiczenia wyciągam go na środek pokoju, odpalam jakiś film lub muzykę. Ćwiczę przeciętnie 40 minut, czasem nieco ponad godzinę. Gdyby tak nie skrzypiał lubiłabym go bardziej...
13 sierpnia 2015, 21:48
Laura to ten sam, który ułożył Ci ten plan treningowy, który publikowałaś? O stepperze słyszałam wiele złych opinii, najlepiej by było zainwestować w hantle i poszukać sobie ćwiczeń, a jak lubisz wersje papierową to polecam książkę Chodakowskiej "Uniwersalny trening personalny" masz tam od groma ćwiczeń z hantlami, piłką, z samym obciążeniem ciała i różne rodzaje treningów. Mimo nazwy książka jest sensowna i widać tu bardziej rękę Tomka niż Ewki.
Yyy nie? Trening układałam sobie sama
13 sierpnia 2015, 21:50
Laura to ten sam, który ułożył Ci ten plan treningowy, który publikowałaś? O stepperze słyszałam wiele złych opinii, najlepiej by było zainwestować w hantle i poszukać sobie ćwiczeń, a jak lubisz wersje papierową to polecam książkę Chodakowskiej "Uniwersalny trening personalny" masz tam od groma ćwiczeń z hantlami, piłką, z samym obciążeniem ciała i różne rodzaje treningów. Mimo nazwy książka jest sensowna i widać tu bardziej rękę Tomka niż Ewki.
A masz jakieś zastrzeżenia do mojego treningu??
13 sierpnia 2015, 23:01
Akurat na stacjonarnym bardzo dobrze mi się jeździ, włączam tv i nawet nie wiem kiedy mijają te 2 godziny Chociaż oczywiście wole normalny Lekarz nie kazał stabilizatora bo jak się w nim chodzi to zanikają mięśnie, a tego nie chcemy Bo jak zanikną to nic nie da się zrobićJak masz problem z kolanem, to broń Boże stepper! Rozwalisz kolano jeszcze bardziej. Rower jak najwięcej (normalny, do codziennego transportu + wycieczki, ze stacjonarnym daj sobie spokój, zanudzić się można na śmierć), wszelkie biegi/skoki ostrożnie, jeśli już to w stabilizatorze i na miękkim podłożu (ja biegam wyłącznie po trawie), możesz wbiegać po schodach do góry (unikać schodzenia po schodach!), nordic walking może być (ale ostrożnie przy schodzeniu po twardej nawierzchni), pływanie tylko kraulem lub grzbietowym, żabka zabroniona. Warto robić przysiady, z obciążeniem lub bez - ciężar ciała jest wystarczającym obciążeniem. Zimą lepsze biegówki niż zjazdówki, narty też lepiej w stabilizatorze.
Oczywiście, że nie należy chodzić w stabilizatorze. On nie do tego służy. Ale bieganie, skakanie i narty to co innego, tu jest zwiększone ryzyko kontuzji i stabilizator zakłada się asekuracyjnie, dla bezpieczeństwa. W razie upadku stabilizator zabezpiecza kolano przed skręceniem i uszkodzeniem więzadeł. Ja mam zerwane więzadło krzyżowe i gdybym nie miała mocnych mięśni, byłoby niestabilne, ale mocne mięśnie stabilizują i praktycznie przejmują funkcję więzadła. Tym niemniej, biegam w stabilizatorze, również na nartach. Mam przez to trochę słabsze odbicie z prawej nogi, ale czuję się bezpieczniej. I nie jest prawdą, że nic się nie da zrobić, jak zanikną mięśnie - da się odbudować ćwiczeniami (ja odbudowałam), ale to ciężka praca i lepiej do tego nie dopuszczać.
Podziwiam, że dajesz radę jeździć na stacjonarnym rowerze, dla mnie to była tortura, robiłam to tylko przez parę miesięcy rehabilitacji po wypadku, jak miałam jeszcze za słabe mięśnie (bo zanikły w gipsie), żeby jeździć na normalnym rowerze. Z wielkim trudem wytrzymywałam te minimalne nakazane 10 minut.
13 sierpnia 2015, 23:02
Książka na rower, albo serial w kompie i jedziesz ;) Ja jak nie ogarniałam co i z czym to nawet 2h dziennie pedałowałam.
13 sierpnia 2015, 23:59
Oczywiście, że nie należy chodzić w stabilizatorze. On nie do tego służy. Ale bieganie, skakanie i narty to co innego, tu jest zwiększone ryzyko kontuzji i stabilizator zakłada się asekuracyjnie, dla bezpieczeństwa. W razie upadku stabilizator zabezpiecza kolano przed skręceniem i uszkodzeniem więzadeł. Ja mam zerwane więzadło krzyżowe i gdybym nie miała mocnych mięśni, byłoby niestabilne, ale mocne mięśnie stabilizują i praktycznie przejmują funkcję więzadła. Tym niemniej, biegam w stabilizatorze, również na nartach. Mam przez to trochę słabsze odbicie z prawej nogi, ale czuję się bezpieczniej. I nie jest prawdą, że nic się nie da zrobić, jak zanikną mięśnie - da się odbudować ćwiczeniami (ja odbudowałam), ale to ciężka praca i lepiej do tego nie dopuszczać.Podziwiam, że dajesz radę jeździć na stacjonarnym rowerze, dla mnie to była tortura, robiłam to tylko przez parę miesięcy rehabilitacji po wypadku, jak miałam jeszcze za słabe mięśnie (bo zanikły w gipsie), żeby jeździć na normalnym rowerze. Z wielkim trudem wytrzymywałam te minimalne nakazane 10 minut.Akurat na stacjonarnym bardzo dobrze mi się jeździ, włączam tv i nawet nie wiem kiedy mijają te 2 godziny Chociaż oczywiście wole normalny Lekarz nie kazał stabilizatora bo jak się w nim chodzi to zanikają mięśnie, a tego nie chcemy Bo jak zanikną to nic nie da się zrobićJak masz problem z kolanem, to broń Boże stepper! Rozwalisz kolano jeszcze bardziej. Rower jak najwięcej (normalny, do codziennego transportu + wycieczki, ze stacjonarnym daj sobie spokój, zanudzić się można na śmierć), wszelkie biegi/skoki ostrożnie, jeśli już to w stabilizatorze i na miękkim podłożu (ja biegam wyłącznie po trawie), możesz wbiegać po schodach do góry (unikać schodzenia po schodach!), nordic walking może być (ale ostrożnie przy schodzeniu po twardej nawierzchni), pływanie tylko kraulem lub grzbietowym, żabka zabroniona. Warto robić przysiady, z obciążeniem lub bez - ciężar ciała jest wystarczającym obciążeniem. Zimą lepsze biegówki niż zjazdówki, narty też lepiej w stabilizatorze.
Jak miałam podejrzenie uszkodzenia łąkotki to chciał mi wstawić w gips, ale powiedział, że tego nie zrobi ze względu na mięśnie i przez to, przez cały czerwiec i ostatni tydzień maja chodziłam o kulach no i jeździłam na stacjonarnym, który jest dla mnie dobry rozwiązaniem gdyż na normalnym nie lubię jeździć sama, muszę mieć towarzysza, a na tym wsiadam włączam tv i jadę
chociaż to nie to samo co normalny, nie ta sama przyjemność, ale zawsze coś :)
14 sierpnia 2015, 00:00
Książka na rower, albo serial w kompie i jedziesz ;) Ja jak nie ogarniałam co i z czym to nawet 2h dziennie pedałowałam.
14 sierpnia 2015, 10:50
a ja zepsułam orbi- liczę, że mąż naprawi szybko- i dziś wyciągam stepper