- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 kwietnia 2018, 11:01
Serio czujecie przypływ endorfin? Po jakim czasie człowiek się może uzależnić od tego? Może nie do końca uzależnić (za mocne słowo) ale po prostu robić to bez wymówek i z chęcią? Jak to działa?
4 kwietnia 2018, 21:50
Bardzo lubię ćwiczyć. Bez ćwiczeń jestem nieszczęśliwa ;) mam siedzącą pracę, która jest dosyć stresująca. Dla mnie ćwiczenia to forma odstresowania i wyładowania negatywnych emocji. Ćwiczenia traktuję jako relaks. Lubię zmiany, więc w zależności od czasu i chęci wybieram odpowiednią aktywność fizyczną.
4 kwietnia 2018, 22:28
Ja nie, przyznam szczerze, że nie znoszę ćwiczyć i zazdroszczę dziewczynom, które mają ten słynny przypływ endorfin. Ćwiczę 4 razy w tygodniu, bo muszę i tyle. Przynajmniej w kwestii diety nie jestem wybredna, lubię wiele zdrowych rzeczy, nie ciągnie mnie do słodyczy ani śmieciowego jedzenia, dieta - perfecto, ćwiczenia - koszmarro.
Ja mam odwrotnie, na ćwiczenia wstaję o 5, dieta za to leży i kwiczy :(
4 kwietnia 2018, 23:38
Ooooo dywanówki to najgorsze... Bleeehhhh... ciężko się do tego zmusić, no szukam milion wymówek. Są mega nudne i kompletnie nie dla mnie.
Tak samo ćwiczenia siłowe - powtarzasz ten sam ruch - Góra - dół, gora-dół i tylko odliczam ilości powtórzeń i serie - tragedia.
No ale do siłowych jestem w stanie się zmusić - wyobrażam sobie te rosnące mięśnie i działa, ale na dywanówki to nic nie działa 1 no chyba, że QCZAJ :D
5 kwietnia 2018, 08:16
Lubie siłownie, rower, bieganie, chodzenie po górach, łyżwy i nie mam problemu żeby się za to zabrać. Nie znoszę za to gier zespołowych. Z tego typu zabaw ruchowych nie czerpię żadnej przyjemności.
Gry zespołowe to moja zmora z czasów szkolnych
5 kwietnia 2018, 09:10
Gry zespołowe to moja zmora z czasów szkolnychLubie siłownie, rower, bieganie, chodzenie po górach, łyżwy i nie mam problemu żeby się za to zabrać. Nie znoszę za to gier zespołowych. Z tego typu zabaw ruchowych nie czerpię żadnej przyjemności.
Mam tak samo. Nie wiem czy to nie jest właśnie przyczyną tego, że nie znoszę ćwiczyć. Nawet jak byłam szczuplejsza to zawsze byłam kiepska ze sportów wymagająych koordynacji, 2 razy przewróciłam się i złamałam rękę, siłownia - nie jestem zbyt silna ale też nie przepadam za siedzeniem i pakowaniem, nudzi mnie to, aerobiczne rzeczy - jeszcze nudniejsze to już wolę siłownię, jedyne co byłam dobra to bieganie, też w miarę ok były rolki i łyżwy (bez endorficznych uniesień ale było to do zniesienia) ale teraz jestem otyła i nie mogę zbyt dużo biegać, już o rolkach nie wspomnę, przewrócę się i z moją wagą uszkodzę siebie i nieszczęsne rolki, muszę bardziej statycznie ćwiczyć, mogę ewentualnie spacerować. Ale i tak nigdy przypływu endorfin nie czułam, ćwiczę bo muszę. A wiem co to te słynne endorficzne uniesienia, bo mam koleżankę, która taka jest, już w gimnazjum uwielbiała ćwiczyć, my po wfie wszystkie byłyśmy zmęczone a ona jak nowonarodzona. Już nie wspomnę, że nie znoszę pocić się w czasie ćwiczeń, od razu cała skóra mnie swędzi i naprawdę wolałabym lubić sport ale jeszcze nie znalazłam sportu, który by mnie uskrzydlił. Bieganie było akceptowalne no ale na razie nie mogę.
Edytowany przez 5 kwietnia 2018, 09:13
5 kwietnia 2018, 10:50
To zależy. Cały czas szukam ćwiczeń, które mi sie spodobają. Bieganie było dla mnie smutnym obowiązkiem, no nienawidziłam biegac. Na siłownie chodziłam troche bezmyślnie, wiecznie tylko cardio ktore tez niemiłosiernie mnie nudzilo. Jedyne co mi się podobało to zajęcia zumby. Teraz poznaje się z treningiem siłowym i na razie mi sie bardzo podoba i mysl o treningu nawet mnie ekscytuje :P Chyba to kwestia znalezienia czegoś co nam odpowiada, robiłam rozne cwiczenia ktore mi sie nie podobaly i mnie nudziły i szybko rezygnowałam.
5 kwietnia 2018, 11:08
Tak, lubię ćwiczyć. To nie są jakieś endorfiny i orgazmy, ale lubię poczucie wykonania dobrej roboty, lubię też bić rekordy, być coraz silniejsza, sprawniejsza. Nie wiem, to jak nauka gry na instrumencie czy języka. Sprawia ci frajdę, że jesteś coraz lepsza. Dlatego zawsze podkreślam, że to ważne, by wybrać aktywność, w której można się ciągle uczyć czegoś nowego, bić rekordy. Wybrać sport, a nie gimnastykę.Edit-za to nie cierpię wszystkich sportów relaksacyjnych - spacerów, rowerów, biegania itd. Nudzi mnie to koszmarnie. Jeszcze na nowej trasie spoko, ale każdy nty raz to już mordęga.
Dokładnie, mam tak samo. Efekty dają mega satysfakcję, ale żeby je widzieć trzeba się przyłożyć. Na siłowni obserwuję ludzi (głównie kobiety), którzy przychodzą tam zniechęceni, wręcz pod przymusem. To widać. Przy czym nie dziwię się im, bo gdybym przez 3 miesiące ciągle tylko pedałowała na rowerku na niższym obciążaniu i machała sobie hantelkami 1kg to też bym nie czerpała frajdy z takiego treningu.
14 kwietnia 2018, 19:05
chodzę drugi miesiąc na siłowię i tak jak się zmęczę czuję się szczęśliwa a spodobało mi się bardzo szybko i się "uzależniłam" jak poszłam może z 3 razy, kupiłam karnet więc to też sprzyja bo zapłaciłam to chcę skorzystać, a no i widzę efekty więc nawet potrafię rano wstać by iść na siłownię jeśli nie mam czasu w ciągu dnia