Temat: Smalec - nie taki diabeł straszny jak go malują


 Trudno ustalić kiedy po raz pierwszy został uzytyt. W kuchni śląskiej jest on podstawowym tłuszczem. Jako substytut masła do smarowanai pieczywa został użyty po raz pierwszy w XIX w. Stał się bardzo popularny i zastępował je podczas II WŚ. Później pod koniec XX w. zaczął być mocno krytykowany i oskarzony o zapychanie tętnic. Z tego powodu zaczął być wypierany przez uważane za zdrowsze tłuszcze roślinne. Ponowne odkrycie smalcu nastąpiło na przełomie XX i XXI w, kiedy wielu smakoszy znowu doceniło jego walory. W 2006 na rynku smalcu doszło do kryzysu - jego produkcja okazało się zbyt mała by pokryć zapotrzebowanie w niektórych krajach Europy np. Polsce i Węgrzech. 

Obecnie nadal smalec jest dalej atakowany. ,,Niezdrowy", ,,zapychający tętnice", ,,kupa cholesterolu i tłuszczów nasyconych", ,,nadający się tylko  do wyrzucenia" - takie opinie spotyka się w internecie. W rakingu bomb kalorycznych przygotowanych przez Wirtualną Polskę zajmuje pierwsze miejsce. Czy jednak faktycznie jest taki zły ? NIE! Celem tego artykułu jest obrona smalcu i wykazanie, że większość negatywnych opin na jego temat wynika z uprzedzeń i niewiedzy.

Zacznijmy od tego, że nie jest tuczący. Kaloryczność smalcu wynosi od ok. 670 (wymieszany na współ z mięsem) do 900 kcal/100 g. Jednak dla obliczeń w tym artykule przyjmimy najwyższą wartość kaloryczną. Płaska łyżka smalcu waży ok. 10 g i zawiera 90 kcal.  Taka sama ilość oliwy i różnych oleju to ok. 88 kcal, masła ekstra 73 kcal, a margaryny od 18 do ok. 75 kcal. Różnica między smalcem, a większością tłuszczy nie jest taka kolosalna. Pomijając rzecz jasna margaryny złożone z dużej części z wody, co wpływa na obniżenie zawartości tłuszczu/100 g, a tym samym kaloryczności. Smalec jest tak samo tuczący jak oliwa czy olej. Zresztą na kanapki nie smarujemy go tak dużo by miały one kaloryczność obiadu, co propuje wmówić nam WP. 5-10 g spokojnie wystarczy. Zresztą tłuszcze nie tuczą o 
ile nie połączymy ich z węglowodanami. Tak więc to nie smalec jest tuczący, ale chleb który nim nie posmarujemy, tuczy nie schabowy, ale olej na którym go usmażymy.

Kolejny argument brzmi tak smalec: smalec zawiera dużo cholesterolu i nasyconych kwasów tłuszczowych, przez co sprzyja powstania miażdzycy. Jest to jednak bzdura.  Po pierwsze cholesterol w pokarmie nie wpływa na jego poziom w organizmie. Raz w ramach eksperymentu kilku mężczyzną podano 10 g cholesterolu. Co ciekawe większość z niego wydalili z kałem, a do układu krwionośnego dostały się śladowe ilości, nie powodujące żadnych negatywnych zmian. Po za tym zawałowcy bardzo często mają bardzo niski LDL tzw. zły cholesterol. Nie ma reguły co do poziomu cholesterolu u zawałowców - mają oni bardzo niski, normalny lub podwyższony cholesterol, przypadki są różne. Ale czy smalec faktycznei ma dużo cholesterolu ? 100 g tego tłuszczu dostarcza go  95 mg. Taka sama ilość masła to już 220 mg, a tranu 570 mg (!), Problem w tym, że o cholesterolu w tranie nikt nie mówi, a o jego rzekomych gigantycznych ilościach w smalcu jest głośno. Teraz czas na rozprawę z tłuszczami nasyconymi. Tak naprawdę nie ma ŻADNYCH dowodów jakoby powodowały one miażdżycę. Podczas formułowania tej hipotezy badacze przeanalizowali spożycie tłuszczów zwierzęcych w kilku krajach i śmiertelność na choroby serca. Ponieważ w kilku krajach gdzie spożycie tłuszczy nasyconych było wysokie ludzie padali na miażdżycę jak muchy sformułowano hipotezę, że tłuszcz zwierzęcy jest groźny dla układu krążenia. Ale przy już pobieżnym spojrzeniu widać znaczące błędy w tym pytaniu. Autorzy nie brali pod uwagę spożycia węglowodanów i białek w przebadanych krajach, tylko tłuszczu zwierzęcego - jakby od razu 
bez badań wiedzieli, że powoduje on choroby serca. Gdyby uwzględnić też je okazałoby się, że smiertelność w niektórych krajach, gdzie spożycie tłuszczy zwierzęcych jest duże owszem jest spora, ale w tych krajach spożywa się też duże ilości węglowodanów. Z kolei w krajach o wysokim spożyciu tłuszczy zwierzęcych i małym węglowodanów choroby serca występują bardzo rzadko. Autorzy patrząc na wyniki wiedzieli, że w wielu krajach mimo dużego spożycia NKT (nasyconych kwasów tłuszczowych) ilość zawałów jest bardzo mała, jednak odrzucili te wyniki jako niepasujace do reszty. Tak więc sformulowali wniosek z pogwałceniem metod naukowych. Po drugie kiedyś w ramach badania podawano kurom (które podobnie jak ludzie są wszystkożerne różne pasze). Miażdżyca pojawiła się u ptaków karmionych dużą ilością węglowodanów i śladowymi ilościami tłuszczu. Drób karmiony sporą ilością tłuszczu i to nasyconego z szpiku 
wołowego oraz małymi ilością węglowodanów nie wykazywał żadnych negatywnych zmian w układzie krwionośnych. Innym razem kilku badaczy przeszukało całą prasę naukową w poszukiwaniu mocnych argumentów na związek tłuszczy nasyconych z miażdżycą - i nie znaleźli ani jednej pracy udawadniającej, że NKT powodują schorzenia układu krążenia. Natomiast nowsze badania wykazują, że miażdżyca jest stanem zapalnym tętnic - zawałowcy mają zawsze podwyższone markery stanu zapalnego. Jakby tego było mało smalec wcale nie ma dużo NKT. 100 g zawiera  43,5 NKT, 44,8 JNNKT (tak zdrowych jak z oliwy czy awokado) oraz  7,5 g WNNKT. Dla porównania masło śmietankowe uważane za lepszy od smalcu tłuszcz w 100 g zawiera 50,2 g NKT, 18,3 g JNNKT oraz 1,2 g WNNKT. Stan zapalny tętnic powodują węglowodany i zbyt duża ilościa omega6 w diecie, w który obfitują wiele olei roślinnych. Groźne dla układu krążenia są też tłuszcze trans zawarte w dużej ilości w margarynach (teoretycznie w nowszych nie ma ich, ale nigdy nic nie wiadomo). Powstają one przy wtłaczaniu do ciekłych olei wodoru przez co przybierają one postać stałą. Do celów przemysłowych smalec b zachowywał stałą formę w temperaturze pokojowej też poddaje sie utwardzaniu. Jest to jednak proces kompletnie inny niż utwardzania olei w celu produkcji margaryny i powstaje przy nim mniej tłuszczy trans - ok. 0,5 g/13 g. Przyczyniać się do chorób serca może także homocysteina, której poziom wzrasta przy spożyciu nadmiernej ilości białka.

Ostatni argument wysuwany przeciw smalcowi jest to, że jest paskudny. Jest to jednak argument pozameterytoryczny - o gustach się nie dyskutuje, co jednemu miód, drugiemu trucizna. Zresztą smalec smalcowi nierówny. Za najlepszy uważa się ten wytapiany z tłuszczu otaczającego schab i nerki, a za najgorszy - z tzw. sadła otaczające jelita. Ponoć bardzo dobry jest smalec z młodego tucznika. Smalec przygotywany w domu smakuje kompletnie inaczej niż sklepowy, do którego dodaje się różne paskudztwa np. wspomniane już utwardzacze, emulgatory, barwniki itp.
Smalec z skwarkami, mięsem, kawałkami kiełbasami, cebulka lub mniej konwencjonalnymi dodatkami w stylu jabłek przygotowywany w domu jest naprawdę smaczny. A jak w ogóle wytwarza się smalec ?  Są dwie metody: na "mokro" i "sucho". W pierwszym z nich słoninę gotuje się, w efekcie czego traci ona wodę, a nierozpuszczalny tłuszcz zbiera się na powierzchni i jest z niej zbierany bądź oddzielany za pomocą wirówek. W sposobie na "sucho" słoninę po prostu topi się na rozgrzanej patelni bądź w piekarniku, w efekcie czego woda odparowuje. Tak przygotowany smalec ma wyższą temperaturą dymienia, jaśniejszy kolor i bardziej neutralny smak niż robiony na "mokro". Ponadto przy bezwodnym wytapaniu smalcu z fragmentów tkanek miękkich (mięśni, skóry, błon, tkanki łącznej) przylegających do słoniny. Są one cenione za wysokie walory smakowe. 

Należy dodać także, że smalec jest idealnym tłuszczem do smażenia i pieczenia. Dymi w wysokiej temperaturze ok. 220 stopni Celsjusza. Dla porównania temperatura dymienia większości olei wynosi  160 stopni Celsjusza, co jest poniżej optymalnej temperatury smażenia (180 stopni). Oznacza to w praktyce, że używany przez nas olej zanim osiągniemy optymalną temperaturę smażenia wytwarza wolne rodniki o działaniu rakotwórcze i traci swoje prozdrowotne właściwości. Dobrymi tłuszczami do smażenia oprócz smalcu są olej kokosowy (temperatura dymienia 240 stopni) i łój. Niestety ten pierwszy jest trudno dostępny i bardzo drogi (ok. 70 PLN/1 l). Łój tymczasem może mieć nieprzyjemny zapach. Smalec jest powszechnie używany np. do wyrobu sklepowych pasztetów pieczonych. Cenią go także piekarze - skórka ciasta z formy wysmarowanej smalcem jest bardziej chrupiąca niż gdybyśmy wysmarowali ją margaryną do pieczenia (pomijając aspekt zdrowotny - izomery trans w margarynie). Smalcu używa się go do produkcji np. sklepowych pasztetów. W kuchni brytyjskiej jest kilka rodzajów ciast, których jednym z ważniejszych składników jest nasz bohater.

Podsumowując: jedzmy smalczyk na zdrowie!







kompletnie nie rozumiem w jakim celu piszesz takie tematy nie tylko na tym forum... każdy je jak chce, nie rozumiem po co człowiek ma rezygnować z np. chleba, skoro w nawet najtrudniejszych kiedyś warunkach właśnie tym się odzywiał, a nie smalcem.
Wybacz, z całym szacunkiem dla Ciebie i Twoich poglądów, ale uważa, że prędzej czy później niedobór węglowodanów ( przy diecie 3000kcal tylko 240 z węglowodanów to zaburzenie odżywiania i niedobór tego składnika; ponadto zapewne cała reszta czyli grubo powyżej 2500 kcal pochodzi z białka i tłuszczy gdzie śmiem twierdzić że w większym stopniu z białka) może się źle skończyć. Zapytam może czy pracujesz? Bo jeśli pracujesz umysłowo węglowodany są potrzebne do myślenia zaś w pracy fizycznej ich zapotrzebowanie bardzo wzrasta ponieważ potrzebna jest energia. A jeśli za chwilę napiszesz, że pracujesz fizycznie i jeszcze dodatkowo spędzasz 2-3h dziennie na siłowni to wybacz, ale dla mnie to n ie jest zdrowy styl życia i powie Ci to zapewne każdy wykształcony w tym kierunku czy to dietetyk czy trener na siłowni.
dla mnie to co pisze zalozyciel watku to stek bzdur i nic innego bo przeczytal na wikipedii no smieszne to jest....niech moze lepiej porozmawia z lekarzami co o tym sadza, zgadzam sie z poprzedniczka ze zbilansowana dieta jest wazna, ale ja niejadam chleba, makaronu i ziemniaku zastepuje je innymi weglowodanami dla zbilansowania diety ryz ciemny, kasza, soczewica, kuskus. Niemozna swojej diety oprzec na tłuszczu zwierzęcym bo to nieprawda ze mozesz jesc go ile chcesz on niejest zdrowy pogadaj z dietetykiem ja dzis rozmawiałam i rozbawiło moją panią dietetyk jak powiedziałam co napisałes o smalcu
Aniołku ja zjadam węglowodany z warzyw, ryżu, kasz, nieoczyszczonych płatków owsianych i jęczmiennych, makaronu pełnego z durum, pieczywa razowego ( b. rzadko 2-3 kanapki na tydzień ). Kuskusu nie jadam, bo nie lubię. Co chodzi o wszelkie fasole, grochy i tym podobne to uwielbiam - szczególnie czerwoną fasolę i cieciorkę, a to tez dobre źródło białka.
Co konkretnie powiedziała ? Proszę o argumenty rzeczowe, nie osobowe.
Hotlnna - zapominasz, że:
a) przy ograniczeniu węglowodanów mózg wykorzystuje po jakimś czasie w 70% ciałka ketonowe, resztę potrzebnej glukozy czerpie z węglowodanów pobranych z pożywienia lub jeśli ich nie ma przetwarza białko na glukozę Na dietach ketogenicznych niektórzy twierdzą, że nawet paradoksalnie myślną jaśniej, występuje euforia.
b) Eskimosi funkcjonują dobrze na diecie prawie bezwęglowodanowej. A jeśli chodzi o aktywność - to na pewno mają ją większą niż przeciętny ćwiczący regularnie człowiek.
c) osoby chore na padaczkę są często na diecie niskowęglowodanowej i wysokotłuszczowej i to całe życie. Stosując ją nie mają ataków. Tymczasem jak spożywając więcej węglowodanów zdarzają się one często.

Warzywa strączkowe to kiepskie źródło białka!
Na jakiej podstawie twierdzisz, że spożywam dużo białka ? Białka jem ok. 100 g na dobę, węgli ile napisałem, reszta zapotrzebowania to tłuszcze. Podbijam je zazwyczaj boczkiem i śmietaną. Na siłownię chodzę żeby po prostu poćwiczyć, nie buduję masy.

 Wybacz, ale Eskimosi i chorzy na padaczkę do mnie nie przemawiają ponieważ Ci pierwsi żyją w ekstremalnych warunkach i na ich styl życia wpływ mają uwarunkowania przyrodnicze, a chorzy nie są ludźmi funkcjonującymi prawidłowo, a z jakimś zaburzeniem gdzie diety które stosuje się w przeróżnych chorobach dla zdrowego człowieka nie są prawidłowe. . Co do przełączania się na ciałka ketonowe to dla mnie to jest śmieszne ponieważ gł. źródłem energii dla człowieka są węglowodany a nie czerpanie z własnego organizmu podam Ci przykład na kobiecie karmiącej piersią ( nie chodzi o węglowodany ale w tym przypadku o minerały witaminy itp ) jeśli odżywia się prawidłowo, ale je za mało i nie dostarcza wszystkich potrzebnych składników sobie organizm musi zaczerpnąć sam z siebie by dostarczyć te witaminy dziecku w pokarmie. W taki sposób ' wyniszcza ' swój organizm i najczęściej skutkiem jest anemia. Tak samo dzieje się z ludźmi, którzy nieprawidłowo się odżywiają. Po za tym sama próbowałam kilka miesięcy temu zredukować węgle do 80g dziennie i wiecznie byłam zmęczona, nie umiałam się na niczym skupić i po pewnym czasie zrezygnowałam. Uważa, że Twoja dieta jest nieprawidłowa i nie dostarcza potrzebnych składników w odpowiedniej ilości. Aby Ci to uzasadnić poproszę abyś napisał ile masz lat, ile ważysz i mierzysz, jaką prace i przez ile godzin dziennie wykonujesz oraz jak często i jak długo ćwiczysz na siłowni ( czy są to gł. aeroby czy ćwiczenia z obciążeniem ? ).
Jeśli Cię uraziłam stwierdzeniem o białku i pakowaniu na siłowni to przepraszam, ale po prostu chodzę na siłownię i naoglądałam się tam i nasłuchałam wielu głupot od takich właśnie chłopaków/facetów.


Co do źródła w strączkowych warzywach to się nie zgodzę ( na jakiej podstawie tak twierdzisz )! Po za tym wegetarianą każe się uzupełniać białko przez soję czy cieciorkę i soczewicę.

100g fasoli czerwonej ponad 8g białka
100g białej fasoli prawie 22g białka
100g bobu ponad 7g białka
100g cieciorki 6.5g białka


Sam np nabiał, który po za mięsem rybami i jajami uważany jest w klasyfikacji za produkt białkowy zazwyczaj ma z 5g białka w 100g. Wyjątkiem jest serek wiejski gdzie obecność białka wynosi 11g, ale mimo wszystko nie jest to białko pełnowartościowe ponieważ trzeba aminokwasy z nabiału uzupełniać aminokwasami z białka.



...
...
3. Oliwa czy olej rzepakowy po podgrzaniu z Twojego punktu widzenia są gorsze od smalcu, bo szybką dymią. W efekcie tego jednonienasycone kwasy tłuszczowe w nich zamieniają się w nasycone oraz powstają rakotwórcze wolne rodniki. Smalec dymi w bardzo wysokich temperaturach, dlatego podczas smażenia nie staje się rakotwórczy, i zachowuje większość jednonienasyconych kwasów tłuszczowych. Optymalna temperatura smażenia to 180 stopni, a dymienia np. oleju rzepakowego czy słonecznikowego 160. Czyli jak dobrze rozgrzejemy patelnię olej będzie już rakotwórczą trucizną pod względem zawartości nasyconych kwasów tłuszczowych bijącą smalec na głowę.

Głównym przedstawicielem jednonienasyconych kwasów tłuszczowych jest kwas oleinowy obecny w oleju oliwkowym, rzepakowym oraz arachidynowym, a także w produkowanych z nich margarynach. Oliwa z oliwek jest podstawowym tłuszczem stosowanym w diecie śródziemnomorskiej, zawiera 77% jednonienasyconych kwasów tłuszczowych działających ochronnie na układ sercowo – naczyniowy. Oleje zawierające te kwasy nadają się do smażenia, gdyż mając tylko jedno podwójne wiązanie nie są podatne na utlenianie i wysoką temperaturę w takim stopniu, jak olej słonecznikowy, sojowy czy kukurydziany.

Teraz ja się do tego ustosunkuje ponieważ doczytałam to co powodowało moje wątpliwości. Po pierwsze nie napisałam, że oliwa czy olej rzepakowy są gorszę od smalcu ponieważ smalec jest gorszy od nich! Tu wyjaśnienie. Uzasadnienie podałam już wyżej ' Oliwa z oliwek jest podstawowym tłuszczem stosowanym w diecie śródziemnomorskiej, zawiera 77% jednonienasyconych kwasów tłuszczowych działających ochronnie na układ sercowo – naczyniowy. Oleje zawierające te kwasy nadają się do smażenia, gdyż mając tylko jedno podwójne wiązanie nie są podatne na utlenianie i wysoką temperaturę w takim stopniu, jak olej słonecznikowy, sojowy czy kukurydziany.' Dlatego też uważam, że nie wszystkie tłuszcze roślinne są w porządku. Ja osobiście używam oliwy, rzepakowego i lnianego. Słonecznikowy, sojowy czy kukurydzany nie istnieją w mojej diecie ponieważ najwyżej klasyfikowanymi olejami/oliwami są oliwa z oliwek, olej rzepakowy niskoerukowy ( choć w dzisiejszych czasach chyba wszystkie takie są ), olej z pestek winogron, olej lniany.
I tak jeszcze nawiązując do tematu o smarowaniu pieczywa gdzie stwierdziłeś, że oliwa z oliwek i inne przeze mnie wymienione tłuszcze nie dostarczaja omega 3 ( nienasycone kwasy tluszczowe )


Najwięcej nienasyconych kwasów znajduje się w tłuszczach roślinnych, chociaż można je znaleźć także w tłuszczach zwierzęcych. Oleje swoją płynną konsystencję zawdzięczają więc wysokiej zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych. Wyjątkiem z tłuszczów roślinnych są oleje: kokosowy, i palmowy, w których jest dużo kwasów nasyconych i dzięki temu w temperaturze pokojowej mają one konsystencję stałą, podobną do smalcu. Spośród tłuszczów zwierzęcych wyjątkiem jest tran i oleje ryb, które są płynne podobnie jak oleje roślinne. W tłuszczach tych jest dużo nienasyconych kwasów tłuszczowych.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.