- Dołączył: 2006-04-19
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1027
17 marca 2011, 22:45
Witajcie ;)
od jakiegoś czasu mam wstręt do mięsa. Szczególnie jest to dziwne, bo zawsze byłam mięsożer i obiad bez mięsa był obiadem straconym.
Czy któraś z Was coś takiego miała? Czy to objaw chorobowy?
dodam, że na pewno nie jestem w ciąży
- Dołączył: 2011-02-18
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 3512
17 marca 2011, 22:51
Też tak kiedyś miałam. Zaczęło się od momentu, w którym sama zaczęłam sobie gotować. jak widziałam surowe mięso- przed "obróbką"- to zniechęcało mnie do jedzenia, choćby nie wiem jak potem apetycznie wyglądało. Ale po jakimś czasie mi przeszło, a nawet jeśli by mi nie przeszło, to by musiało, bo nabawiłam się przez to anemii. Może nie jestem jakąś miłośniczką mięsa, ale czasem coś tam zjem.
- Dołączył: 2010-07-19
- Miasto:
- Liczba postów: 2721
17 marca 2011, 22:51
Ja nie jem bo jest obrzydliwe i paskudne, smierdzi podczas przygotowywania i jest z krwia, fuj, az mnie wzdryga.
Nie jestem wegetarianka, poprostu sie niemilosiernie brzydze.
Jem czasem ryby, i jakas wedline czy parowki (wysko przetworzone cuda, ze sladowa iloscia miesa).
Nie jadam kotletow, schabikow, roladek, kielbas, kaszanek, pieczeni, udek, bo nie lubie.
Jem za to duzo fasolek, roznych fasolek, zielonych, takich jak w fasolce po bretonsku, mniejszych wiekszych.
Nic mnie nie boli, nic mi nie wypada, nic mi sie nie ladmie, nie mdleje, nie jestem oslabiona.
Ale...
Ale jem conajmniej 3 owoce dzienie, 3 warzywa dziennie, minimum jeden jogurt... Tak mi zdecydowanie bardziej odpowiada.
Watpie zeby cos Ci dolegalo.
17 marca 2011, 22:51
ja uwielbiam mięso.... SUROWE :)
17 marca 2011, 22:58
Bywa. Ja kiedyś uwielbiałam bób, a teraz dostaję odruchów wymiotnych czując jego zapach podczas gotowania.
- Dołączył: 2006-04-19
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1027
17 marca 2011, 22:59
9magda6 ja uwielbiałam mięso pod każda postacią. Wędliny jem. ale mięso gotowane, smażone, pieczone, duszone mnie odrzuca. Robi mi się mdło i mi śmierdzi tłuszczem i.... mięsem. Dziś byłam na obiedzie z mężem. i nie mogłam usiedzieć przy stoliku jak jadł kotleta. On twierdził, że kotlet jest ok, tylko ma zapach kotleta.
Boję się też, że brak białka mięsa spowolni odchudzanie. nie żebym była za dietami białkowymi, ale mięso syci, ma mało kcal, dużo energii potrzeba na strawienie itd.
I szczerz mówiąc dostałam lekkiego schiza jak wygooglowałam w serwisach medycznych "objaw brak apetytu na mięso". jakieś nowotwory i inne straszne choroby :(
mąż mi mówi, żebym nie schizowała, tylko starała się jeść białko pod inna postacią, ale w sumie nie bardzo umiem gotowac obiady bezmięsne
- Dołączył: 2010-05-04
- Miasto: Las Vegas
- Liczba postów: 423
17 marca 2011, 23:00
miałam to samo co Ty pół roku temu i do tej pory nie zjadłam ani kawałka mięsa. Jem tylko ryby, bo od małego tata mi powtarzał ' TOŻ TO SAMO BIAŁKO!" haha. A najśmieszniejsze było ostatnio pytanie mojej mamy ' Ty masz jeszcze kiedykolwiek zamiar zjeść mięso?' a ja tak się zawahałam ale odpowiedziałam '...chyba nie'.
- Dołączył: 2010-05-04
- Miasto: Las Vegas
- Liczba postów: 423
17 marca 2011, 23:02
mięso nie spowalnia odchudzania, odkąd przestałam je jeść schudłam 7kg
- Dołączył: 2011-03-03
- Miasto: Miasto Ucieczki
- Liczba postów: 168
17 marca 2011, 23:03
ech tam,dzis już nie ma kiełbasek z prawdziwego zdarzenia-sam kiedyś na kazdym ognisku czy grilu byłem królem kiełbasek,a pentełka kiełbasek dumnie wisiały mi na szyi niczym korale,ale dzis ten tłuszcz mnie normalnie słabi,a zjadło by sie dobrą kiełbaske.......rozmarzyłem sie
- Dołączył: 2006-04-19
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1027
17 marca 2011, 23:04
Niestety ryby też mi nie podchodzą. Chyba, że śledzie marynowane i z puszki w pomidorach. Oczywiście mam je w diecie, bo po 1 lubie, a po 2 białko jest dobre na chudnięcie ;0
Nerkaa a robiłaś jakieś badania?