yenn a dlaczego Ty masz takie inne avatary? z krótkimi włosami i wogóle? :) my też możemy? :)
ja nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt, pies nam umarł 15 lat temu i rodzice się nie chcieli zgodzić, bo pzeprowadzka do nowego domu itp. i tak się los potoczył, że prawie 7 lat temu mama uratowała Kubę od ataku srok :) tak tak złapali go moi rodzice obok swojej firmy. i jest z nami najdłużej, kiedyś, jak był sam to był rewelacyjny. spał w moim pokoju na szafie, nie miał klatki, rano budził mnie codziennie mówionym "kukuryku" :):):) potem była Klara, która okazała się panem, ale umarła, a ja z Torunia jechałam do niej by jej klatkę dezynfekować, tata jeździł na zastrzyki a ona mdlała, miała gorączkę no i nietety mi było dane ją znaleźć, płacz był nieziemski!! potem tata spod poznania przywiózł Poli, która z kolei wujek złapał u siebie na wsi :P potem po Klarze była 2ga Klara, kupiona....żyła krótko, miała raka. no a tego szatana ze zdjęcia przywiozłam z mężem z łodzi, z zoo.mama się 2 dni nie odzywała do mnie, ale ja ją musiałam stamtąd zabrać :P jej właścicielki musiały ją oddać bo za granicę wyjeżdżały, a ona zupełnie nie pasowała do tych dzikusów z zoo :) ogólnie kończę temat, bo ja mogę godzinami opowiadać co one robią. sara np pożera wszystko co widzi, masło, jajka, mięso, makaron, ryż, chipsy i czekoladę :D ( to po mnie:P).nam ich krzyk nie przeszkadza, wystarczy je wypuścić, idą gdzieś w soje kąty i są cichutko. ale faktycznie, ich kupki są czasem denerwujące. no ale ja podchodzę do tego tak, że po każdym zwierzęciu trzeba sprzątać i po sobie też :D
agna pewnie z mężem gdzieś świętuje, yenn w szkole, a my się obijamy, mąż pokasłuje, ja mam nochal cały zapchany, a jutro do pracy :/
hmmm czyżby zapowiadał się kolejny dzień bez słodyczy? :D ale zauważam, że coraz bardziej nerwowa chodzę :P muszę zacząć iść magnez, kiedyś mi pomagał nie jeść słodyczy.