Temat: Czy ćwiczenia w ogóle pomogą w tej sytuacji?

Hej. Jestem "szczęśliwą" posiadaczką sylwetki typu jabłko. Ważę ok 50 kilo, 160 cm wzrostu, więc chudnąć bardziej nie mogę, choć niestety miałam taki epizod. Prowadzę aktywny tryb życia, dużo biegam, średnio 70-75 km w tygodniu. Zdrowo jem. Ale brzuch mam otłuszczony, może nie jakiś mega bebzol, wiadomo, ale w stosunku do szczupłych, ładnie umięśnionych nóg i rąk... Szkoda gadać. Chodziłam kiedyś na siłownię, ale zeszłam do niedowagi, choć się wcale nie głodziłam i poniżej 2 tys kalorii nie schodziłam (a brzuszek był i tak), zresztą mam teraz inną pracę, uczę się języka, biegam - nie mam już czasu na siłownię, bo na odpoczynek też trzeba mieć czas. I zastanawiam się czy pomogą mi na ujędrnienie i wygląd brzucha ćwiczenia? Bez odchudzania? Zawsze mi się wydawało, że ćwiczenia to raczej na wzmocnienie mięśni. Ma któraś doświadczenie z taką sylwetką? Jeśli będę wiedziała, że to pomoże to będę miała motywację. Na razie się boję, że się napracuję i wcale nie poprawię wyglądu brzucha, tylko wzmocnię mięśnie. Nie zalezy mi na "kracie", po prostu na w miarę ładnym brzuchu.

No to witaj w klubie:)

Sama również miałam taki epizod, że zeszłam do 58kg przy 171, nóżki, ręce jak patyczki, a brzuch - no:)
Także z własnego późniejszego doświadczenia wiem, że na brzuch i ogólne spalenie tkanki tłuszczowej 99% to dieta:)

mam identyczny problem, waże teraz 55 kg i wyglądam szczupło oprócz właśnie odstającego brzucha. Chce schudnąć i własnie boje sie ze dojde do 50, a brzuch zostanie. Tez jestem jabłkiem, ćwicze codziennie a brzuch ani drgnie... wygląda to koszmarnie, tu wszedzie chuda, a brzuch.... szkoda gadac. Dołączam sie dopytania... no bo to przeciez niemozliwe zeby sie nie dało prawda??? Wszystko sie da.... a nie ze taki typ figury i koniec... 

Pasek wagi

Można robić jakieś kosmiczne kombinacje dietetyczne, z wyczyszczeniem miski, cięciem węgli itd. Ale nie oszukujmy się, jak ktoś jest takim typowym jabłkiem, to utrzymanie odtłuszczonego brzucha to harówa i często skrajnie niski bf. Jak tylko odpuścisz - tłuszcz wraca.

Mogłabyś się bawić z takim wywaleniem wszystkiego co przetworzone, sprawdzeniem, czy wywalenie nabiału i glutenu coś da, ograniczeniem owoców, redukcją ilości węgli, do tego ograniczenie cardio na rzecz siłki i interwałów itd - tak kombinują dziewczyny, które są wstanie całkowicie się poświęcić dla brzucha.

Mnie by się nie chciało.

Dietę mam OK, to nie przez dietę. Nie jadam słodyczy, gotowców, nie piję słodkich napojów. Warzywa, ryby, chude mięso, kasze, owsianka, kefiry, twarogi, jaja, pełnoziarnisty chleb, orzechy - to podstawa mojej diety. Wiadomo, raz na jakiś czas wpadnie jedno piwo czy kawałek ciasta, ale naprawdę rzadko. Mączne typu naleśniki czy pierogi może raz na dwa miesiące, ale był okres, że nie jadłam wcale. Miałam okres, kiedy naprawdę, nawet okazyjnie ZERO słodkiego, ograniczałam nawet owoce. No i zeszłam do niskiego bf, brzuch był w miarę płaski, ale przestałam miesiączkować :/ Na dodatek tłuszcz zszedł też z biustu, twarz wyglądała strasznie. Wiem już, że nie mogę schodzić tak nisko, bo chyba nie o to chodzi, żeby wyglądać jak śmierć z płaskim brzuchem, tylko wyglądać zgrabnie i ZDROWO. A, gluten próbowałam wykluczyć z diety. Nie widziałam zmian.

No właśnie - czy zamienienie biegania na siłkę by w ogóle pomogło czy wyrobiło mięśnie POD brzuchem? Ja już nie wierzę, że coś się z tym da zrobić :/ Tryb życia zmieniłam ponad 2 lata temu. Osiągnęłam wagę 50 kilo, czasem trochę mniej, czasem kilo-dwa więcej. Sport, zdrowa dieta. I nic. Dalej kupuję jednoczęściowe stroje kąpielowe, choć robię co mogę, by wreszcie wskoczyć w bikini. Pilnuję się, ale podporządkowanie całego życia brzuchowi czy innej części ciała uważam za obsesję. Miałam tak - nigdy więcej, to niszczy nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Można podporządkować życie diecie i ćwiczeniom jak się jest otyłym, chorym, ale dla idealnego wyglądu? Można pracować, można się starać, dokonywać wyrzeczeń, ale poświęcać całą swoją energię? Jestem gotowa na pot i harówę, bez pracy się nic nie osiągnie, to jasne. Ale bez obsesji. Rezygnacja z ukochanego biegania na rzecz siłowni - bo brzuch, rezygnacja z makaronu jedzonego raz na 3-4 tygodnie - bo brzuch, rezygnacja z kanapki ze świeżego razowca - bo brzuch, a potem ciągłe pilnowanie brzucha? Nie szukam drogi na skróty, żeby mnie ktoś źle nie zrozumiał. Ale nie chcę znów popaść w obsesję, która mogła przerodzić się w anoreksję.

Aha, nie wiem w sumie czy jestem typowym jabłkiem - mam zarysowaną talię i mam małe piersi.

też jestem jabłkiem i jedyny na to sposób nie wymagający nadludzkiego wysiłku to po prostu zaakceptować. całe życie miałam okrągły brzuch przy patyczkowatych wręcz nogach (+spore kompleksy z tego powodu) i kiedy grubo przytyłam tylko marzyłam o tym, żeby wrócić do stanu poprzedniego. udało mi się, brzuch jest większy niż u innych ale już przestałam na niego narzekać

a callanetics?

Tak, chyba pozostaje się z tym pogodzić. Jakiś czas temu trochę zaniedbałam dietę (urlop i sezon mocno imprezowy, do tego kontuzja, jadam zdrowo ale dorzucałam za dużo innych rzeczy) i trochę tak wywalczonego brzuszka wróciło :/  Właśnie spędziłam sporo czasu w necie szukając porad (bo już wiem, że całkiem go nie zrzucę, jeśli nie zasuszę się na wiór). I stwierdziłam, że dosyć. Wróciłam we wrześniu do mojej normalnej, zdrowej diety. Noga zdrowa, więc biegam. Dorzucę trochę ćwiczeń siłowych i zrobię wszystko, żeby się czuć najlepiej i żyć po prostu zdrowo dla siebie, a nie będę się katować dla płaskiego brzucha. Koniec życia z wiecznym celem - jeszcze centymetr, jeszcze dwa, bo to rodzi frustracje. Zacznę po prostu próbować nowych ćwiczeń, dla samej siebie, bez z góry wyznaczonych celów. Nie będę robić tragedii z wypitego piwa, ale będę starała się spożywać go jak najmniej. Totalny luz :) Jeśli przy okazji poprawi się brzuch, to super. Jak znajdę w końcu magiczny sposób, to się nim podzielę :) Na razie dzięki za rady. Callenticsa ani pilatesa nie próbowałam, może spróbuję?

czysto teoretycznie zwiększenie masy mieśniowej na siłowni po pierwsze ułatwia spalenie resztek tłuszczu, po drugie pomaga zachować kształtny wygląd mimo niskiego bf. Ale jak sama piszesz - możesz schudnąć z brzucha jeśli się zepniesz, ale to oznacza koniec z naturalnym miesiączkowaniem. I tego się raczej nie przeskoczy. Wiele fitnessek nie miesiączkuje naturalne - to fakt. Jakieś tam poświęcenie dla pracy, którą wykonują.

Wiesz, ale kształt nóg czy rąk można zachować przy niskim bf. Kształtu twarzy czy piersi - już nie. Masa nie pomoże na zapadnięte policzki i zmarszczki, które pojawiają się przy każdej minie. Zresztą, zwiększenie masy to plan treningowy, dieta - nie zwiększy się masy po prostu sobie ćwicząc ogólnorozwojowo. Brak miesiączek może wpływać na problemy z płodnością - tak twierdzi mój lekarz, organizm po prostu się "rozleniwia". Jeśli ktoś fitnessem lub ogólnie sportem zarabia na życie to, może się poświęcić. Dla samego wyglądu ryzykować bezpłodność, jeśli chce się mieć dzieci... A - mogę schudnąć z brzucha jak się zepnę, robi się płaski, ale wciąż jest na nim luźny tłuszczyk. Najmniej ważyłam 46 kilo, dalej nie próbowałam i nie chcę. Chodzi mi raczej o to, czy jest normalny sposób, by poprawić wygląd brzucha. Normalny i zdrowy. Nie mogę przecież całe życie siedzieć 4 razy w tygodniu na siłowni, całe życie walczyć z własnym organizmem. Chciałabym poprawić wygląd, ale modelując ciało, ulepszając je, a nie przestawiając na siłę. Ja wiem, że jakoś by się dało wygląd poprawić. Dieta od linijki, masa, tylko temu trzeba poświęcić całe życie. A ja, jak napisałam - biegam. Nie zrobię masy biegając, więc i pasję musiałabym porzucić. To nie tak, że szukam wymówek, po prostu już przeszłam przez etap fiksacji i podporządkowania życia płaskiemu brzuchowi. I już nie chcę. Teraz szukam sposobów, by go poprawić, a nie by się skatować.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.