5 grudnia 2010, 10:25
Słyszałam kiedyś dziwną teorię, a każdą teorię trzeba na wszelki wypadek skonsultować, że od jedzenia produktów z puszki dostaje sie cellulitu... Ja już swój mam, ale nie chciałabym go pwoiekszać ;p, a ostatnio jem duzo puszek, bo polubiłam fasolkę a jak inaczej jak nie z puszki Oo. Poza tym tuńczyć i pomodory z czosnkiem. Wszystko niskokaloryczne <3 tylko zaczęłam się zastanawiać czy to naprawde ma jakieś znaczenie...? Wiem że nie można zostawiać produktu w puszcze po otwarciu bo wtedy zachądzą jakieś reakcje tego metalu z powietrzem, ale tak w ogóle?
Wie coś któraś :)?
6 grudnia 2010, 14:54
To ja powinnam już leżeć w grobie, bo jem dużo rzeczy z puszki. Zaczynając na rybach, lecąc przez różniste sałatki, a kończąc na warzywach. Smakują mi, cellulitu nie mam, a i żyje mi się całkiem nieźle :-)
11 grudnia 2010, 21:27
Ja jem strasznie dużo puszkowanych produktów. Pomijając fasolkę białą i czerwoną, mnóstwo ryb i tutaj wygrywa firma Grall. Uwielbiam ich sałatki z tuńczykiem na ostro, albo z łosossiem - meksykańskie. Ponadto karp po grecku, a ostatnio kupiłam sobie filety w sosie salsa. Do tego jem kukurydzę, ananasy. Oglądałam kiedyś program że puszkowane ryby nie tracą właściwości wiec możemy je śmiało jeść. Oczywiscie nie ma to jak świeża makrela, zjadam jedną raz w tygodniu. Szkoda że tak mało jest ryb, tych nietłustych, w puszkach. Wiadomo - zbyt dużo tłustych w diecie nie może być, a tak to tylko przypadł mi do gustu ten karp.
- Dołączył: 2010-12-08
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 3810
11 grudnia 2010, 21:42
> Ja jem strasznie dużo puszkowanych produktów.
> Pomijając fasolkę białą i czerwoną, mnóstwo ryb i
> tutaj wygrywa firma Grall. Uwielbiam ich sałatki z
> tuńczykiem na ostro, albo z łosossiem -
> meksykańskie. Ponadto karp po grecku, a ostatnio
> kupiłam sobie filety w sosie salsa. Do tego jem
> kukurydzę, ananasy. Oglądałam kiedyś program że
> puszkowane ryby nie tracą właściwości wiec możemy
> je śmiało jeść. Oczywiscie nie ma to jak świeża
> makrela, zjadam jedną raz w tygodniu. Szkoda że
> tak mało jest ryb, tych nietłustych, w puszkach.
> Wiadomo - zbyt dużo tłustych w diecie nie może
> być, a tak to tylko przypadł mi do gustu ten karp.
>
A czemu ? Ja ryby chude uważam za "pływający kurczaki" - mięsko bowiem chude, bogate w pełnowartościowe białko, kilka witamin i makro- oraz mikroelementów i nic ponadto to. To ryby tłuste są wartościowe ze względu na dużą zawartość omega3. To raczej dużo tłustych powinno być w diecie, byle nie przekraczać zapotrzebowania kalorycznego.
11 grudnia 2010, 21:44
Oj , a ja słyszałam wiele opinii że są oczywiście wskazane, to fakt, ale max 3 razy w tygodniu.
- Dołączył: 2010-12-08
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 3810
11 grudnia 2010, 23:15
> Oj , a ja słyszałam wiele opinii że są oczywiście
> wskazane, to fakt, ale max 3 razy w tygodniu.
Chyba minimum, patrz choćby tu:
http://vitalia.pl/index.php/mid/3/fid/2/diety/dieta&article_id=150
Zauważ, że Eskimosi których dieta opiera się głównie na tłustych rybach nie cierpią w ogóle na choroby serca i ogólnie układu krwionośnego. Nie wiem jak Wy, ale ja wolę błyszczącą od tłuszczu makrelę czy brzuszki z łososia, z których on wręcz kapie niż suchą pierś czy udko kuraka. Gdybym miał wybrać: ryby czy mięso wybrałbym ryby.
Edytowany przez atrociraptor 11 grudnia 2010, 23:16
12 grudnia 2010, 07:46
Między mięsem a rybami jest ogromna przepaść i również w moim jadłospisie wygrywają. Myślałam tylko że zbyt duża ilość też wskazana nie jest ;) Eskimosi za to muszą mieć, żeby mieć większą tkankę tłuszczową, a dlaczego to wiadomo.
Nie wiem, ja pozostane przy 3,4 tygodniowo, tym bardziej ze codziennie jem koło 100g orzechów i łyzkę oliwy minimum. Także zdrowych tłuszczy mam pod dostatkiem :)