Temat: 'Wyrzuć nabiał' - czy to prawda?

Mój trener zalecił mi rezygnację z nabiału. No...nie całkowitą, ale mam spożywać raz maksymalnie dwa razy dziennie i ograniczyć się do mozzarelli, twarogu, jogurtu, maślanki, kefiru. Na mleko mam uważać, a o serkach wiejskich najlepiej zapomnieć. Tłumaczył, że przy mojej budowie nie jest dobrze szaleć z nabiałem i w ogóle kobiety nie powinny pić dużo mleka z uwagi na zawarte w nim hormony (?). Mam za to suplementować się wapniem i jeść ryby.

Co sądzicie? Prawdę rzecze czy koloryzuje? Większość osób, które znam na diecie jadło właśnie sporo białka z nabiału i chudli. Przemawiają do mnie argumenty przeciw, ale czy nie demonizuje on lekko tego nabiału?

PS: jestem nabiałożercą i potrafię cały dzień nie jeść mięsa tylko własnie twarożek, mleko z owsianką, kaszę z maślanką itd.

Zmieniam tytuł, bo w sumie wiem już dlaczego, ale nie wiem czy to prawda.

zzielonejgorki napisał(a):

Tylko mówimy tu o POLSKIM mleku, które jest kontrolowana restrykcyjnie. A co z mlekiem, które jest sprowadzane do różnych sieci hipermarketów? Takie mleko nie jest badane w Pl, tylko poza granicami państwa, gdzie normy są inne.

Normy w całej Europie są takie same ponieważ to właśnie UE narzuca te normy.

W zeszłym roku dostaliśmy całą książeczkę dotyczącą owych norm z agencji, i stwierdziłam że jak kupimy krowę to my się przeprowadzimy do obory a krowa do domu (oczywiście wcześniej wyremontowanego domu, coby normy były spełnione) :PP

A co do wapnia, to przecież mleko nie jest jego jedynym, a nawet nie najlepszym źródłem. Spokojnie można go dostarczyć z pożywieniem, w którym jest go naprawdę sporo - migdały, orzechy, sezam, śledzie, brokuły, sardynki, kapusta.

Pasek wagi

Noname85 napisał(a):

Wilena napisał(a):

Noname85 napisał(a):

Mój trener zalecił mi rezygnację z nabiału. No...nie całkowitą, ale mam spożywać raz maksymalnie dwa razy dziennie i ograniczyć się do mozzarelli, twarogu, jogurtu, maślanki, kefiru. Na mleko mam uważać, a o serkach wiejskich najlepiej zapomnieć. Tłumaczył, że przy mojej budowie nie jest dobrze szaleć z nabiałem i w ogóle kobiety nie powinny pić dużo mleka z uwagi na zawarte w nim hormony (?). Mam za to skomplementować się wapnem i jeść ryby.Co sądzicie? Prawdę rzecze czy koloryzuje? Większość osób, które znam na diecie jadło właśnie sporo białka z nabiału i chudli. Przemawiają do mnie argumenty przeciw, ale czy nie demonizuje on lekko tego nabiału?PS: jestem nabiałożercą i potrafię cały dzień nie jeść mięsa tylko własnie twarożek, mleko z owsianką, kaszę z maślanką itd.Zmieniam tytuł, bo w sumie wiem już dlaczego, ale nie wiem czy to prawda.
Serio? :P
W moim wieku ponoć warto. Jak to brzmi. :D I zwłaszcza jak się odchudzam i redukuję podaż nabiału. Aaaaaa...dopiero teraz widzę błąd. :D *wapniem


nadal pudło....
skomplementować to chyba nie to samo co suplementować ;)

LaLouve napisał(a):

Noname85 napisał(a):

Wilena napisał(a):

Noname85 napisał(a):

Mój trener zalecił mi rezygnację z nabiału. No...nie całkowitą, ale mam spożywać raz maksymalnie dwa razy dziennie i ograniczyć się do mozzarelli, twarogu, jogurtu, maślanki, kefiru. Na mleko mam uważać, a o serkach wiejskich najlepiej zapomnieć. Tłumaczył, że przy mojej budowie nie jest dobrze szaleć z nabiałem i w ogóle kobiety nie powinny pić dużo mleka z uwagi na zawarte w nim hormony (?). Mam za to skomplementować się wapnem i jeść ryby.Co sądzicie? Prawdę rzecze czy koloryzuje? Większość osób, które znam na diecie jadło właśnie sporo białka z nabiału i chudli. Przemawiają do mnie argumenty przeciw, ale czy nie demonizuje on lekko tego nabiału?PS: jestem nabiałożercą i potrafię cały dzień nie jeść mięsa tylko własnie twarożek, mleko z owsianką, kaszę z maślanką itd.Zmieniam tytuł, bo w sumie wiem już dlaczego, ale nie wiem czy to prawda.
Serio? :P
W moim wieku ponoć warto. Jak to brzmi. :D I zwłaszcza jak się odchudzam i redukuję podaż nabiału. Aaaaaa...dopiero teraz widzę błąd. :D *wapniem
nadal pudło....skomplementować to chyba nie to samo co suplementować ;)

Ludzie nie wiedzą co piszą

LaLouve napisał(a):

Noname85 napisał(a):

Wilena napisał(a):

Noname85 napisał(a):

Mój trener zalecił mi rezygnację z nabiału. No...nie całkowitą, ale mam spożywać raz maksymalnie dwa razy dziennie i ograniczyć się do mozzarelli, twarogu, jogurtu, maślanki, kefiru. Na mleko mam uważać, a o serkach wiejskich najlepiej zapomnieć. Tłumaczył, że przy mojej budowie nie jest dobrze szaleć z nabiałem i w ogóle kobiety nie powinny pić dużo mleka z uwagi na zawarte w nim hormony (?). Mam za to skomplementować się wapnem i jeść ryby.Co sądzicie? Prawdę rzecze czy koloryzuje? Większość osób, które znam na diecie jadło właśnie sporo białka z nabiału i chudli. Przemawiają do mnie argumenty przeciw, ale czy nie demonizuje on lekko tego nabiału?PS: jestem nabiałożercą i potrafię cały dzień nie jeść mięsa tylko własnie twarożek, mleko z owsianką, kaszę z maślanką itd.Zmieniam tytuł, bo w sumie wiem już dlaczego, ale nie wiem czy to prawda.
Serio? :P
W moim wieku ponoć warto. Jak to brzmi. :D I zwłaszcza jak się odchudzam i redukuję podaż nabiału. Aaaaaa...dopiero teraz widzę błąd. :D *wapniem
nadal pudło....skomplementować to chyba nie to samo co suplementować ;)

Przepraszam faktycznie. Nie jestem analfabetką, nie wiem czemu wkradło się tak zupełnie odmienne słowo. Widocznie jestem rozkojarzona. Przepraszam bardzo.

No u mnie zestaw nabiał z wysoką zawartością laktozy (czyli twarogi, mleko) to gwarantowane gazy i opuchnięcie. Zawsze jak wpadam do rodziców do pl, to sobie pałaszuję twarogi i wieśniaki i zawsze się kończy tym, że puchnę jak gąbka. Jeśli masz nawet lekką nietolerancję na nabiał, to wywołuje on stan zapalny - a stan zapalny, to gromadzenie wody (to tak jak z puchnięciem mięśni po treningu).

Więc u mnie to się sprawdza. O wpływie hormonów ciężko mi mówić z doświadczenia, ale generalnie jest to dość znana teoria i nie spotkałam się z sensownym tekstem, który by ją obalał.

btw - jeśli jesz nabiał non stop, to tak na prawdę nie masz porównania, jak twoje ciało mogłoby funkcjonować bez niego. Odstaw na tydzień-dwa i zobaczysz jak ci to pasuje. Co za problem? Najlepiej przetestować zamiast gdybać.

Mimelka napisał(a):

LaLouve napisał(a):

Noname85 napisał(a):

Wilena napisał(a):

Noname85 napisał(a):

Mój trener zalecił mi rezygnację z nabiału. No...nie całkowitą, ale mam spożywać raz maksymalnie dwa razy dziennie i ograniczyć się do mozzarelli, twarogu, jogurtu, maślanki, kefiru. Na mleko mam uważać, a o serkach wiejskich najlepiej zapomnieć. Tłumaczył, że przy mojej budowie nie jest dobrze szaleć z nabiałem i w ogóle kobiety nie powinny pić dużo mleka z uwagi na zawarte w nim hormony (?). Mam za to skomplementować się wapnem i jeść ryby.Co sądzicie? Prawdę rzecze czy koloryzuje? Większość osób, które znam na diecie jadło właśnie sporo białka z nabiału i chudli. Przemawiają do mnie argumenty przeciw, ale czy nie demonizuje on lekko tego nabiału?PS: jestem nabiałożercą i potrafię cały dzień nie jeść mięsa tylko własnie twarożek, mleko z owsianką, kaszę z maślanką itd.Zmieniam tytuł, bo w sumie wiem już dlaczego, ale nie wiem czy to prawda.
Serio? :P
W moim wieku ponoć warto. Jak to brzmi. :D I zwłaszcza jak się odchudzam i redukuję podaż nabiału. Aaaaaa...dopiero teraz widzę błąd. :D *wapniem
nadal pudło....skomplementować to chyba nie to samo co suplementować ;)
Ludzie nie wiedzą co piszą

Wiedzą - bez przesady. Fakt, nie jest to literówka, ale na Boga proszę nie wpierać mi braku aż tak podstawowej wiedzy.

Noname85 napisał(a):

Queen_D napisał(a):

Po prostu go spytaj następnym razem co jest nie tak z Twoją budową, że musisz się tego nabiału wystrzegać. 
On mi to wytłumaczył tylko nie wiem na ile jest to prawdziwe. Tyle teorii krąży, a on jest trenerem, ale nie dietetykiem, więc wolę spytać.Chodzi o to, że kobiety "biodrzaste" są bardziej wrażliwe na hormony i m.in. gromadzą wodę jak się szprycują kurczakami i nabiałem. 

aaaaaa niech toooo., a ja kocham serki wiejskie i kurczaka(szloch)

Pasek wagi

jurysdykcja napisał(a):

No u mnie zestaw nabiał z wysoką zawartością laktozy (czyli twarogi, mleko) to gwarantowane gazy i opuchnięcie. Zawsze jak wpadam do rodziców do pl, to sobie pałaszuję twarogi i wieśniaki i zawsze się kończy tym, że puchnę jak gąbka. Jeśli masz nawet lekką nietolerancję na nabiał, to wywołuje on stan zapalny - a stan zapalny, to gromadzenie wody (to tak jak z puchnięciem mięśni po treningu).Więc u mnie to się sprawdza. O wpływie hormonów ciężko mi mówić z doświadczenia, ale generalnie jest to dość znana teoria i nie spotkałam się z sensownym tekstem, który by ją obalał.btw - jeśli jesz nabiał non stop, to tak na prawdę nie masz porównania, jak twoje ciało mogłoby funkcjonować bez niego. Odstaw na tydzień-dwa i zobaczysz jak ci to pasuje. Co za problem? Najlepiej przetestować zamiast gdybać.

A propos gromadzenia wody: niewykluczone, że mam z tym problem. Co prawda nie konsultowałam tego z trenerem ani tym bardziej z lekarzem, ale...no cóż...to widać, zwłaszcza po tych nieszczęsnych łydkach. Może to tylko kwestia budowy, może niefortunny rozkład tkanki tłuszczowej, a może własnie opuchlizna. Ciężko stwierdzić, ale kołkowate kostki mogą świadczyć o problemach z opuchlizną. 

Noname85 napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

No u mnie zestaw nabiał z wysoką zawartością laktozy (czyli twarogi, mleko) to gwarantowane gazy i opuchnięcie. Zawsze jak wpadam do rodziców do pl, to sobie pałaszuję twarogi i wieśniaki i zawsze się kończy tym, że puchnę jak gąbka. Jeśli masz nawet lekką nietolerancję na nabiał, to wywołuje on stan zapalny - a stan zapalny, to gromadzenie wody (to tak jak z puchnięciem mięśni po treningu).Więc u mnie to się sprawdza. O wpływie hormonów ciężko mi mówić z doświadczenia, ale generalnie jest to dość znana teoria i nie spotkałam się z sensownym tekstem, który by ją obalał.btw - jeśli jesz nabiał non stop, to tak na prawdę nie masz porównania, jak twoje ciało mogłoby funkcjonować bez niego. Odstaw na tydzień-dwa i zobaczysz jak ci to pasuje. Co za problem? Najlepiej przetestować zamiast gdybać.
A propos gromadzenia wody: niewykluczone, że mam z tym problem. Co prawda nie konsultowałam tego z trenerem ani tym bardziej z lekarzem, ale...no cóż...to widać, zwłaszcza po tych nieszczęsnych łydkach. Może to tylko kwestia budowy, może niefortunny rozkład tkanki tłuszczowej, a może własnie opuchlizna. Ciężko stwierdzić, ale kołkowate kostki mogą świadczyć o problemach z opuchlizną. 

Zatrzymanie wody łatwo zauważyć jeżeli chodzi o nogi. Jak przyłożysz palec, naciśniesz i chwilę przytrzymasz, to jeżeli gromadzi się woda to po zwolnieniu nacisku chwilę trwa aż wszystko wróci do normy. Jeżeli jest to natomiast taka budowa, czy po prostu tkanka tłuszczowa, to wgłębienie po nacisku bardzo szybko znika.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.