- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 grudnia 2020, 11:26
Hej, tytuł może brzmieć dziwacznie, ale piszę serio 🤔 "Odchudzam się" praktycznie całe życie, na początku treningi trzaskałam bezmyślnie, po prostu czułam, że taki mam obowiązek i już. Im dłużej to trwa, tym bardziej przed każdym treningiem włącza mi się taki wredny głos w głowie, który mówi, że po co, na co, nie wydurniaj się, ludzie w tym czasie robią ciekawe rzeczy, a Ty zmęczona po pracy jeszcze to sobie dokładasz! Patrzę na samą miniaturkę filmu, wyobrażam sobie siebie robiącą ten trening i od razu jestem zmęczona i pokrzywdzona, zanim zacznę 🤦 Dlatego przychodzę z pytaniem - czy ja jestem walnięta, czy wszyscy tak mają? Każda forma sportu wywołuje we mnie obrzydzenie, oczywiście coś tam ćwiczę, ale radość z aktywności jest mi obca. Zachęcam do podjęcia tematu - też tak macie, a może miałyście i udało się z tym wygrać? Czy to w ogóle jest do przeskoczenia?
30 grudnia 2020, 11:30
ja nie jestem i nigdy nie bylam typem sportowym, jednak jak bylam mlodsza i w okresach spokoju w zyciu cwiczylam regularnie, byly lata ze chodzilam na fitnes, facet prowadzil tak fajnei zajecia ze jak wyjechalam do Niemiec okropnie mi tego brakowalo. Byl pozniej okres rowerka i orbi, no i pozniej nic , obrzydlo i nie wrocilam do tego. Spacery i chodzenie to ostatnio tyle, z wiekiem nie chce mi sie, moze to nie wiek a wyzsza waga tak rozleniwila, nie wiem.
30 grudnia 2020, 11:41
Ja nienawidze filmikow i cwiczenia w domu, w jakiejkolwiek formie. Zajecia grupowe w klubie - tak, ale tylko wybrane i z wybranym instruktorem. Silownia mnie nudzi masakrycznie.
Kiedys mialam faze, ze trzeba, bo zdrowo, bo wszystkie miesnie itd.
Teraz mam w nosie. Robie to co mi sprawia przyjemnosc (rower, spacery, plywanie) i mam gdzies czy wszystkie miesnie pracuja i rozbudowuja sie jak trzeba ;-)
Dodatkowo, dla mnie jazda na rowerze po okolicznych wioskach i polach jest duzo zdrowsza niz wyciskanie siodmych potow w klimatyzowanej silowni.
30 grudnia 2020, 11:50
Hej, tytuł może brzmieć dziwacznie, ale piszę serio ? "Odchudzam się" praktycznie całe życie, na początku treningi trzaskałam bezmyślnie, po prostu czułam, że taki mam obowiązek i już. Im dłużej to trwa, tym bardziej przed każdym treningiem włącza mi się taki wredny głos w głowie, który mówi, że po co, na co, nie wydurniaj się, ludzie w tym czasie robią ciekawe rzeczy, a Ty zmęczona po pracy jeszcze to sobie dokładasz! Patrzę na samą miniaturkę filmu, wyobrażam sobie siebie robiącą ten trening i od razu jestem zmęczona i pokrzywdzona, zanim zacznę ? Dlatego przychodzę z pytaniem - czy ja jestem walnięta, czy wszyscy tak mają? Każda forma sportu wywołuje we mnie obrzydzenie, oczywiście coś tam ćwiczę, ale radość z aktywności jest mi obca. Zachęcam do podjęcia tematu - też tak macie, a może miałyście i udało się z tym wygrać? Czy to w ogóle jest do przeskoczenia?
wazne aby robić to co się lubi i jeśli ćwiczenia, które obecnie "odbebniasz" nie sprawiają Ci frajdy to warto pomyśleć jednak o czymś innym abyś się do tego nie zmuszała tylko robiła to z przyjemnością i czerpała satysfakcję. Ja np. Nienawidze jeździć na rowerze więc tego nie robię chociaż byłby to znakomity środek komunikacji, a i jeździć u mnie jest gdzie i można mi sto razy proponować wspólną przejażdżkę, ale ja zawsze będę na nie. Dużo osób zmusza się do... Spacerów i nie widzi sensu przejścia się od tak, bez celu przemieszczenia się po coś z punktu a do b :)
30 grudnia 2020, 12:09
Nie, nie mam tak. Ćwiczę dla siebie, żeby ciało wyglądało lepiej, żeby było sprawniejsze, żeby lepiej działał cały organizm... Mogę mieć mysli typu kurde jestem dzisiaj zmęczona, może zrobię sobie odpoczynek a może zrobię lżejszy trening, ale wiem że robie to dla siebie i już w trakcie rozgrzewki najczęściej mnie cieszy, że zrobiłam coś dla siebie zamiast siedzieć na YT i żreć.
Skoro odchudzasz się "całe życie" to tak zapytam- przed jedzeniem-zwł. tym niezdrowym i nadprogramowym to nie masz czasem takich myśli uporczywych że ci się tego żreć nie chce bo znów tylko utyjesz i znów będziesz musiała wiecej ćwiczyc żeby to spalić i znów będziesz nie mieścić się w ciuchy i wyglądać w nich jak baleron, więc po co to robic, może sobie odpuszczę te kolejne ciastka,hambuksa czy czipsy??? Bo chyba raczej tu się powinnaś wkręcać w negatywne myślenie a nie przed aktywnością fizyczną...Wszystko zaczyna sie w głowie.
30 grudnia 2020, 12:28
A ja mam totalnie na odwrót.
Kiedyś nienawidziłam ćwiczyć, to był dla mnie mus. Ale... Ostatnio to się zupełnie zmieniło. Pierwszy raz miałam dość obżarstwa i ochotę poćwiczyć. Tak sama z siebie. W ostatni dzień wszystkojedzenia :) miałam dość i tęskniłam za treningiem, a byliśmy w gościach więc nie moglam.
Z tym, że ja jestem typem, który uwielbia ćwiczyć w domu. Sama dobieram sobie ćwiczenia i poziom trudności. Kolekcjonuję sprzęty do ćwiczeń i np jednego dnia mam fazę na interwały + trampolina + rowerek z obciążeniem a innego dnia stepper i rozciąganie.
30 grudnia 2020, 12:29
Nie, nie mam tak. Ćwiczę dla siebie, żeby ciało wyglądało lepiej, żeby było sprawniejsze, żeby lepiej działał cały organizm... Mogę mieć mysli typu kurde jestem dzisiaj zmęczona, może zrobię sobie odpoczynek a może zrobię lżejszy trening, ale wiem że robie to dla siebie i już w trakcie rozgrzewki najczęściej mnie cieszy, że zrobiłam coś dla siebie zamiast siedzieć na YT i żreć.
Skoro odchudzasz się "całe życie" to tak zapytam- przed jedzeniem-zwł. tym niezdrowym i nadprogramowym to nie masz czasem takich myśli uporczywych że ci się tego żreć nie chce bo znów tylko utyjesz i znów będziesz musiała wiecej ćwiczyc żeby to spalić i znów będziesz nie mieścić się w ciuchy i wyglądać w nich jak baleron, więc po co to robic, może sobie odpuszczę te kolejne ciastka,hambuksa czy czipsy??? Bo chyba raczej tu się powinnaś wkręcać w negatywne myślenie a nie przed aktywnością fizyczną...Wszystko zaczyna sie w głowie.
🤯🤯🤯 No jest to trochę mind changer! Nigdy o tym w ten sposób nie myślałam. Wiadomo, mózg jest wygodnicki, więc ćwiczenia są be, a pizzka i piwko to się nagroda po ciężkim dniu! Nie to, żeby każdy był ciężki 😅 Spróbuję takiej taktyki!
Problem właściwie mam taki, że po tylu próbach odchudzania, jakoś już trudno mi uwierzyć, że tym razem się uda. Chociaż wiem, że jak nic nie zrobię, to będzie tylko gorzej i gorzej 🤷
30 grudnia 2020, 12:32
nienawidzę ruchu i nigdy regularnie go nie zaznawaam. Przekonałam sie do jogi. Ćwiczę prawie cdziennie od roku. Jakoś leci ...Korzyści przeważyły...
30 grudnia 2020, 12:38
Powiem tak, kiedys zaczną sie różne problemy np ze stawami i wtedy sie zacznie na gwalt cwiczyc a lepiej chyba przeciwdzialac teraz. A wiem, bo bliska mi osoba, z nadwagą jak nie juz otyloscia, 34 lata juz takie problemy ma a cale zycie olewka na to co jadla i "nienawidziła ćwiczyć"
30 grudnia 2020, 12:47
Aleksaw- ale czemu podchodzisz do ćwiczeń jako czegoś co spowoduje "odchudzenie"? Zmień nastawienie na kompletnie drugi biegun-odchudzasz się myśląc o takim czy innym jedzeniu-jedzenie-odchudzanie, ale ćwiczenia wyłącznie połączenie= zdrowie/jędrniejsza skóra/wiecej energii na co dzień/zdrowie/większa sprawność/mniej zmęczenia/lepszy wygląd... Tak żeby oddzielić to od odchudzaniowych ewentualnych niepowodzeń, bo przecież to nie ćwiczenia odpowiadają za ewentualny brak sukcesów na wadze..gdyby micha była czysta najprawdopodobniej problem by nie istniał, więc po co przerzucać odpowiedzialność na coś innego?To oszukiwanie samego siebie-a po co okłamywać siebie?
Oczywiscie także wybierz taką aktywność która cię najmniej "obrzydza" ;) Ja jestem już osobą w mocno średnim wieku i w odróżnieniu do wieku 20/30 lat widzę błyskawicznie bardzo wymierne korzyści z dowolnych ćwiczeń regularnych-jak wyżej koleżanka pisała przy pewnej wadze, a może wieku- najłatwiej się walnąć na wyrko bo nic się nie chce, wszystko męczy niemożebnie :) i to jest fakt.. ale kiedy się to lenistwo przełamie po kilku tyg.regularnych niekoniecznie wcale mega intensywnych ćwiczeń okazuje się że energia wzrosła, to co wydawało się męczące jest pierdnięciem komara, za to odpuszczenie sobie choć na 2-3 tyg nie wybacza i znów robi sie z nas rozlazła klucha która rozmyśla tylko jak by tu oszukać samą siebie i wyszukać milion powodów rozgrzeszających lenia, dla których nie warto ruszyć tyłka tylko leżeć jak wąż po pracy i kumulować sadełko :)