Temat: weganizm

Mam pytanie do osób które były na weganiźmie:)
Naoglądałam się filmików o torturowaniu zwierząt i doszłam do wniosku że nie będę jadła nic pochodzenia zwierzęego. Aczkolwiek nie zgadzam się tylko z jedną rzeczą w tym sposobie życia (bo w końcu nie chodzi tu tylko o dietę), otóż mleko. Przecież jak takiej krowy się nie wydoi to jej się wymiona po ziemi ciągną i to może boleć ją... Z resztą zwierze nie cierpi przy tym nie oddaje za to życia. To tylko tak nawiasem bo osobiście mleka nie lubię.

Tak więc co myślicie o tym? Dobra decyzja? Do tego brałabym oczywiście witaminki.
twinsy - ano, może dlatego ;)

007sdoll - ze strączkowych :) przebogate źródło, w pełni wystarczające dla człowieka :)

przyznaję się bez bicia, że jem jajka - bo człowiek podbieraczem był (drapieżnikiem nie ;)), i je jadł, i potrzebuje B12, którą może ewentualnie suplementować, ale gdybym brała witaminę, to przecież jakoś ją produkują. przypuszczam, że wykorzystują do tego fermy kurze, gdzie kury są traktowane... no, też poczytajcie. a tak mogę przynajmniej kupić 0 albo 1 i mam pewność, że kury, które te jajka zniosły, oglądają słońce i hasają po trawie. przynajmniej tyle...

chce56 no ja mleka nie jem. W sumie to co mówisz ma sens, ogólnie szkoda mi zwierząt dużo bardziej niż ludzi...


007sdoll białko no z orzechów i ze wszystkich warzyw strączkowych...



chce56 a kosmetyki testowane na zwierzętach czy produkowane z "wkładem" zwierząt? Sprawdzasz jakoś skład różnych środków? Bo czytałam o tym dużo i stwierdziłam że zwierzaczek nie będzie płacił za jakieś upiększacze i też jestem temu przeciwna... I stąd pytanie czy znacie jakieś produkty które NAPEWNO nie były testowane czy produkowane w jakiś "podejrzany" sposób?

       
 Gdzieś wyczytałem (poszukam na dniach) że soja i strączkowe brakuje kilku aminokwasów czy ich ilość jest za mała w stosunku do potrzeb organizmu, żeby można ją określić jako pełnowartościowe źródło białka.
Zresztą na wegetarianizmie łatwo się nabawić anemii - żelazo roślinne jest bardzo słabo przyswajane. Nawet jeśli stosujecie odmianę wegetarianizmu, który dopuszcza jajka, drób, nabiał i ryby niewiele to da, bo te produkty nie są dobrym źródłem żelaza. A wracając do argumentów etycznych: czy wiecie jak byśmy wyglądali gdyby nasi przodkowie pozostali wegetarianami i spróbowali świetnej strawy ? Dalej gryźlibyśmy  się o pozycję w stadzie i byli karmą dla wielkich kotowatych. Rozwój mózgu człowieka postępuje w raz z rozwojem mięsożerności. Dopiero kiedy z kiełków przerzuciliśmy się na mięso mózg się rozwinął. Wniosek: mięso jest potrzebne do rozwoju mózgu. Nadmiar błonnika we wegetarianizmie utrudnia przyswajanie witamin i żelaza, a kwasu szczawiowego - kamienie na nerkach. Szczerze mówiąc odradzam.
atrociraptor - też widziałam takie poglądy w necie, ale najważniejsza jest dla mnie opinia Amerykańskiego Instytutu Żywienia, która jasno stwierdza, że i dieta wege, i wegańska, są odpowiednie na każdym etapie życia - od niemowlęctwa po starość, w tym ciąża i karmienie. więc ufam i po prostu się staram dobierać różnorodne potrawy po prostu.

mastema - są takie kosmetyki. poszperaj w necie, są zestawienia. ja się ostatnio przerzuciłam na yves rocher, bo mówią, że i nie testują, i w składzie nie ma nic, a działają na mnie całkiem przyjemnie ;) 
nie stosuj nic aptecznego (wiadomo, że leki się czasem zdarza...), bo apteczne testują niemal na bank (w każdym razie, zdecydowana większość). podobnie - johnson, palmolive i te wszystkie marki. nie pamiętam, kto jeszcze tak, kto nie (np. z drogich marek shiseido tak, clinique chyba nie). ale to do wyguglowania, są strony specjalne.

polska ziaja nie testuje z tego, co wiem ;)
O ziaja jest spoko;D
Muszę się zorientować w tym;D
jak coś, to pisz privy albop koment. w moim pamiętniku - będę radzić, jak umiem ;)
Krowy mleczne hodowane na skalę przemysłową niestety też cierpią (choć nie wszystkie)... wyhodowano specjalne odmiany do tego celu, które mają znacznie większe wymiona (wiadomo - dają więcej mleka, a to się opłaca) i przy każdym kroku obijają im się boleśnie o nogi i są zbyt ciężkie, co też powoduje tym zwierzętom ból. Poza tym dojarki automatyczne nie obchodzą się z nimi delikatnie. Niemniej nie są traktowane tak strasznie jak te przeznaczone do uboju - ja nie zrezygnowałam z mleka (ale kupuję takie, które podobno jest od krów trzymanych w lepszych warunkach).
No i co do konieczności dojenia krów - one same z siebie nie dają tyle mleka, tylko tyle co cielakowi trzeba i laktacja kończy im się szybciej niż kiedy jest sztucznie podtrzymywana (dojeniem).
Jedynym co zwierzęta dają zawsze, bez sztucznych bodźców są jajka :) no i też kupuję tylko te z chowu wolno-wybiegowego lub ekologicznego (pierwsza cyfra na jajku 1 lub 0).

Ale nie wiem jak z dietą wegańską w praktyce - chyba trzeba się baardzo pilnować, żeby wszystko było dobrze zbilansowane, no i ciężko unikać wszystkich produktów z dodatkiem mleka lub jajek. Ale na pewno można :) W sumie komuś może się wydawać, że jest ciężko unikać produktów z mięsem itp. a w praktyce nie jest źle :)
atrociraptor - proszę tu bez wyskoków, że wegetarianie to anemicy i żelazo im się nie przyswaja. Mam skłonności do anemii, a od ~10 lat nie jem mięsa i mam żelazo zupełnie w normie i jestem honorowym krwiodawcą! poza tym można równie dobrze znaleźć źródła mówiące, że żelazo roślinne jest lepiej przyswajalne. A argumenty "prehistoryczne" to oczywista bzdura. Bajeczki zawsze można poopowiadać, ale kogo to interesuje. I co to miało wspólnego z etyką?
Oriflame nie testuje na zwierzętach.

Poza tym doczytałam cudze wypowiedzi i nigdy nie słyszałam o tym, żeby krowy gdziekolwiek były na stałe podłączone do dojarki. A wiem jak są hodowane w niektórych miejscach w Polsce (np. Bielin) i jakie są ogólnie stosowane praktyki (studiuję na uniwersytecie przyrodniczym).

No i co do nie trawienia mięsa po dłuższym okresie niejedzenia go - o ile wiem to wynika z tego, że organizm przestaje produkować odpowiednie enzymy, a nie że to nie jest naturalnie dobre jedzenie dla człowieka.

Nie ma co naginać rzeczywistości - dieta semi-wegetariańska (wege + ryby) jest o ile wiem najzdrowsza, zwłaszcza w tych czasach (zwierzęta są faszerowane antybiotykami, hormonami, karmione np. kurzym pomiotem, mączką z krwi...). Chociaż człowiek jest oczywiście wszystkożerny. Sama nie jem ryb, bo 1. szkodziły mi, 2. nie lubię, 3. nie byłabym w stanie zjeść czegoś, co żyło i machało ogonkiem. Niemniej nie potępiam samego zabijania i jedzenia zwierząt, ale to w jaki sposób jest to robione, czyli hodowlę i ubój w bestialskich warunkach (co nie tyczy się ryb morskich, one sobie pływają w swoim naturalnym środowisku, aż ich ktoś nie dopadnie i nie zje). I niezaprzeczalne jest, że żadne z produktów odzwierzęcych nie są konieczne dla zdrowej i zbilansowanej diety - wegetarianie są na ogół zdrowsi, tak na dowód.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.