Temat: nie wiem co robić

Nie wiem co robić. Moje całe zycie to dieta dieta dieta albo olewanie diety i wpierniczanie co się da, tak "na zaś" bo przecież niedługo będę musiała wracać do diety. Jutro. Gdy nadchodzi jutro, jakiś czas daję radę może śniadanie, może dopiero jak wyjdę z domu kupuje co tylko mogę do jedzenia, może wytrzymam cały dzień i dopiero na noc sobie odpuszczam.. Tak się objadam aż przestaję się mieścić w stare spodnie, zwykle tak przy 78kg się budzę, gdy znika mi talia i wtedy zaczynam działać. Jak jestem na diecie to wszystko jest ok, to nie jest głodówka, tylko rozsądna zbilansowana dieta, dużo ruchu, jest naprawdę nieżle.Najdziwniejsze że jak juz sie. odchudzam to dziwię się, że inne kobiety nie potrafią sie zmobilizować, przecież to takie proste. To naprawdę wchodzi w krew, słodycze już mnie tak nie kuszą, nie potrzebuje ich  ale jak już sobie odpuszczę idzie jak lawina i nie mogę tego zatrzymać. Codziennie podejmuję walkę i codziennie przegrywam, bo chyba nie chce wygrać, nie chcę wracać do tej spirali diety. 
Na początku zaczyna się coraz częstsze myślenie o jedzeniu, ile zjadłam, ile jeszcze mogę zjeść, a ile białka i ile węglowodanów, potem pierwsze efekty ważenia, przyglądanie się sobie w lustrze, z jednej strony zaczynam się czuć lepiej w swoim ciele z drugiej coraz bardziej krytycznie na nie patrzę. Nie jestem gruba, nie postrzegam tak siebie, ale też nigdy nie byłam szczupła.
Potem waga zaczyna stać, poczatkowe efekty już nie zadawalają, coaz wiecej ćwiczeń, mniej jedzenia, powtarzam sobie że to zastój tylko i tak bywa i musze przeczekać.
 I vitalia, chrzaniona vitalia, która mi pomaga jak pijawka wysysając ze mnie krew, są tu wspaniale grupy wsparcia, miło jest mieć towarzyszy niedoli, ale większość dziewczyn tutaj to szczupłe nastolatki, które jeszcze bardziej mnie dołują i sprawiają że czuje sie jak totalna świnia, czuję że jestem dziwna bo nie chce być tak chuda jak one i nie chce tak krytycznie na siebie patrzeć. Ale patrzę, kiedy widzę te setki zdjęć w pamiętnikach tych idealnych kobiet czuje się jak gówno siedząc przed ekranem monitora w tym moim dresiku, rozczochranych włosach i starych papciach. 
Nie cierpię vitalii bo uzależnia, sprawia że coraz wiecej myśle o diecie jedzeniu, mogę się dzielić z innymi kobietami moimi przemyśleniami na temat bułki z serem:/ Mogę nie myśleć o niczym tylko o tym, poświęcić caly wieczór na myślenie o diecie zamiast jak normalny człowiek zająć się nauką czy poczytać książkę. Uciekam w dietę i jest mi tam bezpiecznie, wszystko jest na swoim miejscu i jest idealnie.
Mam dosyć, mam dosyć, ja się wypisuję. Nie wiem co robić, totalnie nie wiem co robić.
Manru, mam nadzieję, że w końcu wyrobimy w sobie rozsądne podejście do diety. W pierwszej kolejności postanowiłam, że będę wchodzić na Vitalię tylko rano i wieczorem, by się zbędnie nie nakręcać. Później przestanę liczyć kalorie, bo to tylko otumania. Będę trzymać się ogólnych zasad zdrowego żywienia - żadne dokładnie liczenie kalorii. Zobaczymy, jak mi pójdzie.

Życzę powodzenia w walce o zdrowe podejście do odchudzania. 

Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy.
ja też już dawno przestałam liczyć, niestety to ma też minusy bo zaczyna się mi wydawać że jem dużo a jakby podliczyć to jest np 800kcal:/
dobrej nocy Kamaelko
Manru bardzo dobrze, że założyłaś ten wątek.
niestety taka jest prawda, że jakieś hmmm 75% użytkowniczek vitalii ma objawy zaburzonego odżywiania i jest to fakt nie do zakwestionowania.
Manru, ale powiedz mi...skoro zdajesz sobie sprawę z tego, co się dzieje, widzisz ,że objawy dezorganizują bądź utrudniają Ci życie (choćby: nie uczysz się, bo siedzisz na vitalii), to dlaczego nie wybierzesz się do psychologa? Objadanie się, restrykcyjna dieta, myślenie w kółko o jedzeniu, duży autokrytycyzm ...stanowią kryterium diagnostyczne ed. Dlaczego się za to nie weźmiesz, żeby poprawić jakość swojego życia?

Expression, moda na chudość zapanowała nie tylko na vitalii. Nie rozumiem jednak dlaczego (skoro mimo wszystko dostrzegasz tego negatywne aspekty) nie próbujesz niezależnie (i asertywnie:P) nie poddawać się tym trendom, a z łatwością temu ulegasz... Da się. Kurczę, wszystkie macie wybór: i jak spędzać czas, i do jakiej wagi docelowej chudnąć. Jeśli jeszcze nie jest za późno, Expression, możesz zmodyfikować swoje dietowe dążenia i zdecydować się na powrót lub choćby próby powrotu do normalnego życia, w którym to nie cyferki stanowią człowieku i to nie one są najważniejsze.

btw, ostatnio "umarłam", gdy jakaś kretynka  użytkowniczka doradzała innej, że w razie odczuwania głodu powinna przeżuwać jedzenie a potem je wypluć. No bez jaj, przecież to rada niemal STRICTE z for pro ana!!!!!

Pasek wagi
owszem szczupłych nastolatek jest tu dużo, ale znajduje też osoby które jak ja mają do straty 20kg choćby dla zdrowia, i są też dziewczyny które muszą zejść jeszcze więcej , oraz młode mamy 

mam też wrażenie że najwięcej jest osób które zaczynają swoje diety.

a co do nałogu vitaliowego - no trudno, niektóre rzeczy trudno przeskoczyć. przy poprzedniej diecie opowiadałam cały czas wartości kaloryczne tego co zjadłam, i tego co zjem potem.

a i tak ostatecznie wszystko kręci się wokół jedzenia
Ja też się czasem zastanawiam czy aby nie mogę ukończyć diety bo to mój sposób na radzenie sobie z problemami- keidy przedkładam dietę nad normalne sprawy- nauka itp., nie muszę się nimi martwić. Co do diet- mam tak samo- do wieczora nic, potem zjadam 10 kromek chrupkiego chleba z pół słoika miodu. ALe od 5 dni jestem na Dukanie bo tam nie mam tak jak na innych dietach- moge jeść co chcę a przez to nie przejmuję się że zjadłam. Bo kiedy jestem na zbilansowanej np. 1200, to jeśli zjem 1300 to już myślę że przegrałam i pochłaniam co się da. Poza tym, przez to, że na vitalii są takie chudzinki nie zmieniłam paska- a ważę 62. Nie dałam też zdjęć bo pewnie by mnie dziewczyny na 70 oceniły.
mieszkam w małym miasteczku, moja mama jest nauczycielką, gdybym poszła po skierowanie do lekarza to szybko by moją mamę obsmarowali że ma psychiczną córkę, mnie to zwisa, ale ona sie takimi rzeczami mocno przejmuje. Nie poproszę też mamy o pomoc, mimo że jestem z nią dość blisko, nie chce z nią o tym rozmawiać, z resztą już bez tego ma dość zmartwień, ona lubi się martwić wszystkim i na zapas. Przecież nie pójdę prywatnie żeby 100zł za godzinę komuś płacić za wysłuchanie moich urojeń.
> Poza tym, przez to, że na vitalii są takie chudzinki nie zmieniłam paska- a ważę 62. Nie dałam też zdjęć bo pewnie by mnie dziewczyny na > 70 oceniły.

E tam, nie warto się przejmować innymi. Trzeba się na to uodpornić, inaczej człowiek by zwariował.

Manru, jeżeli nie chcesz iść do specjalisty (co wcale nie jest głupim pomysłem), to może poszukaj w necie jakiś informacji? Poza tym pewnie jest sporo fachowych publikacji dotyczących problemów związanych z odżywianiem. Może akurat coś Ci wpadnie w oko.

Pozdrawiam i znikam, bo - zgodnie z postanowieniami - nie będę przesiadywać na forum :}
kamaelka nigdzie nie napisałam że nie chce
>kamaelka nigdzie nie napisałam że nie chce

"Nie chcesz" w sensie, że tego nie zrobisz z takich, czy innych względów. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.