Temat: Ciągle myśle o jedzeniu..

pomocy! przeszłam już przez anoreksję- wtedy myślałam nieustannie, co i ile zjem, o jakiej godzinie- bardzo stabilnie trzymałam się wyznaczonych godzin, np. 17:00- o 16:58 nic nie mogę, dopiero o równej 17. Teraz już jestem po chorobie, jestem w miarę zdrowa, przy wzroście 164cm ważę 50 kg. Wiem ,mam niedowagę. ostatnio ciagle myślę o jedzeniu-ciągle mam na coś ochotę, i ciągle sobie pozwalam na duże ilości jedzenia. Cierpie też na kompulsy, z którymi walczę. Nie jestem w stanie zająć niczym myśli- książka, muzyka... To wszystko tylko napawa mnie myślami o jedzeniu. Dodam, że niczego sobie nie odmawiam... a ciągle myśle o jedzeniu... Męczy mnie to strasznie, nawet przy chłopaku ciągle tylko w myślach mam np.: "Zaraz sobie zjem budyń, o tak.." itd.  O co chozdi? Długi czas już się z tym borykam....Macie jakieś rady oprócz psychologa? Macie też tak? Pomóżcie błagam bo żyć sie z tym nie da,,

Tak samo miałam i mam w sumie czasami, ale teraz jak już się czymś zajmę, to nie myślę o tym... a kiedyś było gorzej.
Zaburzony ośrodek sytości...
Jeżeli będziesz dobra dla siebie i jadła porządnie, kilka zbilansowanych posiłków, regularnie, a będziesz na przykład pomiędzy podjadała warzywa, to wszystko się unormuje.
Ja miałam takie "jazdy", że wstałam kiedyś o 3 w nocy i zjadłam pół opakowania cini-minis, a myślałam, że to sen, ale rano okruszków pełno zobaczyłam i pół paczki mniej... albo też kanapki sobie o 5 robiłam, a potem spać poszłam :/
Organizm może chce też sobie nadrobić te głodówki i skoro teraz mu pozwalasz, to chce wepchnąć jak najwięcej w razie głodówki.

Wymiotujesz? Po napadach ćwiczysz więcej albo następnego dnia jesz mniej? I od jak dawna już nie masz anoreksji i jesz normalnie?

jestemkasia napisał(a):

w gimnazjum przechodzilam przez diety 1000kcal, pozniej bulimia, pozniej bylam sobie gruba ale szczesliwa i bez bulimi teraz od 4 lat nie wymiotowalam, ale .... mam to samo, obsesyjne myslenie o jedzeniu, co zjem, co ugotuje, mieszkam sama wiec pol dnia spedzalam na gotowaniu tak zeby nie przekraczac 1700kcal, dogadzalam sobie nie powiem, ze nie, zdrowo, ale po powrocie do domu (raz na 3 miesiace) jem wszystko, dokladnie wszystko, zawsze bylo tak, ze wracalam "na swoje" po tygodniu znowu jadlam zdrowo, biegalam.... tym razem jest inaczej od 2 tygodni nie moge wpasc w swoj rytm, jem ciagle, jem, nawet raz wmyiotowalam, czuje sie po prostu przeokrutnie zle, ze nie moge nad tym zapanowac. nie wiem czy to jest rozwiazanie, ale kupilam almased, proszek ktory rozciencza sie z mlekiem/woda tak zeby nie gotowac, nie miec nic w lodowce i zeby odpoczac od obsesyjnego myslenia o zarciu, czuje sie zle psychicznie.... wiem, ze te proszki to okrutny syf ale pod wzgledem tego myslenia o jedzeniu chyba troche pomaga. co prawda jestem na tej "diecie" 2 dni ale podchodze do tego na zasadzie, nie zeby sprawic sobie przyjemnosc tylko zeby dostarczy corganizmowi jakies minimum kaloryczne i chwile oczyscic swoj organizm. zaoszczedzic czas i nie miec schiz w nocy w lozku A JUTRO ZJEM TO I TO W LODOWCE MAM TO I TO TO ZJEM TO JUTRO ALBO MOZE JUZ TERAZ NIE WIEM to jest okropne... moze warto by bylo powiedziec ZNAJDZ SOBIE HOBBY tylko problemme jest to, ze ja mam stoo hobby i sto zajec innych niz jedzenie ...


Nie bierz tego, bo jeszcze się uzależnisz i rozwalisz sobie wątrobę bądź zafundujesz inne skutki uboczne...
Spróbuj to pokonać własnymi siłami, bo da się, jest ciężko, ale będzie warto... bez tabletek.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.