Temat: słodycze. ile, uzależnienie

Mam pytanie odnośnie słodyczy i ogólnie niezdrowych przekąsek. Myślę, że dobrze zrozumieją mnie osoby, które borykały się bądź borykają z podobnym problemem. Kocham wszystko co słodkie i wmawiając sobie, że wcale tak nie jest tylko się oszukuję, bardzo możliwe, że jestem nawet uzależniona. Czasami kiedy poczuję słodki smak, wpadam w ciąg i żeby przestać muszę się całkowicie zasłodzić, czyli w moim przypadku muszę zjeść naprawdę sporo. Właściwie od małego słodycze były obecne w moim domu, a szczególnie po odwiedzinach u babci. Także jedzenie ich codziennie było na porządku dziennym. Kiedy miałam ok. 13 lat przytyłam nieświadomie przez niezdrową i niskokaloryczną dietę. Oczywiście żeby schudnąć zrezygnowałam całkowicie ze słodyczy. Skutkiem tego były niekontrolowane napady, potrafiłam kupić sobie czekoladę, paczkę żelków, batonika + coś tam jeszcze i zjeść w samotności. Od kiedy zaczęłam jeść normalnie( tyle ile wynosi moje zapotrzebowanie) napady zdarzały się bardzo rzadko. Próbowałam wielu sposobów aby odzwyczić się od słodyczy, w tym potrafiłam nie tknąć niczego przez 4 miesiące po czym rzucić się na coś co było na wyciągnięcie ręki i wszystko nadrobić, Zazwyczaj po takim napadzie zaspokoiłam głod słodyczowy na najbliższe 2 miesiące, choć pierwsze dni były trudne. Po napadach miałam też wyrzuty sumienia, po części bałam się, że przytyję( kiedyś ogólnie bałam się zwiekszyć kaloryczność, ale cieszę się bardzo, że dzięki temu, że chciałam to zmienić, mogę funkcjonować jak normalny człowiek) ale bardziej przejmowałam się tym ile szkód wyrządzam swojemu organizmu, pewnie pomyślicie, że przecież to dobrze, może to i prawda jednak to wcale nie jest nic fajnego, kiedy koleżanka chce iść ze mną na pizze, czy na lody a ja po usłyszeniu propozycji zaczynam się stresować, bo przecież to niezdrowe (chociaż pyszne..) Boję się też chodzić do znajomych i na spotkania rodzinne, dlatego, że tam zawsze jest sporo dobrego jedzenia, a ja nie umiem się kontolować, czasami aż mi wstyd za siebie, bo każdy nakłada sobie po jednych kawałku ciasta lub kilka ciastek a mi na jednym cieżko jest poprzestać.   Mam właściwie dwa pytania. Jak mam postępować w takiej sytuacji? naprawdę już nie wiem co robić :( Czy najlepszym wyjściem byłaby całkowita rezygnacja ze słodyczy? Nie wiem tylko czy byłabym wystarczająco silna aby tego dokonać i boję się, że wyszło by tak jak zawsze, czyli pod wpływem np stesu rzucę się na wszystko, myśląc, że skoro już coś zjadłam to najem sie tyle aż mi się zrobi niedobrze. Naprawdę kocham jeść słodycze, uwielbiam czekolady, szczególnie milke oreo, toffi, białą, lody, praliny ale też pizze, nachosy, laysy, po zjedzeniu tego czuję się pelen odlot, może nie jestem normalna. Na co dzień jednak staram się odżywiać jak najlepiej i naprawdę wiele sobie odmawiam i czasami nie mogę już wytrzymać i mam ochote pójść do sklepu i nakupować sobie różnych pyszności. I nie wiem co powinnam zrobić, jeść słodycze, często i mało, czy jeść bardzo rzadko ale najeść się do syta, czy całkiem z nich zrezygnować? Znowu mam dopiero 17 lat i tak wszyscy kiedyś umrzemy, chcę dożyć późnej starości ale czy mam sobie całkiem odmawiać przyjemności  i nie być szczęśliwym? :( No i jeżeli jeść słodycze to jak często, żeby nie wpłynęły negatywnie na moją wagę i zdrowie? Lepiej raz na 2 miesiące zjeść całą czekoladę, ciastka + cos tam jeszcze, czy raz na 2 tygodnie coś np do 300 kcal? Czy w ogóle nie jeść? :( Nie chce popadać w paranoję. I czy ktoś miał podobny problem do mojego i jakoś sobie z tym poradził? Jeśli tak to w jaki sposób? Eh przepraszam za moje wywody, ale jestem w czarnej d.ie i przepraszam za brak składni i błedy ale w mojej głowie jest jeszcze większy bałagan. Z góry dziękuję 

Wątpię, żebyś od razu odrzuciła słodycze - po Twoim opisie takie odrzucenie "na już" będzie ciężkie...

Ja też uwielbiam chipsy. Kocham je jeść i jestem uzależniona. Wcześniej jadłam w samotności, teraz wychodzę "do ludzi" tj do rodziców, do rodzeństwa. Oni mnie stopują w paczce. Bo jak jestem sama to jem i jem. A jak ktoś mi patrzy na ręce to mówi "Nie za dużo?" i to pomaga.

Słodycze - jesz, bo skacze Ci poziom glukozy -> skacze Ci i czujesz, że znów musisz coś zjeść. Najlepszy sposób to zjeść 4 no nawet 6 kostek czekolady i odczekać 30 minut. Zobaczysz, że po tym czasie poczujesz się pełna a glukoza będzie powoli wracać do normy i nie będzie Cię ciągnąć.

ja jak siąde to mi mega pada laysów nie starcza, mogłabym jeśc i jeść. podobnie mam ze słodyczami nie wiem ile bym musiała zjeśc żeby zrobiło mi sie nie dorze, ale byłoby to z przejedzenia a nie z zasłodzenia. jedyna opcja to zrezygnowac całkiem i jakos wytrzymywac.

Witaj w klubie, również kocham słodycze. U mnie sprawdza się metoda: codziennie coś słodkiego do kawy tak do 300 kcal max. Wtedy jest ok i się nie rzucam na paczkę ciastek. A jak sobie odmawiam to po kilku dniach jest MASAKRA więc daruję sobie abstynencji słodyczowej.

Hej
Kiedyś byłam taka jak Ty, jednak udało mi się pokonać ten nałóg. 
Nie rezygnowałam ze słodyczy tylko wprowadziłam racjonalne zdrowe odżywianie, a bezwartościowe batoniki, żelki itp. wyrzuciłam całkowicie z diety. Zaczęłam natomiast spożywać jogurty owocowe, więcej owoców, gorzka czekolada (ta 90% kakao), ciastka gryczane. 
Raz w tygodniu pozwoliłam sobie na mały kawałek ciasta. Po miesiącu udało mi się schudnąć coś ok. 5 kg więc nie jest źle. 
Oczywiście nie opychałam się tym zdrowszym cukrem, jadłam go dużo mniej, a właściwie tylko wtedy kiedy byłam już blisko napadu na słodkie :D 
Teraz już mija 1,5 miesiąca jak się odchudzam i powiem Ci, że już praktycznie nie mam ochoty na te niezdrowe słodycze, dobrowolnie wole zjeść te zdrowsze :) 
POWODZENIA!

Pasek wagi

U mnie, po bulimii, odrzucenie słodyczy to masakra. Tak naprawdę jak zjem batonika to zastanawiam się czemu go zjadłam, czy to nie początek ataku, boję się przeokropnie, że zaraz rzucę się na kolejne słodycze i mam wyrzuty sumienia. Przyjęłam do wiadomości, że ja po prostu nie mogę jeść słodyczy tak po ludzku, normalnie, cukierka czy dwa, bo mam ochotę, jak wszyscy wokół. Więc nie jem niczego słodkiego, co jest niezdrowe i nic nie wnosi do diety, bo świadomość, że zjadłam coś "złego" często uruchamia atak. Jem łyżeczkę miodu gryczanego dziennie (ze względu na jego właściwości lecznicze odpowiednie dla mnie, choć oczywiście smak też bardzo lubię :P). Owoce rzadko. WHEY waniliowy też zaspokaja moją ochotę na słodkie. U mnie jedzenie w małych ilościach zatem nigdy się nie sprawdzało. Bo już jeden cukierek powodował paranoję, albo zwyczajną ochotę na więcej. Skoro jestem uzależniona, to muszę się odciąć, tak uważam. Nie wiem czy to sprawdzi się u Ciebie, ale mi pomogło przeprogramowanie zupełne myślenia o jedzeniu. Zaczęłam traktować je trochę instrumentalnie, jako środek do zachowania zdrowia i wytłumaczyłam sobie, że cukier nie jest smaczny, tylko otumania, że jest tyle smaczniejszych, zdrowych rzeczy na świecie, których wartość aż krzyczy "zjedz mnie!". I w momencie kiedy wbiłam to sobie do głowy - opychanie się słodyczami wydaje mi się przerażające i bezsensowne.

Pasek wagi

Cukier jak narkotyk - odstawić na już i przetrzymać. Mój brat zjadał 3 batony dziennie dopychał ciastem i czipsami... Teraz raz w tygodniu zjada kawałek ciasta, które sam piecze. Czipsy, snaki i inne słone przekąski ludzie uwielbiają, bo nasz mózg lubi chrupkie. Proponuje zrobić samej warzywne plasterki w piekarniku z przyprawami. Trzeba zdecydowanie i konsekwentnie, inaczej będą nawroty i napady. Obiecanki, że dziś ostatni raz... Szkoda zdrowia, tego psychicznego też. Pozdrawiam i wytrwałości życzę.

healthylife2 napisał(a):

Mirabela88 napisał(a):

Wątpię, żebyś od razu odrzuciła słodycze - po Twoim opisie takie odrzucenie "na już" będzie ciężkie...Ja też uwielbiam chipsy. Kocham je jeść i jestem uzależniona. Wcześniej jadłam w samotności, teraz wychodzę "do ludzi" tj do rodziców, do rodzeństwa. Oni mnie stopują w paczce. Bo jak jestem sama to jem i jem. A jak ktoś mi patrzy na ręce to mówi "Nie za dużo?" i to pomaga.Słodycze - jesz, bo skacze Ci poziom glukozy -> skacze Ci i czujesz, że znów musisz coś zjeść. Najlepszy sposób to zjeść 4 no nawet 6 kostek czekolady i odczekać 30 minut. Zobaczysz, że po tym czasie poczujesz się pełna a glukoza będzie powoli wracać do normy i nie będzie Cię ciągnąć.
rzucić (ograniczyć? sama nie wiem) słodycze to ja próbuję już od roku bodajże :P z tym, że albo staram się właśnie w ogóle nie jeść i kończy to się tym, że kiedy nadarza się okazja, chcę się najeść na zapas, no albo staram się jeść coś do 200 kcal raz w tygodniu, np w sobote, ale kiedy nadchodzi ten dzień, stwierdzam, że może jednak nie jeść nic, skoro wytrzymałam już tydzień.Jjak ostatnio były w domu pączki to zjadłam 2 i zastanawiałam się czy nie skusić się na jeszcze jednego,w końcu co to za różnica czy zjem 2 czy 3, ale tato popatrzył na mnie i powiedział "No co ty, chyba nie będziesz 3 pączka jadła" ale to raczej wyjątkowa sytuacja, bo rodzina wcale mi nie pomaga i bardzo często przynosi do domu coś dobrego 

Czakii napisał(a):

Witaj w klubie, również kocham słodycze. U mnie sprawdza się metoda: codziennie coś słodkiego do kawy tak do 300 kcal max. Wtedy jest ok i się nie rzucam na paczkę ciastek. A jak sobie odmawiam to po kilku dniach jest MASAKRA więc daruję sobie abstynencji słodyczowej.
No i właśnie, część jest za tym, żeby całkiem zrezygnować, a część żeby jeść mało ale często i bądź tu człowieku mądry :? ja mogę wytrzymać tak 3 tygodnie(?) bez jedzenia, tzn mogę więcej ale pojawia się smutek i złość kiedy mam na coś strasznie ochotę a wiem, że nie mogę 

OKrokOdCelu napisał(a):

HejKiedyś byłam taka jak Ty, jednak udało mi się pokonać ten nałóg. Nie rezygnowałam ze słodyczy tylko wprowadziłam racjonalne zdrowe odżywianie, a bezwartościowe batoniki, żelki itp. wyrzuciłam całkowicie z diety. Zaczęłam natomiast spożywać jogurty owocowe, więcej owoców, gorzka czekolada (ta 90% kakao), ciastka gryczane. Raz w tygodniu pozwoliłam sobie na mały kawałek ciasta. Po miesiącu udało mi się schudnąć coś ok. 5 kg więc nie jest źle. Oczywiście nie opychałam się tym zdrowszym cukrem, jadłam go dużo mniej, a właściwie tylko wtedy kiedy byłam już blisko napadu na słodkie :D Teraz już mija 1,5 miesiąca jak się odchudzam i powiem Ci, że już praktycznie nie mam ochoty na te niezdrowe słodycze, dobrowolnie wole zjeść te zdrowsze :) POWODZENIA!
ja niby odżywiam się zdrowo, staram się zjadać produkty o niskim ig i również staram się jeść zdrowsze zamienniki, takie jak np gorzka czekolada, ale to jednak nie jest to samo :/ nic nie zastąpi takiej milki z karmelem lub pralin lindora :( ale dziękuję i również życzę powodzenia :)  

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.