- Dołączył: 2009-06-30
- Miasto: Zielona Góra
- Liczba postów: 428
18 grudnia 2010, 21:06
vitalijki właśnie po raz setny postanawiam że zacznę się odchudzać... masakra
ale co robię... hmm... zaglądam tutaj i zajadam się przepysznym, aromatycznym, ślicznym i słodkim herbatniczkiem z pięknie pachnącym nadzieniem śmietankowym polanym zachęcającą czekoladą... i jak tu być normalnym?? paranoja!!
czy macie jakieś słodkie rady jak móc tego nie robić? jak przestać kochać słodycze?? jak nauczyć się ich odmawiać??
w domu zazwyczaj mam cały barek (młodsze rodzeństwo) i naprawdę ciężko jest mi się opanować :(
ratunku !!
- Dołączył: 2009-08-02
- Miasto: Norwegia
- Liczba postów: 1055
18 grudnia 2010, 21:15
może zamiast słodyczy, warzywa pokrojone w słupki itp
- Dołączył: 2010-07-19
- Miasto: Tsarevo
- Liczba postów: 5213
18 grudnia 2010, 21:26
ja powiem tak.. mialam podobny problem ale... wystarczylo ze tydzien ograniczalam je do minimum nastepny calkiem wyeliminowalam i nagle nałog przestal istniec ;D musisz jakos wytrzymac pare dni a potem powiesz ''po co komu slodycze'' ;D
- Dołączył: 2006-05-18
- Miasto: Efate
- Liczba postów: 3389
18 grudnia 2010, 21:32
Nie napadaj na barek, tylko zjedz coś innego, jakiś owoc, albo 2. Ja zjadam mandarynkę, kiwi, nawet kawałek melona czy kilka winogron. Potem ochota na słodkie mija mi całkowicie. Ostatnio piję wieczorem szklankę mleka, też słodkie i nie chce mi się po nim słodyczy. Nie działaj bezmyślnie, nie jesteś robotem tylko człowiekiem. Ty kierujesz swoimi nogami, rękami, buzią. Bądź silna.
- Dołączył: 2006-07-21
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 986
18 grudnia 2010, 21:45
Weź ciastko, stań przed lustrem i zadaj sobie pytanie czy na pewno chcesz je zjeść :) Albo zajmij się czymś innym, a słodycze schowaj gdzieś głęboko, albo od razu daj rodzeństwu :)
- Dołączył: 2008-03-03
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 9897
18 grudnia 2010, 22:01
to kwestia raczej nawyku- zmień jedzenie przy komputerze na np. picie jakiegoś określonego rodzaju herbaty- zmień rytuał.
- Dołączył: 2010-11-15
- Miasto: Kokosolandia
- Liczba postów: 4150
18 grudnia 2010, 22:12
wiesz, ja sobie powtarzałam na początku : chwila przyjemności, LATA otyłości. to było moje hasło przewodnie przez tydzień, później weszło mi w krew że gdy ktoś mnie częstował ciastem to odmawiałam, odruchowo wręcz :) a czekolada to był mój nałóg, jadłam 2 jak nie więcej tabliczki dziennie. na początku nikt nie umiał uwierzyć, że ograniczam czekoladę, a tu patrz, nie jadłam jej już od wakacji
- Dołączył: 2010-04-21
- Miasto: Białystok
- Liczba postów: 1878
18 grudnia 2010, 22:16
ja nie wiem co się stało, ale myślałam, że w ten weekend sobie odpuszczę, tzn kupię jakiś jogurt owocowy czy coś, a tutaj, w ogóle ochoty na to nie miałam :O
nie wiem, zaczęłam optymistycznie podchodzić do diety...
co do podjadania słodyczy, mam tak jak ty. jak jestem w domu, to jem wszystko, bo w domu cos jest. a jak jestem w tygodniu sama, to nie kupuję i jest ok. :O
powiem ci, ze mi pomoglo takie zapisywanie sobie w notatniku, co zjadłam, ile ćwiczyłam, co wypiłam... możesz to robić w pamiętniku też :)
- Dołączył: 2010-11-13
- Miasto: Jastrzębie-Zdrój
- Liczba postów: 279
18 grudnia 2010, 22:30
> Chwila przyjemności, LATA otyłości.
To mnie zmotywowało - od dziś to moje motto życiowe ;p
MissC - czy ty oby nie przesadzasz? Zjedzenie jogurtu owocowego (ok ma trochę więcej kalorii, ale bez jaj ) nazywasz odejściem od diety i porównujesz do zajadania się słodyczami?