Temat: Apropo zwiazkow i ich rozpadow- zwiazek w ktorym nie ma namietnosci musi zostac zakonczony?

Czy zwiazek w ktorym jedna osoba sie wypalila ma szanse na przetrwanie? 

z Niej calkiem uszla jakakolwiek namietnosc.. 

On ja kocha ponad wszystko i robi wszystko by jej bylo dobrze..
Ona nie potrafi sobie wyobrazic zycia bez Niego bo zbyt dlugo sa juz ze soba..  wie ze Go bardzo potrzebuje..
Nie czuje juz zadnego pociagu do Niego ... wie ze  bardzo Go tym krzywdzi.

Czy w takiej sytuacji mozna jakos to ratowac? 

On jej nie zdradzi bo za mocno ja kocha...
jeżeli są młodzi to to się raczej nie uda. namiętność to bardzo ważny element związku..
Kurcze, jak bym czytała swoje wypowiedzi sprzed roku... Byłam z chłopakiem 3 lata- pierwszy poważny związek. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego, ufałam mu jak nikomu innemu i czułam, że zawsze na niego mogłam liczyć. Tylko czułam,że to jest trochę toksyczny związek- z mojej strony nie było żadnego pożądania (nawet o pocałunkach nie było mowy), a on się mnie trzymał kurczowo, jakby bał się samotności i tego, że nikt inny go nie pokocha. Wyjechałam za granicę, widzieliśmy się bardzo rzadko- głównie Skype, telefon itd. Tęsknić, tęskniłam, ale żadna namiętność nie wróciła... Pomyślałam, że to jest ten moment, że nie ma sensu tkwić w takim związku i zerwaliśmy. Wydzwaniał do mnie przez dwa- trzy miesiące, pożegnał się mówiąc, że zawsze będzie mnie kochał i na mnie czekał. Tylko okazało się, że tak bardzo mnie kochał, że zaczął się spotykać z moją koleżanką po tych trzech miesiącach- jej zaczął mówić, że jest najważniejsza na świecie, jak bardzo ją kocha itd.
Dlatego do autorki tematu: Uważam, że to może nie to, ale nikt przecież nie odpowie na to pytanie za samą zainteresowaną- tylko ona może to zrozumieć.
Pasek wagi

Dzo.en napisał(a):

wrednababa54 napisał(a):

tzn, ona nie ma tylko ochoty na seks?
tak, tylko ona... jesli juz dochodzi do zblizen to dlatego by jemu nie sprawiac przykrosci... chociaz nie raz jest to 1 na miesiac, nie raz rzadziej...  nawet o namietnych pocalunkach na codzien nie ma juz mowy.


to niech beda takie zblizenia albo poszukaja innych metod rozbudzania aby pasowalo.

ja tez na tradycyjny seks nie mam ochoty, ale znajdujemy inne formy zblizen
A moze jakas przerwa np na dwa miesiące? Zerwać wszelki kontakt i zobaczyć jak to jes bez Niego, co wtedy czujesz.... Powodzenia

Bziabzia napisał(a):

A moze jakas przerwa np na dwa miesiące? Zerwać wszelki kontakt i zobaczyć jak to jes bez Niego, co wtedy czujesz.... Powodzenia

On sie nie zgodzi na taka przerwe bo wg Niego oone nie maa sensu,,,
Czyli widze ze zdania sa podzielone mimo wszystko...

Kuzwa jakie to ciezkie no   i nadal nie wiem do konca co jest sluszne... 
ja byłam w takiej sytuacji i nie powiem cięzko było ale nie krzywdziłam drugiej osoby- chociaz wiedzialam ze trace go na zawsze;/ do tej pory zaluje ze nie uczestniczy w moim zyciu- bo kochalam go ciagle- w sumie nadal go kocham ale jak brata;)

Katarzynka888 napisał(a):

Kurcze, jak bym czytała swoje wypowiedzi sprzed roku... Byłam z chłopakiem 3 lata- pierwszy poważny związek. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego, ufałam mu jak nikomu innemu i czułam, że zawsze na niego mogłam liczyć. Tylko czułam,że to jest trochę toksyczny związek- z mojej strony nie było żadnego pożądania (nawet o pocałunkach nie było mowy), a on się mnie trzymał kurczowo, jakby bał się samotności i tego, że nikt inny go nie pokocha. Wyjechałam za granicę, widzieliśmy się bardzo rzadko- głównie Skype, telefon itd. Tęsknić, tęskniłam, ale żadna namiętność nie wróciła... Pomyślałam, że to jest ten moment, że nie ma sensu tkwić w takim związku i zerwaliśmy. Wydzwaniał do mnie przez dwa- trzy miesiące, pożegnał się mówiąc, że zawsze będzie mnie kochał i na mnie czekał. Tylko okazało się, że tak bardzo mnie kochał, że zaczął się spotykać z moją koleżanką po tych trzech miesiącach- jej zaczął mówić, że jest najważniejsza na świecie, jak bardzo ją kocha itd.Dlatego do autorki tematu: Uważam, że to może nie to, ale nikt przecież nie odpowie na to pytanie za samą zainteresowaną- tylko ona może to zrozumieć.


byłam w identycznym położeniu. pierwszy poważny związek (trwał ponad 4 lata).. i w pewnym momencie zamieszkaliśmy już razem.. i seks był raz na miesiąc-dwa.. i w ogóle tragiczny. Ja się blokowałam, nic mi nie sprawiało przyjemności. Fantazjowałam o innych, raczej traktowałam go jako przyjaciela (spotykaliśmy się od dzieciaka praktycznie, bo miałam 15 lat, kiedy zaczęlismy być parą- on był dwa lata starszy).

teraz jestem w związku od ponad 1,5 roku.. i kompletnie mnie obecny facet odmienił. Bywa, że się kłocimy..ale jest inaczej niż w poprzednim związku. Nie czuję presji "kurczowego trzymania się mojej spódnicy".. nie mówi mi co 15minut, że kocha- tak jak poprzedni. Ale kiedy już mówi, mam ochotę się na niego rzucić:) Może zlotym środkiem jest to, że rozstajemy się co jakiś czas, nie z własnej woli (Tz jest marynarzem).. i to sprawia, że pożądamy siebie tysiąc razy mocniej. Ostatnio nawet podczas seksu powiedział mi coś w ten deseń :"i jak ja mógłbym o kimś innym myśleć, kiedy Ty jesteś moją kobietą?". I to wszystko powoduje, że ogień we mnie nie gaśnie.

A może właśnie powinnaś, autorko, odwiedzić psychologa lub seksuologa. Najlepiej chyba we dwoje, jeśli chcesz o to walczyć. Z drugiej strony, ja nie żałuję swojej decyzji - rozstałam się z poprzednim partnerem i to było najlepsze,co zrobiłam dla siebie. Mimo, że do dzisiaj czasami myślę o tym, co nas łączyło. Był moim pierwszym przyjacielem, partnerem, kochankiem. Przez kilka ładnych lat. Trudno nie wspominać. Ale raczej z sentymentem niż z miłością. Też wydawało mi się, że nie będę potrafiła bez niego zyć. A potem okazało się, że było to dla mnie lekiem na całe zło.. i to własnie teraz widzę sens związku, miłości, partnerstwa.

Powodzenia i podejmij słuszną dla siebie decyzję.
Pasek wagi
ja taki brak namietnosci czulam w kazdym zwiazku po 2 latach, to by znaczylo ze nigdy nie bede zona, albo bede co 3 lata rozwodka.
Przepraszam, co to robi w dziale "ĆWICZĘ' ? - moderatorzy śpią? ;]

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.