- Dołączył: 2008-11-26
- Miasto: Poznan
- Liczba postów: 412
12 stycznia 2011, 10:57
Jak dajecie sobie rade z dieta w weekendy?? ja podzeram slodkie jak glupia, juz nawet wynioslam wszystko slodkie do piwnicy, ale niestety.....tylko troche pomaga.
Macie jakies spradzone sposoby???
- Dołączył: 2009-08-10
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 2108
12 stycznia 2011, 12:22
oj znam ten ból 5 dni super i nawet jakis efekt widać a potem dwa dni i wszystko naderemno .... brak silnej woli to chyba przedewszystki
- Dołączył: 2010-12-20
- Miasto: Tarnów
- Liczba postów: 1360
12 stycznia 2011, 15:41
A ja w szkole jestem duzo bardziej głodna niz w weekendy wiec nie mam tego problemu. Rzadko jem w weekendy II śniadanie, wiec nawet gdybym coś słodkiego między czasie podjadła (w niedziele zazwyczaj jestem u babci a tam zawsze jakiś placek czy ciastka sie znajdą niestety) to i tak raczej nie zjem więcej kcal niz w tygodniu.
- Dołączył: 2010-12-31
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 256
12 stycznia 2011, 15:43
Znam ten problem, niestety. Właśnie w weekend najgorzej, bo mam czas na podjadanie. I problem nr2: moja rodzinka, tata szczególnie, uwielbia słodycze. Więc czasem coś upiekę, a baaardzo lubię piec, nawet bardziej niż jeść. Ale tak to już jest: jak coś upiekę to zdarza się to później podjeść. Albo oblizywać resztki jakiś kremów. Pączki, kupne żarełko i fast foody mnie nie rusza: gorzej domowe wypieki. I jak tu pogodzić dietę z hobby jakim jest pieczenie?
- Dołączył: 2008-11-26
- Miasto: Poznan
- Liczba postów: 412
12 stycznia 2011, 16:06
KwiatPaproci...tak pieczenie.....kocham piec i to jak, niestety musialam zawiesic hobby bo niestety ozerac musial to tez ktos:) a ja tylko z mezem mieszkam, czasami do pracy nosilam, ale ile mozna przechodzic 30 razy na dzien kolo ciasta sie mu nie oprzec??????
- Dołączył: 2009-05-10
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 308
12 stycznia 2011, 16:08
Oj, weekendy domu w rodzinnym to ciężka sprawa. Rzadko widzę się z rodzicami i wtedy chcą mi dogodzić - także w kwestii podniebienia:). Ale gdybym powiedziała wcześniej mamie, żeby nic nie przygotowywała to by tego nie robiła (na szczęście wspiera mnie w wysiłkach prowadzenia zdrowego stylu życia), więc słaba wola ma duży wpływ na taki stan rzeczy. Jedyny ratunek to odchudzanie maminych pyszności. Dobrze, że nie jeżdżę co tydzień, bo nic bym nie schudła. Ale prawda jest taka, że jak byłam bardziej zdeterminowana (gdy byłam otyła) to i weekend nie był problemem.