- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 października 2014, 12:26
Jak w temacie... jak często w waszym menu pojawiają się ryby i w jakiej postaci i jakie gatunki? Czy mimo pilnowania kalorii jecie te najtłustsze? tj. łosoś, śledzie czy raczej wybieracie mniej kalorycznego dorsza? Osobiście jem ryby 4 razy w tyg. 2 razy pstrąg wędzony - genialny jest filet pakowany próżniowo z Lidla (sam albo w ziołach) skład to sama ryba i przyprawy bez żadnych dodatków i ma niesamowicie delikatne mięso bez ości. Raz w tyg. jem filet z łososia pieczony w foli i raz jakąś inna pieczona rybę - głównie dorsz bo lubię jego delikatny smak. Wiadomo łosoś jest strasznie kaloryczny - mały filet może mieć ok 400 kalorii ale jak dla mnie to są mega cenne kalorie. A jak jest u was?
29 października 2014, 13:12
Tłuste ryby są zdrowe,więc nie patrzę na zawartość tłuszczu a cenę.Niestety często rezygnuję z zakupu bo cena odstrasza.Dlatego jem raz na tydzień.Na dzisiaj mam pastę z makreli i jajek.
29 października 2014, 13:20
Makrela i łosoś (wędzone) raz lub dwa w tygodniu. Czasami wpadnie śledź, mintaj lub tuńczyk
29 października 2014, 13:25
Łosoś i dorsz. W sezonie z jezior lin, sandacz, czasem jakiś okoń wpadnie (zazwyczaj złowiony własnoręcznie).
Edytowany przez c96938a5d20d709c8315a86845e9d6db 29 października 2014, 13:25
29 października 2014, 13:28
dorsz, mintaj i makrela
29 października 2014, 13:34
Jak się zastanowię, to wychodzi na to, że jem ryby prawie codziennie.....
2-3 razy w tygodniu na obiad łosoś czasem filet z tuńczyka lub czarniak. Na kolację często śledź - rolmopsy, filety w occie, kaszuby, czasem puszka śledzi w pomidorach. Ostatnio często sushi - raz, dwa razy w tygodniu. Czasem pasta w wędzonej makreli. Czasem krewetki ( choć to nie ryby ).
Nie jadam dorsza - nie lubię i ryb słodkowodnych.
29 października 2014, 14:31
ja też nie lubię karpia i węgorza. w sumie karpia jadło się u mnie tylko raz w roku, ale jako dziecko lubiłam. moja mama za to zawsze odmawiała i komentowała, że śmierdzi tym mułem, aż w końcu to poczułam i teraz nie tykam :D obrzydziła mi też węgorza, którego tata raz na miesiąc przywoził z wędzarni :) faktycznie jest tłusty, obleśny i mulasty, ale jako 7-latka uwielbiałam. oprócz tego nie lubię śledzi, ale to też kwestia przyrządzenia. wszelkie zalewy olejowe czy octowe w połączeniu ze śledziem powodują u mnie mdłości. od biedy zjem tylko dwa rodzaje, które robi moja mama.
29 października 2014, 14:31
Czesto bo czasem nawet codziennie w jakiejs formie(na kanapki,salatka lub jako danie glowne),ulubione to sledz,morszczuk,pstrag,dorsz,makrela,plaszczka,okon morski i czasami dzikiego lososia bo te chodowlane to straszny syf,z tym,ze jest drogi bo kosztuje u mnie okolo 30-40e za kg.Mieszkam w Irlandii...
29 października 2014, 21:14
Na pewno za rzadko, ale przynajmniej raz w tygodniu być musi. Najczęściej jest to dorsz, miruna bądź wędzona makrela. Ostatnio zasmakowała mi nototenia. Przygotowuję na parze bądź w piekarniku. Czasami zdarzy się tuńczyk z puszki.
30 października 2014, 07:30
Ja nie mam za wiele czasu na gotowanie, ale tak raz na tydzień-dwa tygodnie lubię zjeść dobrej jakości makrelę wędzoną kupioną na zwykłym ryneczku ze świeżymi rybami. Smaki są przepyszne, tylko ciężko zjeść całą rybkę naraz.