Temat: Rzuciłam dietę!

Ot co, rzuciłam dietę! Rzuciłam dietę jako ideologię, jako przymus, jako złudzenie. Rzuciłam, czując, że źle postępowałam przez tych kilka lat odchudzania. Pogadałam sobie z organizmem poważnie. Wyznał mi, że ma do mnie żal, że go ograniczam, ignoruję, że po prostu nie słucham. Postanowiłam nawiązać relację partnerską, zaufać ciału i dawać mu to, czego sobie życzy.
Postępuję w ten sposób od jakiegoś czasu (żyję zupełnie bez diety, nie liczę kalorii, nie sprawdzam zawartości składników odżywczych) i co się okazało? Schudłam, mało tego, nie mam wielkiej ochoty na słodycze, nie mam kompulsów, odczuwam psychiczny komfort, jest doskonale.
Teraz serio, bez stylu ulotek reklamowych - ile razy myślałyście o pominięciu diety w procesie odchudzania. Diety, czyli ścisłego kanonu żywieniowego, czy energetycznego. Czy ktoś tu odchudza się bez diety?
Zastanawia mnie dlaczego nie ufamy sobie. Jesteśmy doskonale przystosowani do wyszukiwania źródeł energii, potrafimy wyżywić się sami. Oczywiście, nie mówię tu o przypadkach zaburzonych, takich, które zatraciły równowagę na skutek przejadania się, czy też niedojadania. Jestem prawie pewna, że przez ostatnie dwa lata nie mogłam schudnąć z powodu restrykcyjnej diety. Kompletnie ignorowałam potrzeby energetyczne organizmu, który w ostateczności przymuszał mnie do kompulsywnego nadrabiania strat. Koszmar. Wyjście na pizzę, na lody, gdziekolwiek - ciągły stres. Obsesja liczenia, bilansowania - cieszę się, że to już za mną.
Czym tak naprawdę jest "dieta"? Co to za magiczne słowo? Czy na prawdę tego potrzebujemy, czy tylko wmawia się nam , że człowiek nie może być zdrowy bez samoudręczenia? Co o tym myślicie? Oczywiście jest pewne "ale". Co z osobami, które mają dużą nadwagę? Co z osobami, które zatraciły poczucie równowagi? Czy one też nie potrzebują diety? Dieta to podobno stan umysłu, w takim razie, jak funkcjonuje umysł dietujący?
więcej takich postów!! brawo! :-)


Pasek wagi
dlatego ja na diecie nie jestem
Pasek wagi
"Dieta", z punktu widzenia słownikowego, to po prostu sposób odżywiania się, bez względu na jego rodzaj. Z jakiegoś powodu utarło się, że "dieta" zaczęło oznaczać rygor dietetyczny, dietę kontrolowaną. I dobrze, język nie beton, to materia plastyczna.

Uwaga, poniżej są moje osobiste przemyślenia i wywody, nie uzurpuję sobie monopolu na PRAWDĘ, tylko tak sobie radośnie gdybam ;)

Zgadzam się, że wiele ludzi ma problemy z wagą z powodu właśnie diety energetycznej. Nasz organizm - pod względem ewolucyjnym - nadal jest na poziomie rozwoju cywilizacyjnym neolitu, kiedy to żarcia nie było przez pół roku, więc przez pół roku trzeba było wchrzaniać ile wlezie i robić zapasy sadła na zimę. Jak zaczynamy więc jeść ilościowo mniej to organizm panikuje, że nadchodzi zima, skończyły się tłuste miesiące. Wystarczy się zastanowić - dla naszego organizmu palenie tłuszczu to początek drogi prowadzącej do śmierci głodowej. Przecież sadło się odkłada właśnie jako zapas, rezerwa mająca dostarczyć nam energii gdy będzie mniej wesoło. A że w naszej obecnej cywilizacji tak już nie jest... No cóż, ewolucja chyba tego nie przewidziała, a na pewno nie nadążą za nami tak szybko ;) Rezultat jest taki, że organizm dąży do uzupełnienia braków jak tylko może, i dlatego aż tyle osób znów tyje - bo myśli, że skoro schudła, to może żreć jak kiedyś.

A wystarczy wsłuchać się w organizm, jeść, gdy się czuje głód, nie przejadać się, nie jeść rzeczy, po których czujemy się źle (choćby były najpyszniejsze na świecie).
dziękuje Ci, że to napisalas
jaw koncu sama też do tego doszłam i staram się zmienić swoje podejście
koniec z dietą, można jeść i chudnąć tylko tak jak piszesz, mało kto jest w stanie sobie zaufać i się temu poddac

frengers - dokładnie tak! Co to samego pojęcia diety, to oczywiście zwracam uwagę na funkcjonowanie definicji popularnej i pierwsze skojarzenia. Zazwyczaj stwierdzamy, że jesteśmy na diecie, czyli "czegoś nam nie wolno", "coś jest poza zasięgiem".


ja rzucajac diete,badz dziwnie ja przekombinowujac-przytylam,dlatego tez trzymam sie Pierrka i pre do przodu,jak osiagne celzapomne slowo DIETA ,a przerzuce sie na zdrowe odzywianie.ot co.
Chciałabym wierzyć, że uda ci się przestać, chociaż... nigdy nie wiadomo;) Dla mnie najgorsze w dietowaniu jest właśnie uzależnienie, obsesyjność.
ja po Dukanie mialam problemy ze zdrowiem, puchłam, woda mi sie zatrzymywala i okres zanikl na 4 miesiące po czym trzeba go bylo wywolywac luteiną bo nie bylo wyjscia, przytylam przez to prawie 10 kg, a teraz musze brac hormony aby miec normalny okres, więc Dukan nie każdemu sluzy

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.