Temat: Jak przekonać do zmiany diety ?

Zakładałam już podobny temat, ale nadal nie wiem co mam zrobić. Spróbuję tym razem dokładnie opisać sytuacje i nie ogólnikowo. Nie będę już pisała co się u nas je, bo to akurat nawet dokładnie opisałam w poprzednim temacie, więc zapraszam.

Moja mama gotuje nie zbyt zdrowo i moim zdaniem nie smacznie przez co jem za mało, mam lekką niedowagę i problemy ze zdrowiem. Jemy bardzo monotonnie. Może nie było by tak źle gdyby mama nie dawała do wszystkiego sosu z czerwonego mięsa, które mi nie smakuje. No i nie robiła na tym mięsie zup.Już tyle razy rozmawiałam z nią na ten temat, a ona tylko jak to było za jej czasów i mam przestać wymyślać. Tato uważa tak samo jak mama. Nawet dałam im milion razy propozycje, że sama będę sobie gotować, ale się nie zgadzają... Jak już mam gotować to tylko wg.przepisu mamy.... raz się zgodziła żebym zrobiła coś innego, bo przychodziłam do niej z propozycjami i ją zamęczałam to ostatecznie się wtrąciła i przerobiła przepis :( w wakacje wogólnie nie gotujemy, bo jest za ciepło i śmierdzi. Tylko gorące kubki i zupki chińskie.Nie pochodzę z biednej rodziny. Skoro nas stać na wakacje za granicą, nowoczesne meble i markowe ciuchy no to raczej z kasą nie ma problemów. Chyba, że o czymś nie wiem. Jak jesteśmy na wakacjavch to jemy w restauracjach co nam się podoba i większość rzeczy mi smakuje. Jem z przyjemnością. O tym zapomniałam ostatnio wspomnieć, ale pisałam pod wpływem emocji... Próbowałam też przekonać milion razy żebym zdrowiej jadła, ale no NIE. W sklepie próbowałam przekonać do jogurtu naturalnego to tylko usłyszałam czy próbuje przytyć czy schudnąć. Moja mama nie pracuje. Siedzi całymi dniami przed telefonem i książką.Tylko tata pracuje i ja(sezonowo.pisałam w zeszłym temacie czemu). Pomagam w domu. Mam obsesje na punkcie porządku iw czystości, więc mama w ogóle nie musi sprzątać, bo ja bez słowa to robię.

Dostałam ostatnio kilka propozycji co mam zrobić, ale nie wiem jak to wykorzystać w praktyce, więc jak macie pomysły to piszcie. Jak macie inne propozycje to też dajcie znać:

-Pójście do dietetyka. Już próbowałam, ale może źle się zabierałam

-Rozmowa na temat zdrowego odżywiania i żebym gotowała. Rozmawialiśmy milion razy, ale może mam słabe argumenty, źle się za to zabieram

-Danie książki o zdrowym odżywianiu, ale jakiej i w jaki sposób ? Jak ją po prostu dam to oleje ją

-kupienie sobie samej zdrowe jedzenie nie wymagające gotowania itd... Na to nie wpadłam wcześniej, ale się boje. Co myślicie o tym pomyśle ? Jak będzie większość na tak to się odwarzę, albo chociaż spróbuje.

Taka sytuacja jest jedzeniem u mnie w domu jest od zawsze. Na zdrowe odżywianie wpadłam jakieś 2 lata temu. Tak tylko prosiłam żebym mogła nie używać sosu, jeść inne mięso czy ogólnie co innego.

Cieszę się, że założyłam ten temat i poprzedni. Nie wiedziałam, że tak bardzo mi pomożecie. Dostałam napływ weny i większej motywacji. Dawno nie dostałam takiego kopa nadziei. Spróbuje jeszcze raz na spokojnie porozmawiać, ale najpierw zaplanuje rozmowę i przemyśle co chce powiedzieć. Za chwilę pójdę do sklepu po kolację, więc nie miałabym nic przeciwko gdybyście mi coś nasunęły, ale musi to by wytrawne iwypieki bez użycia pieca itd... Najlepiej wysokokaloryczne. Oczywiście smaczne i syte. Myślałam nad taką sałatką, ale kaloryczna chyba nie jest :/ (mix sałat, pomidory, oliwa z oliwek, mozarella, orzechy, kukurydza taka w kolbach co się da na surowo jeść, jabłko). Może macie lepszy pomysł ? O 18 ide do sklepu. Ps: tuńczyka nie lubie xD 

Dziękuję wszystkim z całego serducha :) Tym co dopiero co napiszą też z góry dziękuje :*

Xxera napisał(a):

Dlaczego sama nie możesz czegoś kupić i ugotować? przecież oni nie muszą jeść tego co Ty.. bez przesady. Sama zacznij coś gotować i może im posmakuje ;-)  Jest tyle smacznych i zdrowych przepisów ;) na desery itp ;-) 
No właśnie nie wiem. Najpierw muszą mnie dopuścić do kuchni i się nie wtrącać :(

Chudzinka8111 napisał(a):

.kathea. napisał(a):

Czyli jesteś znudzoną, rozpieszczoną małolatą, która szuka pretekstu aby nie jeść. Sorry ale nic innego nie przychodzi mi na myśl. Jeszcze gdybyś miała 5 lat to ok, można zwalać na rodziców że źle karmią, ale Ty masz 16, za 2 lata będziesz dorosłą osobą. Piszesz że rodzice nie zgadzają się na zakup jogurtu naturalnego, pomijając fakt że sama powinnaś go sobie kupić, to pytałaś się ich dlaczego? 
Wszystko napisałam. Jesteś tak zajęta ocenianiem mnie i naklejaniem mi etykiet, że pominęłaś to i wiele innych istotnych rzeczy. Proponuję przeczytać wszystko jeszcze raz. Najlepiej na głos, ze zrozumieniem o bez do powiadania sobie wątków, przekręcania, naklejania etykiet i oceniania.  

Przeczytałam. Sama napisałaś że jesteś znudzona tym jedzeniem. A że rozpieszczona ... jak inaczej nazwać to że nawet nie pomyślałaś o tym aby sama sobie zrobić zakupy i przygotować np. sałatkę czy coś w tym stylu (serio? 16-latka która nie potrafi iść do sklepu i zrobić zakupy?). Jesteś małolatą, masz 16 lat, jak będziesz miała 18 będziesz osobą dorosłą. Mało tego, przeczytałam też Twój poprzedni wątek gdzie dziewczyny dawały Ci rady co zrobić, i do wszystkiego podchodziłaś negatywnie. Bo nie lubisz tego, nie lubisz tamtego, tego nie możesz, tego mama nie pozwala .....

Pewnie wystarczyło by żebyś zrobiła porządną sałatkę, z mięsem, i zjadła konkretną porcję to od razu rodzice inaczej by do tego podeszli. A jak widzą że tego nie jesz, tamtego nie jesz, obiad to tylko majdasz widelcem bez przekonania, to się pewnie martwią że mają w domu anorektyczkę. 

Chudzinka8111 napisał(a):

.kathea. napisał(a):

Czyli jesteś znudzoną, rozpieszczoną małolatą, która szuka pretekstu aby nie jeść. Sorry ale nic innego nie przychodzi mi na myśl. Jeszcze gdybyś miała 5 lat to ok, można zwalać na rodziców że źle karmią, ale Ty masz 16, za 2 lata będziesz dorosłą osobą. Piszesz że rodzice nie zgadzają się na zakup jogurtu naturalnego, pomijając fakt że sama powinnaś go sobie kupić, to pytałaś się ich dlaczego? 
Wszystko napisałam. Jesteś tak zajęta ocenianiem mnie i naklejaniem mi etykiet, że pominęłaś to i wiele innych istotnych rzeczy. Proponuję przeczytać wszystko jeszcze raz. Najlepiej na głos, ze zrozumieniem o bez do powiadania sobie wątków, przekręcania, naklejania etykiet i oceniania.  

Buhaha, dlaczego tak matki nie przywołasz do porządku?! 

Przeczytałam cały poprzedni temat i jestem na bieżąco z tym. Mega dziwne jest to, że rodzice wiedzą, że ci coś nie smakuje, a mimo to wciskają na siłę. Jestem od Ciebie trochę starsza i miałam podobną sytuację w domu. Moi rodzice są chyba w podobnym wieku twoich. Po kilku latach rozmowy, tłumaczenia, kłótni zrozumieli. Jasne czasem się jeszcze czegoś przyczepią, ale nie tak jak kiedyś. Wiem, że się po prostu martwią. W twoim przypadku chyba też tak jest.

Myślę, że powinnaś dalej próbować rozmawiać, ale na spokojnie.Bardziej tłumaczyć. Zadawać pytania. Spróbować się porozumieć. Jeśli będzie potrzeba to napisz im na kartce wszystko co chcesz im powiedzieć i im ją daj. Koniecznie idź na te zakupy. Daj znać jak ci poszło :) !

Ps: jeśli chcesz to w wiadomości prywatnej wszystko ci napiszę dokładnie jak to u mnie wyglądało i co zrobiłam

Jeszcze zapomniałam dopisać, że to nie twoja wina, że coś ci nie smakuje. Nie świadczy to od razu o Tobie, że jesteś rozpieszczona. Tym bardziej, że coś ci nie smakuje od zawsze. To jest jak najbardziej normalne i w porządku. Każdy czegoś nie lubi. Zgadzam się z tobą, że jedzenie powinno sprawiać radość i przede wszystkim smakować. Życie jest za krótkie żeby jeść nie dobre jedzenie !

Paciulok32 napisał(a):

Przeczytałam cały poprzedni temat i jestem na bieżąco z tym. Mega dziwne jest to, że rodzice wiedzą, że ci coś nie smakuje, a mimo to wciskają na siłę. Jestem od Ciebie trochę starsza i miałam podobną sytuację w domu. Moi rodzice są chyba w podobnym wieku twoich. Po kilku latach rozmowy, tłumaczenia, kłótni zrozumieli. Jasne czasem się jeszcze czegoś przyczepią, ale nie tak jak kiedyś. Wiem, że się po prostu martwią. W twoim przypadku chyba też tak jest.Myślę, że powinnaś dalej próbować rozmawiać, ale na spokojnie.Bardziej tłumaczyć. Zadawać pytania. Spróbować się porozumieć. Jeśli będzie potrzeba to napisz im na kartce wszystko co chcesz im powiedzieć i im ją daj. Koniecznie idź na te zakupy. Daj znać jak ci poszło :) !Ps: jeśli chcesz to w wiadomości prywatnej wszystko ci napiszę dokładnie jak to u mnie wyglądało i co zrobiłam
Czyli jest nadzieja. Koniecznie napisz :*

Na pewno wybiore się dzisiaj do sklepu :)

Są dzieciaki które by się cieszyły że mają codziennie ciepły obiad, na śniadanie i kolację "nudne" kanapki a co niedzielę jajecznicę jak to opisujesz w poprzednim wątku. Trochę pokory bo się w dupie poprzewraca. 

Pasek wagi

..

Chudzinka idź za ciosem, zrób kolację, wpierdziel porządną porcję i jak rodzice zobaczą, że to nie tak, że nie chcesz wcale jeść, tylko chcesz jeść to co Ci smakuje, to może odpuszczą? Wiesz, zaczęłaś im mówić o zdrowym odżywianiu i mama zapewne oczyma wyobraźni zobaczyła 2 liście sałaty z kiełkami jako posiłek :D hehe nie zdziwiłabym się. Jak na początku mówiłam mojej mamie, że nie będziemy od małego dawali dzieciom słodyczy jak długo się da oraz że gotujemy zdrowo, bez żadnych veget itp, to ona sobie wyobrażała płaczące dzieci patrzące z utęsknieniem za cukierkiem, jedzące same paskudztwa bez smaku, bez przypraw, jałowe itp ;) Z czasem zobaczyła, ze można jeść zdrowo i smacznie a zamiast typowych słodyczy, batonów i czipsów można dać dzieciom rodzynki, żurawinę, owoce, słodycze bez cukru czy upiec ciasto i one wpierniczają aż im się uszy trzęsą :) Zrób jakąś wypasioną kolację i pokaż, że można zjeść porządnie i zdrowo i wcale nie musi być to liść sałaty mający 20 kcal na krzyż :) Bo moim zdaniem chodzi właśnie o to. Rodzice chcą dobrze, tylko nie umieją się do tego zabrać tak, żeby wszyscy byli zadowoleni

Pasek wagi

kottie napisał(a):

Są dzieciaki które by się cieszyły że mają codziennie ciepły obiad, na śniadanie i kolację "nudne" kanapki a co niedzielę jajecznicę jak to opisujesz w poprzednim wątku. Trochę pokory bo się w dupie poprzewraca. 
Doceniam to co mam i jestem w pełni świdoma, że inni mają gorzej.  Jednak to, że inni mają gorzej nie oznaczy, że ja mam nie walczyć o lepsze życie i mam się obwiniać o to, że coś mi nie smakuje.

Nie lubię budować poczucia swojej wartości na tym, że ktoś ma gorzej. Może ty tak lubisz sobie powtarzać, ale ja wolę skupić się na doskonaleniu swojego życia. Niż narzekaniu. Ciśnięciu po innych w internecie i usprawieldliwiając swoje nieszczęście tym, ze przecież inni mają gorzej, więc po co mam się starać poprawić jakość swojego życia. Mam w sobie pokorę i jestem tego w 100% pewna. Jestem też w 100% pewna, że nie jestem idealna.

Ps:Kanapki i nie dobry obiad jedzony na siłę, który skończy się nieprzyjemnymi dolegliwościami nie poprawią wyniku moich badań.  

"Inni mają gorzej" - niektórzy ludzie często nadużywają tego powiedzonka, gdy słyszą o problemach innych ludzi. Niestety to słynne powiedzonko nic nie wnosi.  

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.