- Dołączył: 2011-02-05
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 1500
22 lutego 2011, 22:04
Witam. Ostatnio zmieniłam godziny pracy - muszę być w niej o 7, wstaję o 6 i niestety w ogóle nie mam czasu na śniadanie i jem tylko jogurty Jogobella. Nie chodzi o to, że jestem głodna, bo nie jestem, jednak wiem, że mogę 'popsuć' sobie metabolizm. Gdy wracam do domu jem duży obiad, właściwie obiad na dwie osoby - 400g mięsa i warzywa lub ryż, makaron (to oczywiście przykład obiadu, generalnie są duże), a później.. tego już nie mogę nazwać posiłkami - filety z makreli w kremie pomidorowym, podjem czasem wafla, czasem kanapkę, jabłko, kilka mandarynek. Można powiedzieć, że jem 1 duży posiłek dziennie - to grozi spowolnieniem metabolizmu? W pracy mam jedną przerwę, nie zjem dużo na niej, poza tym to i tak będą tylko 2 posiłki. Macie jakieś rady?
- Dołączył: 2011-02-20
- Miasto: Ulica Sezamkowa
- Liczba postów: 63
23 lutego 2011, 08:36
Też tak miałam, że nie jadłam śniadań. Z czasem zmusiłam się do zjedzenia chociaż jednej kanapki, bo gdy byłam głodna, robiło mi się słabo i niedobrze. Tak się przyzwyczaiłam do śniadania, że teraz mało kiedy mogę bez niego wyjść z domu. Na początku możesz spróbować małymi porcjami, żeby też jakoś wprowadzić to w swoje życie. Na pewno i Ty dasz sobie z tym radę, wystarczy tylko chcieć :)
- Dołączył: 2008-01-22
- Miasto: Koniec Świata
- Liczba postów: 20178
23 lutego 2011, 09:55
1. Poświęć się i wstawaj wcześniej, żeby zjeść śniadanie.
2. Skoro zaczynasz o 7 to kończysz o 15. W międzyczasie przerwa- zjedz co sobie przygotowałaś.
3. W domu jesteś o 16- obiad
4. I o 19- 20 kolacja.
Masz 4 posiłki.
- Dołączył: 2010-02-08
- Miasto: Manchester
- Liczba postów: 438
23 lutego 2011, 10:24
znam to z autopsji, przez 28 lat nie jadalam sniadan (no moze jak bylam mala, czego nie pamietam), a pierwszy posilek w czasach liceum/uniwersytetu byl kolo 15 a potem nawet przedluzylo sie do 17....
najglupsza metoda! wstajesz myslisz, nie jestem glodna wiec po co pchac kalorie skoro jestem na diecie i moge zaoszczedzic kcal, a wieczorem napad obrzarstwa, bo niestety tyle ile napislas co jesz to jest duzo w przeciagu kilku godzin!!
to jest tzw. dieta farmera, czyli tuczenie swinki.......tak sie tuczy swinki, daje sie pasze wieczorem nioech sie najedza do syta
ja nie chcialam tak sie zywic ani tak wygladac, dlatego wpychalam w siebie sniadanie, czesto ryczac przy tym i chamujac wymioty, ale sie nauczylam i tobie tez polecam
- Dołączył: 2011-01-09
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 813
23 lutego 2011, 10:29
Ja nigdy nie lubiłam jadać śniadania, bo po prostu rano nie miałam apetytu. Do powrotu do domu jadłam jakąś gotową zrobioną bułkę najczęściej z majonezem, szynką, pomidorem i żółtym serem, potem jadłam jeszcze jakiegoś batonika. To prowadziło do tego, że jak wracałam z zajęć koło 15 albo 16, to jadłam spory obiad. A potem podjadałam jeszcze wieczorem. Naprawdę jak sobie to teraz przypomnę, to aż robi mi się niedobrze. Miałam wprost cudowne nawyki żywieniowe. Dla mnie to już przeszłość.
Zawsze jem porządne śniadanie. No a teraz to już w ogóle 5 posiłków w ciągu dnia, także głodna po prostu nie chodzę :)
- Dołączył: 2009-08-19
- Miasto:
- Liczba postów: 307
23 lutego 2011, 11:47
Głupota. Głupota. GŁUPOTA. Faktycznie, 6 rano to naprawdę bardzooooo wcześnie, a 20-sto minutowa podróż przez miasto to już w ogóle tragedia! Ty wiesz ile ludzi zaczyna pracę bądź musi dostać się do szkół znacznie wcześniej? Nie bądź leniwa, rusz dupsko, wstań 10 minut wcześniej i zjedz chociaż głupią miskę musli z mlekiem. To chyba nie jest aż tak ciężkie, co?!
23 lutego 2011, 11:51
Ja mam też na 7 do pracy i wstaje o 5:30, jem małe śniadanie, najczęściej małą kromkę chleba i w pracy jeszcze 2 posiłki, kanapka i jakiś jogurt, albo gorący kubek :)
- Dołączył: 2009-05-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 12386
23 lutego 2011, 12:52
nie jedz tych jogurtów jogobella.. jogurty najlepiej jeść tylko naturalne, bez cukru. a jak chcesz owocowy to sama dodaj do niego owoce.
Edytowany przez ewelinusek 23 lutego 2011, 12:53
23 lutego 2011, 16:32
Jak się chce, to można, mogę się chociażby własnym przykładem pochwalić:
do szkoły mam na 8, a że jestem spoza Warszawy i muszę dojeżdżać - pociąg mam o 7.00, wstaję o 5.30/5.40, by zdążyć zjeść śniadanie i przygotować sobie posiłki na później, a czasami jest to wręcz wałówka na cały dzień - po szkole czasami pracuję i jestem w domu o 23. Ale jak się chce, to można ;] a teraz jeszcze zapisałam się na siłownię, więc pewnie już cały dzień będę poza domem spędzać i na pewno nie mam zamiaru ani się głodzić, ani tuczyć fast foodami, tylko zdrowe, przygotowane w domu żarełko (zresztą jakbym miała codziennie jeść na mieście to pewnie więcej bym na samo jedzenie wydawała niż zarabiam ^^).
Kwestia samozaparcia i po prostu chęci :]
Edytowany przez littlelolita 23 lutego 2011, 16:32