- Dołączył: 2010-06-24
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 5502
11 lutego 2011, 15:31
Ot co, rzuciłam dietę! Rzuciłam dietę jako ideologię, jako przymus, jako złudzenie. Rzuciłam, czując, że źle postępowałam przez tych kilka lat odchudzania. Pogadałam sobie z organizmem poważnie. Wyznał mi, że ma do mnie żal, że go ograniczam, ignoruję, że po prostu nie słucham. Postanowiłam nawiązać relację partnerską, zaufać ciału i dawać mu to, czego sobie życzy.
Postępuję w ten sposób od jakiegoś czasu (żyję zupełnie bez diety, nie liczę kalorii, nie sprawdzam zawartości składników odżywczych) i co się okazało? Schudłam, mało tego, nie mam wielkiej ochoty na słodycze, nie mam kompulsów, odczuwam psychiczny komfort, jest doskonale.
Teraz serio, bez stylu ulotek reklamowych - ile razy myślałyście o pominięciu diety w procesie odchudzania. Diety, czyli ścisłego kanonu żywieniowego, czy energetycznego. Czy ktoś tu odchudza się bez diety?
Zastanawia mnie dlaczego nie ufamy sobie. Jesteśmy doskonale przystosowani do wyszukiwania źródeł energii, potrafimy wyżywić się sami. Oczywiście, nie mówię tu o przypadkach zaburzonych, takich, które zatraciły równowagę na skutek przejadania się, czy też niedojadania. Jestem prawie pewna, że przez ostatnie dwa lata nie mogłam schudnąć z powodu restrykcyjnej diety. Kompletnie ignorowałam potrzeby energetyczne organizmu, który w ostateczności przymuszał mnie do kompulsywnego nadrabiania strat. Koszmar. Wyjście na pizzę, na lody, gdziekolwiek - ciągły stres. Obsesja liczenia, bilansowania - cieszę się, że to już za mną.
Czym tak naprawdę jest "dieta"? Co to za magiczne słowo? Czy na prawdę tego potrzebujemy, czy tylko wmawia się nam , że człowiek nie może być zdrowy bez samoudręczenia? Co o tym myślicie? Oczywiście jest pewne "ale". Co z osobami, które mają dużą nadwagę? Co z osobami, które zatraciły poczucie równowagi? Czy one też nie potrzebują diety? Dieta to podobno stan umysłu, w takim razie, jak funkcjonuje umysł dietujący?
- Dołączył: 2010-07-05
- Miasto: Grubasoland
- Liczba postów: 2751
11 lutego 2011, 16:10
Jakiś czas temu sama doszłam do podobnych przemyśleń i BEZ DIETY jako ideologii i strachu przed "normalnym" jedzeniem czuję się o wiele lepiej :) kompulsów brak od Nowego Roku 2011, niedawno przestałam liczyć kalorie, sprawdzać wartości odżywcze, jem co mi się podoba, ale to jedynie ograniczam na tyle, ile pozwala mi moje ciało, a nie umysł :) dużo czasu potrzebowałam na takie ogarnięcie się, ale warto było przejść to co BYŁO, bym miała podejście takie jak TERAZ. :) Chudnąc chudnę, co prawda nie mam zaskakujących efektów, przeciętnie minus pół kg, 700g, na tydzień - nie mam zastoju, co zdarzało się często i gęsto na redukcji kalorii do danej ilości, czuję się wolna :)
A co to dieta jako DIETA? Dieta to sposób odżywiania, a między innymi ODCHUDZANIA - nie na odwrót :)
- Dołączył: 2010-06-24
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 5502
11 lutego 2011, 16:11
Tak, też byłam Dukanie i bardzo tego żałuję.
11 lutego 2011, 16:50
zazdroszcze, Dziewczyny. W te diety mozna sie naprawde ostro wkrecic... Ja zawsze praktykowalam MZ. Teraz za punkt honoru postawilam sobie opuscic MZ z honorem ;) czyli zrobic stabilizacje, taka troszke przyspieszona. Ale juz marze o zyciu bez licznia kalorii...
- Dołączył: 2006-11-14
- Miasto: Leszno
- Liczba postów: 11573
11 lutego 2011, 17:47
a moje motto to zdrowo i regularnie
- Dołączył: 2010-07-20
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 5711
11 lutego 2011, 17:56
a ja uważam, że są w życiu ważniejsze wartości niż każda kaloria, niż dieta i cyfry.
- Dołączył: 2010-11-29
- Miasto: Turek
- Liczba postów: 117
11 lutego 2011, 18:34
dieta to tylko określenie, dla każdego oznacza coś innego... każdy powinien mieć indywidualny styl odżywiania
- Dołączył: 2011-01-05
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 388
11 lutego 2011, 20:05
> ja rzucajac diete,badz dziwnie ja
> przekombinowujac-przytylam,dlatego tez trzymam sie
> Pierrka i pre do przodu,jak osiagne celzapomne
> slowo DIETA ,a przerzuce sie na zdrowe
> odzywianie.ot co.
zoyka, autorka właśnie pisze o n o r m a l n y m odżywianiu. gdybyś nauczyla się słuchać swojego organizmu i spelniac jego potrzeby (jeść gdy jesteś głodna itd), to nie miałabyś problemów i nie przytyła...
bardzo,bardzo dużo osób po odchudzaniu czuje się "dziwnie" i najzwyczjaniej w swiecie nie potrafi jesc. bez zegarka w ręku, chorego pilnowania por posilku , przejmowania się kazdym dodatkowym kilogramem, wazenia co dwa dni lub codziennie...
11 lutego 2011, 21:51
tez jestem za sluchaniem swojego organizmu, na poczatku to trudne po kilku dietach i ograniczeniach, ciezko sie psychicznie przestawić, ale to nic nawet jesli sie najpierw ze 2 kg przytyje to i tak gdy organizm się uspokoi waga zacznie spadac :) ja to tak widzę, nie chce mi sie już męczyć z jedzeniem
doszlam do wniosku ze lepiej zaakceptować siebie i sie zdrowo odzywiac po prostu, a wtedy sie nie wpadnie w obsesje i nie będzie takich huśtawek jak u mnie wczesniej : dieta - kilka kg w dół - kompuls - wyrzuty - kilka kg w górę - dieta - i kolo sie zamyka