- Dołączył: 2011-01-12
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1273
2 marca 2011, 08:33
Witam! Mam taki problem. Otóż, od pewnego czasu próbuję się odchudzić, zmienić nawyki żywieniowe itp. No i mój dzień zaczyna się pięknie: na śniadanie owsianka lub musli, które sprawia, że nie chce mi się jeść przez kilka najbliższych godzin - chciałam jeść 5 posiłków w równych odstępach czasu tak, żeby wyszło ok. 1200 kcal. Jednakże w moim przypadku jest to niemożliwe, przez zajęcia na uczelni. Mam tak, że zaczynam je o 8ej a kończę przed 19tą. W domu jestem ok. 20ej. I tu zaczynają się schody: między zajęciami jem zwykle kanapki, jakieś owoce, jogurt z musli - nie stać mnie, żeby jadać na mieście. Gdy wracam do domu jestem cholernie głodna: staram się wtedy zjeść jakieś kanapki czy coś kolacyjnego, ale mi ciągle mało i podjadam, co się da ;/ Nie mogę tego powstrzymać, brak obiadu, jakiegoś konkretnego posiłku w ciągu dnia strasznie mi doskwiera.
Pytanie: jak rozplanować sobie posiłki, żeby w ciągu dnia jakoś przeżyć na uczelni, a wieczorem nie rzucać się na jedzenie?
Pomóżcie, bo sobie z tym ewidentnie nie radzę.
- Dołączył: 2011-01-10
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 307
2 marca 2011, 13:18
UW i Łódzka filmówka.
No cóż, może niedopuszczalne w Krakowie :) dla mnie niedopuszczalne jest, kiedy profesor mówi mi, kiedy mogę jeść i pić.
To oni są dla nas, nie my dla nich.
Jeśli przerwy są za krótkie, to nie widzę w tym nic dziwnego.
- Dołączył: 2011-02-27
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 771
2 marca 2011, 15:03
Nie wiedziałam że w Warszawie panuja inne zasady kultury niz w Krakowie ;) hmm.. a nie uważasz że jest to ciut niegrzeczne? To tak jakbym prowadziła na zajęciach rozmowe telefoniczną tłumacząc sie tym że przerwy są za krótkie...
Edytowany przez krevetqa 2 marca 2011, 15:14
- Dołączył: 2011-01-10
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 307
2 marca 2011, 15:23
Nie, nie uważam. Nie mlaszczę, nie siedzę w pierwszym rzędzie.
Uważam, że skandaliczny jest brak wystarczająco długich przerw na posiłki i to, że polscy studenci zgadzają się na takie warunki.
Studia są dla mnie - ja potrafię jeść i słuchać naraz.
Oczywiście nie jest tak, że stawiam sobie talerz na biurku i nie patrzę, na to, co się dzieje. Jem z małego pudełka, po cichu.
Tak samo jak korzystam z laptopa a nie zeszytu w trakcie zajęć.
Ja mam korzystać ze studiów.
Oraz - rozmowa tel. nie jest konieczna, jedzenie jest!
Edytowany przez flock 2 marca 2011, 15:24
- Dołączył: 2008-12-16
- Miasto: Madagaskar
- Liczba postów: 1515
2 marca 2011, 16:28
jeśli przerwa jest za krótka to też jem na zajęciach i nie widzę w tym nic dziwnego.
- Dołączył: 2011-01-12
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1273
2 marca 2011, 18:27
nie do końca jasno się wyraziłam. ja zabieram z sobą jedzenie na uczelnie: kanapki, jogurt, musli, jednakże brak mi ciepłego posiłku i na cały dzień mi to nie wystarcza niestety, bo wracam i tak głodna ;/
- Dołączył: 2011-01-10
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 307
3 marca 2011, 09:53
Aaaa to inna sprawa.
To jest rzeczywiście problem, ja też lubię zjeść ciepły obiad.
Na Twoim miejscu spróbowałabym dogadać się z Panią z bufetu, czy ma mikrofalę - podgrzany sok warzywny jest jak zupa.
U mnie w szkole na stołówce są natomiast różne dania, ale zawsze są jakieś gotowane warzywa i kasza/ryż i ryba i wtedy biorę taki zestaw tylko obskubuję panierkę z ryby. Wyglądam jak wariatka, ale co mi tam