Temat: odchudzanie latem a zimą

Przez te upały i zmianę sposobu żywienia dochodze do wniosku, że jednak wolę odchudzanie jesienią/zimą bo łatwiej mi wtedy przygotowywac dietetyczne, zdrowe i ciepłe posiłki. 

a latem ciągle tylko jem węglowodany, mase owoców, kanapki (np. na "obiad" bo nie chce mi sie stac przy kuchence ;/) i lody przez co duzo trudniej mi chudnąc ;/ 

a wydaje mi się, ze chyba większosc osób jednak szybciej chudnie latem, ma mniejszy apetyt itd.... Jak jest u Was? 

Pasek wagi

Zdecydowanie lato, od razu człowiekowi chce się dietę trzymać jak świeci słoneczko i jest ładnie, ja nie mam problemu z jedzeniem podczas upałów, kocham jeść niestety :D więc żadne upały nie powstrzymają mnie przed zjedzeniem obiadu. Zimą za to jest o wiele gorzej, bo jestem zazwyczaj bardziej głodna i zdołowana pogodą.

Pasek wagi

Ja preferuję odchudzanie zimą, bo wtedy według mnie jem mniej. Natomiast latem jem mnóstwo owoców i słodkości.. jeszcze jak gdzieś pojadę to raczej nie będę sobie odmawiać dobrego jedzenia

a mi wygodniej odchudzać się latem bo:

1) jest sezon na owoce i warzywa 

2) nie mam takiego apetytu (z powodu upałów)

3) piję dużo wody, bo jestem zwyczajnie spragniona

natomiast zimą i jesienią mam ochotę tylko wdrapać się pod koc z czekoladą i jeść, jeść, jeść... :D 

Mi również zdecydowanie łatwiej chudnie się zimą :)

Mi łatwiej się chudnie latem - staram się sporo ruszać (rano, zanim będzie najgorszy upał), mam czas na komponowanie posiłków (studenckie wakacje :D). Jem dużo, ale niskokalorycznych produktów. Natomiast zimą nie odmawiam sobie uszek, pierogów i makaronów :D

wolę zimą

wolę i zdecydowanie łatwiej mi się odchudza latem... sezonowe owoce nie są tak tuczące, mają dużo wody i są pyszne i zdrowe (porzeczki, wiśnie, maliny, truskawki, jagody, borówki, brzoskwinie, nektaryny, arbuzy) - to głównie woda i witaminy, więc nie da się od tego jakoś bardzo przytyć ;) w lecie nie mam ochoty na tłuste, ciężkie potrawy, wolę coś lekkiego, a tym samym zdrowszego. w lecie piję zdecydowanie więcej wody z powodu upałów i gdy nie ma 35 stopni to łatwiej mi się ruszać, nawet chodzić na marszo-spacery czy jeździć na rowerze. w zimie z kolei chcę jeść duużo i tłusto, mam deprechę z braku słońca i mam ochotę wtedy na słodycze, nie chce mi się ćwiczyć na dworze, bo jest ciemno i wieczorem to mi się tylko chce spać, zamiast uprawiać jakąś aktywność fizyczną. więc - LATO! :)

U mnie to chyba bez znaczenia. Latem mam mniejszy apetyt(chociaż nie zawsze), ale również ochota na ćwiczenia mnie opuszcza i woda zatrzymuje mi się w organizmie. Nie wspominając już, że często lubię sobie zastąpić obiad lodami, a sernik na zimno to już tradycja każdego weekendu. Zimą natomiast mam większą motywację do ruchu i udaje mi się wystarczająco nawadniać, ale dieta troszkę mi kuleje i często lubię być na granicy mojego CPM :p

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.