- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 marca 2015, 21:45
Dlaczego vitalijki śmieją się z dywanówek?
"Ćwiczysz z Mel B,Chodakowską,Tiffany to nie ćwiczysz w ogóle, to nie jest trening"
"Kobiety ćwiczące "dywanówki"nie wiedzą co to prawdziwy wysiłek"
"Śmieszy mnie jak ktoś pisze, że kocha dywanówki"
Powinniśmy się cieszyć z jakiejkolwiek aktywności fizycznej, że ktoś podniósł "4litery" z kanapy i trenuje. Czy to ważne co trenuje? Ważne, że ma ruch.
Jeśli nie ćwiczę na siłowni to nie wiem co to prawdziwy trening. Być może nie wiem ale dla mnie jest ważne, że mam ZROBIONY trening, nie siedziałam tylko podjęłam się aktywności fizycznej.
30 marca 2015, 23:16
Zawsze czytając takie rozmowy zastanawia mnie jedno - dlaczego niektórzy nie potrafią pozwolić innym żyć tak, jak chcą? I ćwiczyć tak, jak kto chce? Jeżeli ktoś to lubi i ma jakieś tam efekty, to w czym problem? A jeśli nawet nie lubi specjalnie, ale efekty są, więc ćwiczy dalej, to też co w tym złego? Nie każdy musi, co więcej - nie każdy CHCE (w tym ja) - wyglądać jak te fitness laski wysmarowane olejkiem na pokazach wypinania mięśni...
Ja też ćwiczę dywanówki, chodzę też na siłownię (ale w sensie na bieżnię, ewentualnie czasem jakieś zajęcia w grupie) i efekty jakie mam, takie mam, ale najważniejsze dla mnie, że ruszyłam dupę z kanapy. Nie muszę całego swojego wolnego czasu poświęcać na ćwiczenia, nie muszę też swojego życia dostosowywać do wizyt na siłowni. Co więcej, średnio mi się uśmiecha bulenie po stówce czy więcej za każdy trening z jakimś napakowanym typem, bo mnie zwyczajnie na to nie stać. I przede wszystkim nie mam potrzeby mieć widocznego każdego jednego mięśnia. I nie robię z siebie na siłę "twardzielki", bo nią nie byłam, nie jestem i nigdy nie będę.
Poza tym podobno każdy powinien znaleźć jakąś aktywność dla siebie, bo ćwiczenie tego, czego się wybitnie nie lubi, szybko zniechęca. A ja nienawidzę ćwiczeń na tych wszystkich maszynach - no to teraz proszę, jakie alternatywy, skoro (według niektórych) 1) tylko to jest właściwa droga 2) ćwiczenie tego, czego się nie lubi, jedynie dla efektów jest bez sensu?
W związku z tym raz jeszcze - dlaczego nie pozwolicie innym żyć i ćwiczyć tak, jak komuś się podoba? Ćwiczcie sobie mięśnie wyciskając sztangi, czy co tam robicie, a innym pozwólcie machać nogą na podłodze.
30 marca 2015, 23:17
:-D honor dywanów uratowany
30 marca 2015, 23:17
A czy ja napisałam, że nie schudniesz i nie spadną Ci obwody ćwicząc dywanówki? Nie. Napisałam tylko, że nie da się nimi zbudować sobie mięśni na tyle, żeby podnieść oklapnięty tyłek i wyglądać jak jedna z lepiej opłacanych modelek, tyle. Także rację oczywiście mam :) - schudnięcie? - tak, spadek obwodów? - tak, poprawa oklapniętego tyłka? - nie, nadszpagat dzięki callaneticsowi - nie, ciało aniołka vs - też nie, bo one ćwiczą na siłowni i to widać.Ćwiczyłam z Ewą skalpel i TzG przez 3 miesiące, schudłam 10 kg i obwody spadły. W talii 14 cm, w brzuchu 12, w udach 14. Także nie masz racji.Ja się śmieje jak ktoś uważa, że dzięki Mel B czy Ewie podniesie sobie oklapnięty tyłek, że rozciągnie się porządnie dzięki callaneticsowi, albo będzie miał ciało aniołka vs. Tylko to mnie bawi, zupełny brak świadomości, odrealnienie, brak wiedzy, czyli niestety dla mnie po prostu głupota - a cudza głupota bawi mnie zawsze - w przeciwieństwie rzecz jasna do własnej ;)J.w - ja nie mówię, że się nie zmienia, zmienia się, dzięki spadkowi wagi przede wszystkim. Mel B trochę podniesie i trochę ujędrni, ale na pewno nie na zasadzie takiej jak niektórzy oczekują, co widać czasami po wpisach na forum. Wiszący tyłek, albo budowa jabłka, pod spodem zdjęcie top modelki i porady że żeby tak wyglądać trzeba ćwiczyć dywanówki.Moja mam ćwiczyła callanetics przez pół roku, schudła 10 kg i naprawdę zmieniło się jej ciało. Mnie natomiast bawi, jak ludzie ćwiczący na siłowni uważają się za lepszych.Mel B podniesie i ujędrni tyłek, pod warunkiem, że nie wisi on jak worek ziemniaków.Ja się śmieje jak ktoś uważa, że dzięki Mel B czy Ewie podniesie sobie oklapnięty tyłek, że rozciągnie się porządnie dzięki callaneticsowi, albo będzie miał ciało aniołka vs. Tylko to mnie bawi, zupełny brak świadomości, odrealnienie, brak wiedzy, czyli niestety dla mnie po prostu głupota - a cudza głupota bawi mnie zawsze - w przeciwieństwie rzecz jasna do własnej ;)
Hej, nie popadajmy w skrajności, wiadomo, że jeżeli ktoś nic ze sobą nie robił długi czas to teraz musi się bardziej wysilić, żeby dojść do oczekiwanego wyglądu. Inspirowanie się jakimiś aniołkami czy innymi modelkami/aktorkami, to dla mnie w ogóle jakiś kosmos, bo pomijając fakt, że to ich praca, dochodzą do tego jeszcze predyspozycje naturalne, np. budowa ciała. Ja przy swoim 1.68m nigdy nie będę jak modelka vs czy inna, ale jeżeli widzę, że coś na mnie działa dobrze, czy to siłownia, rower czy cokolwiek innego, plus sprawia mi to przyjemność to czemu nie. Na moje szczęście jestem dosyć "ubita" z natury i generalnie chyba nawet takie dywanówki na mnie działają, bo pamiętam wiele lat temu przygodę z 6 weidera, podczas której straciłam 3,5cm w pasie nie zmieniając nawyków żywieniowych (żeby było jasne, nie jadłam i nie jadam śmieci). Dotrwałam do 40 dnia jakoś. W tym momencie nie wiem co odpowiedzieć komuś, kto twierdzi, że to bez sensu, no okej, róbcie to co działa na was i tyle :) Nie można dyskutować o tym czy dobrze rozpisany i wykonany trening na siłowni jest efektywniejszy niż dywanówki, bo to oczywiste, natomiast dywanówki też działają przy systematycznym wykonywaniu.
30 marca 2015, 23:19
Moje to się pewnie od czekolady zrobiły.Tak, bo jak się pójdzie na siłownię, to zaraz BUM! wyglądasz jak Pudzian. Mało tego, jesteś na ujemnym bilansie kalorycznym i genetycznie masz predyspozycje do smukłych mięśni, ale siłownia to wszystko zmieni i zamienisz się w wielką kupę mięsa. Przy odrobinie szczęścia może broda wyrośnie Dla mnie jedno jest oczywiste: trzeba przekładać zamiary na wysiłek. Nikomu nie bronię dywanówek i na pewno się nie naśmiewam. Mimo to ciężko nie załamać rąk jak po raz setny tej samej dziewczynie tłumaczysz, że od melki tyłek nie urośnie, a od chodaka nie dorobi się "zarysu mięśni" na brzuchu.
Ja mam lekki zarys z natury (o ile to możliwe...może po prostu mało tkanki tłuszczowej tam jest), a dupa jak była wielka tak jest. :P Pewnie drobne różnice anatomiczne i predyspozycje też wpływają na ocenę skuteczności ćwiczeń. Ja nie muszę się starać, by mieć płaski i twardy brzuch, ale pewnie typowe jabłko musi się napocić, by uzyskać podobny efekt.
30 marca 2015, 23:20
Moje to się pewnie od czekolady zrobiły.Tak, bo jak się pójdzie na siłownię, to zaraz BUM! wyglądasz jak Pudzian. Mało tego, jesteś na ujemnym bilansie kalorycznym i genetycznie masz predyspozycje do smukłych mięśni, ale siłownia to wszystko zmieni i zamienisz się w wielką kupę mięsa. Przy odrobinie szczęścia może broda wyrośnie Dla mnie jedno jest oczywiste: trzeba przekładać zamiary na wysiłek. Nikomu nie bronię dywanówek i na pewno się nie naśmiewam. Mimo to ciężko nie załamać rąk jak po raz setny tej samej dziewczynie tłumaczysz, że od melki tyłek nie urośnie, a od chodaka nie dorobi się "zarysu mięśni" na brzuchu.
Gdzie masz zarys mięśni? Może na avatarze?
luna_luna, poszukaj mi tych metamorfoz, bo chyba nie mam wystarczającej cierpliwości żeby przekopać całego facebooka Chodakowskiej . Widzę dziewczyny, które mniej lub więcej schudły, ale bez zarysu mięśni.
30 marca 2015, 23:21
Zawsze czytając takie rozmowy zastanawia mnie jedno - dlaczego niektórzy nie potrafią pozwolić innym żyć tak, jak chcą? I ćwiczyć tak, jak kto chce? Jeżeli ktoś to lubi i ma jakieś tam efekty, to w czym problem? A jeśli nawet nie lubi specjalnie, ale efekty są, więc ćwiczy dalej, to też co w tym złego? Nie każdy musi, co więcej - nie każdy CHCE (w tym ja) - wyglądać jak te fitness laski wysmarowane olejkiem na pokazach wypinania mięśni... Ja też ćwiczę dywanówki, chodzę też na siłownię (ale w sensie na bieżnię, ewentualnie czasem jakieś zajęcia w grupie) i efekty jakie mam, takie mam, ale najważniejsze dla mnie, że ruszyłam dupę z kanapy. Nie muszę całego swojego wolnego czasu poświęcać na ćwiczenia, nie muszę też swojego życia dostosowywać do wizyt na siłowni. Co więcej, średnio mi się uśmiecha bulenie po stówce czy więcej za każdy trening z jakimś napakowanym typem, bo mnie zwyczajnie na to nie stać. I przede wszystkim nie mam potrzeby mieć widocznego każdego jednego mięśnia. I nie robię z siebie na siłę "twardzielki", bo nią nie byłam, nie jestem i nigdy nie będę. Poza tym podobno każdy powinien znaleźć jakąś aktywność dla siebie, bo ćwiczenie tego, czego się wybitnie nie lubi, szybko zniechęca. A ja nienawidzę ćwiczeń na tych wszystkich maszynach - no to teraz proszę, jakie alternatywy, skoro (według niektórych) 1) tylko to jest właściwa droga 2) ćwiczenie tego, czego się nie lubi, jedynie dla efektów jest bez sensu?W związku z tym raz jeszcze - dlaczego nie pozwolicie innym żyć i ćwiczyć tak, jak komuś się podoba? Ćwiczcie sobie mięśnie wyciskając sztangi, czy co tam robicie, a innym pozwólcie machać nogą na podłodze.
W niczym i nie złego - problem się zaczyna jeżeli ktoś na pytanie "co mam zrobić żeby odbudować spalone mięśnie", "jak przestać być skinny fatem" czy "jak wyraźnie ujędrnić sobie ramiona/tyłek/cokolwiek" odpowiada - "ćwicz dywanówki". Proszę bardzo, niech każdy żyje i ćwiczy jak mu się podoba, sama nie lubię wyraźnych mięśni i siłowo nie ćwiczę. Ale też nie sprzedaję ludziom jakiś odrealnionych porad, które są zupełnie nierzetelne, czy czasami to zwyczajnie głupie - bo po prostu aż tak bardzo naiwne. Takie rozróżnienie. Już to było powtórzone sto razy, a dalej cyrk
30 marca 2015, 23:22
Sam sobie przeczysz. Nie naśmiewasz się, ale nazwiska nie napisałeś z dużej i jeszcze skróciłeś do przezwiska. Zobacz sobie zdjęcia dziewczyn na fb czy instagramie to zobaczysz czy można uzyskać zarys mięśni czy nie.Tak, bo jak się pójdzie na siłownię, to zaraz BUM! wyglądasz jak Pudzian. Mało tego, jesteś na ujemnym bilansie kalorycznym i genetycznie masz predyspozycje do smukłych mięśni, ale siłownia to wszystko zmieni i zamienisz się w wielką kupę mięsa. Przy odrobinie szczęścia może broda wyrośnie Dla mnie jedno jest oczywiste: trzeba przekładać zamiary na wysiłek. Nikomu nie bronię dywanówek i na pewno się nie naśmiewam. Mimo to ciężko nie załamać rąk jak po raz setny tej samej dziewczynie tłumaczysz, że od melki tyłek nie urośnie, a od chodaka nie dorobi się "zarysu mięśni" na brzuchu.
Logika ucieka, przerażona Twoim rozumowaniem. Jeśli napiszę chodak zamiast "szanowna Ewa Chodakowska, instruktorka pilatesu z wysp greckich" to znaczy, że wyśmiewam się z osób ćwiczących z tą panią? To jest zupełnie nowy poziom myślenia, chyba jestem zbyt ograniczona, żeby to pojąć. A zmiany widziałam, połowa sensownie wyglądających osób poza Ewką ćwiczyła na siłce. Druga połowa z "zarysem" po prostu stosowała jej tragiczne jadłospisy na oko 1400 kcal i po prostu się wychudziła do poziomu jako-tako widocznej muskulatury, którą ja mam tak samo widoczną ważąc przeciętnie 10 kilo więcej niż te wspaniałe metamorfozy.
Kurde, a ja nie mam żadnej żyły... Co teraz :(
30 marca 2015, 23:22
łatwo znaleźć - wystarczy BMI poniżej 18 i prawie każde nie-jabłko ma zarys 6 paku. Chyba, że kompletnie zmsakrowało mięśnie głodówkami ;) Nie sztuka mieć zarys z niedowagą.
30 marca 2015, 23:23
A wiecie co mi zaje-super mądra pani endokrynolog dzisiaj powiedziała? Abym zamiast siłowo (sztanga 20kg to siłowo taaa, no ok, początki), to abym ćwiczyła na hantlach max 1kg, bo i tak wyrobię super mięśnie i nie obciążę stawów.
30 marca 2015, 23:24
Sam sobie przeczysz. Nie naśmiewasz się, ale nazwiska nie napisałeś z dużej i jeszcze skróciłeś do przezwiska. Zobacz sobie zdjęcia dziewczyn na fb czy instagramie to zobaczysz czy można uzyskać zarys mięśni czy nie.Tak, bo jak się pójdzie na siłownię, to zaraz BUM! wyglądasz jak Pudzian. Mało tego, jesteś na ujemnym bilansie kalorycznym i genetycznie masz predyspozycje do smukłych mięśni, ale siłownia to wszystko zmieni i zamienisz się w wielką kupę mięsa. Przy odrobinie szczęścia może broda wyrośnie Dla mnie jedno jest oczywiste: trzeba przekładać zamiary na wysiłek. Nikomu nie bronię dywanówek i na pewno się nie naśmiewam. Mimo to ciężko nie załamać rąk jak po raz setny tej samej dziewczynie tłumaczysz, że od melki tyłek nie urośnie, a od chodaka nie dorobi się "zarysu mięśni" na brzuchu.
W materiałach promocyjnych Insanity ludzie po 2 miesiącach mają rzeźbę, że ho ho. Robię to już chyba 3 raz i nie zauważyłam 6-paku :P Mnie takie ciężkie kardio kręci jak cholera, ale to wychodzi moja przeszłość najwolniejszego dzieciaka na wf i teraz jak pokonuje kolejne bariery wytrzymałości to jest dla mnie największa nagroda. A żaden trening Chodaka się do Shauna nie umywa. Wiem, bo jak pierwszy raz skończyłam Insanity i zrobiłam Killera to się nawet nie spociłam,