Temat: kompulsy, pytania.

1.W jakich chwilach zaczynacie jeść kompulsowo: kiedy jest wam źle? po kłótni? ze szczęścia? {możecie też podawać poszczególne sytuacje.)
2.Czy w trakcie tej 'uczty' wyłącza się wam myślenie? 
3.Próbujecie jakoś z tym walczyć? Jeśli tak, to jak?
4.Pomógł którejś z Was psycholog?

Chciałabym poznać jak najwięcej odpowiedzi na te pytania i tym samym jakoś znaleźć sposób na własny problem.
kiedy jestem zestresowana i musze odreagowac, kiedy jestem smutna wtedy nachodzi napad nie doopanowania  a pozniej mega wyrzuty sumienia
Swoją historię z kompulsami opisałam tu -> http://vitalia.pl/forum11,93943,0_Ku_przestrodze_i_nadzieji_historia_nr_2__kompuls-_bed.html
ewelina mam to samo, chociaż dziś dzień zaczął się dobrze i byłam szczęśliwa, kompuls zaczął się po kebabie, stwierdzilam ze dieta juz i tak nic nie da.
Speranza sprzeczytałam i na prawdę podziwiam, bo pomimo tego co przeszłaś dalej walczysz. Od jutra zaczynam odliczanie typu: 
"1dzień bez kompulsu"
powodzenia kochana, trzeba znaleźć w sobie wiele siły, żeby z tym wygrać, ale da się!
ja widzę u siebie dużą poprawę... ('lecząc' się sama skupiam się bardziej na psychice niż na jedzeniu, choć to też nie jest proste.. np. patrzeć na siebie z boku.. i zajrzeć do głębi.. i tak naprawdę tylko wtedy przynosi to efekty..)
np. teraz gdybyś postawiła przede mną słoik nutelli (w okresie, kiedy kompulsy zdarzały się co kilka dni, i były naprawdę ogromne nie byłam w stanie się oprzeć, uwielbiam nutellę i ona zwykle stanowiła zapalnik, emocje, głód czekolady, kompuls. Czasem sam widok, wystarczał, żebym olała wszystko i rzuciła się do lodówki) więc gdybyś mi go tu teraz postawiła, otworzyła i dała łyżeczkę... powiedziałabym szczerze 'dzięki, nie mam ochoty' nie 'nie jem, jestem na diecie, nie zjem bo pójdzie w biodra..' poprostu szczerze, zwyczajnie nie mam ochoty. kiedyś to było nierealne
ja kiedy się nudzę, kiedy nikogo nie ma w domu i mam pełną lodówkę
myślenie offffffffffff
walczę ciągle, próbuję sobie przetłumaczyć że to złe
a u psychologa nie byłam i wstydziłabym się iść

NIEWIEM.NIGDY W ŻYCIU CZEGOŚ TAKIEGO NIE MIAŁAM;]
o nie, czuję się jakbyś teraz opisała mnie i mój słoik nutelli z zeszłego tygodnia :(. Potrafię zjeść go naraz, łyżeczką a chlebem tylko zagryzać. Chcę już być w Twoim położeniu kiedy powiem, że nie mam na to ochoty. Poczytam też Twojego bloga, może i tam znajdę natchnienie. Naprawdę trzeba walczyć samemu, byłam na kilku wizytach u psychologa ale nie potrafił powiedzieć nic przemawiającego do mnie, nic co by na mnie wpłynęło. Dzisiaj już straciłam swoją szansę i nie mogę się ruszyć z przejedzenia, ale od jutra wszystko się zmieni. Dziękuję!
TakBardzoChce a kiedy ktoś jest w domu to Cie pilnują czy po prostu nie chcesz żeby wiedzieli?
nie ma określonego momentu kiedy mnie atakuje. przeważnie jakoś... czwartek. jak mam u siebie co jeść, to jem. wszystko. mam na stancji tylko zdrowe żarcie, ale potrafię się ubrać, iść do sklepu po batona, i wrócić. potem cały weekend jak wracam do domu to jem. ostatni weekend był straszny. nie kontrolowałam tego. wiedziałam, że muszę przestać, ale nie mogłam. pisałam też ostatnio temat o tym, jeszcze jako MissC, w odżywianiu jest, możesz poszukać jeśli cię to interesuje.
walczę z tym, dam radę. ten weekend musi być dobry!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.