4 grudnia 2010, 23:55
Lezysz sobie w lozku wieczorkiem i ogladasz tv i nagle dopada cie chec zjedzenia czeokolwiek, najlepiej slodkiego ( a w ogole to najlepiej calego sloika nutelli zagryzajac go czekolada linda) Ale mowisz sobie ... ee tam zamknij sie mozgu.. no ale po chwili pojawia sie reklama : pomyslu na.... i mysl wraca. I nie daje ci spokoju i mimo ze nie jestes glodna i ze nie powiinnas juz jesc to ty idziesz do tej lodowy i bierzesz cokolwiek co ci przyszlo pod reke. nakladasz sobie mala porcje, ale jak ja zjesz myslisz; cholera i tak zwalilam to se jeszce naloze i nakladasz drugie tyle - mimo ze to ciagle i tak nie bylo duzo to ty przez reszte wieczoru masz wyrzuty.
Zdarzaja sie wam takie sytuacje?
jak czesto?
Jak sobie radzicie w takich sytuacjach? :D DAWAC RADY!! :D
5 grudnia 2010, 11:39
Codziennie i bez przerwy. Z czasem mam nadzieję, że się to wyciszy.
5 grudnia 2010, 13:33
mnie też się to zdarza, choć zazwyczaj taki głód pojawia się z powodu jakiś silnych emocji (zwłaszcza negatywnych). we łbie kołatają się myśli "nie rób tego, będziesz żałować", a i tak robię swoje, a później ogarnia mnie frustracja i ogólne obrzydzenie do samej siebie.
Nie ma złotego środka, aby tego uniknąć, każdy musi sam znaleźć swój własny środek. Trzeba nauczyć się panować nad sobą, wyćwiczyć silna wolę.
Choć na mnie ostatnio działają coraz bardziej opięte ciuchy
- Dołączył: 2010-08-04
- Miasto: Paryż
- Liczba postów: 853
5 grudnia 2010, 14:22
Ja to w ogóle jakiś ewenement jestem.. Jak zacznie się napad i zjem dajmy na to kilka kanapek i coś słodkiego, to jestem na siebie taka zła, że na złość sobie idę do sklepu, kupuję kilka batonów, jakąś czekoladę i cokolwiek innego słodkiego i jem. Mam świadomość, że robię to sobie na złość bo zjadłam wcześniej. To jest tragiczne bo nie umiem zapanować nad tym.. Chociaż czasami zdarzają się 'normalne' kompulsy, gdzie nie robię sobie na złość tylko najzwyczajniej w świecie bez powodu wpycham w siebie wszystko..
Walczę, walczę cały czas..
5 grudnia 2010, 16:47
mrowek425 - mam tak samo z tym że nie jem później tych rzeczy za kare tylko dlatego że jak zjadłam juz jednego batona to pochłaniam zaraz 5 batonow czekolade chipsy itd. masakra... i tak mecze sie już blisko rok...porazka.....czasem sobie mysle po co w ogóle zaczełam ta diete jakbym nie zaczynała to dalej jadłabym sobie słodycze i obiadki pyszne z rodzinka a tak ta dieta to porazka jakaś nie potrafię schudnąc...
a do tego wczoraj aż sie popłakałam bo przyjechał moj chłopak do mnie i patrze a on kupił chipsy...wiec mówie do niego po co kupiłeś?? on że zjeść ja mówie przecież wiesz że ja nie moge a on że to ja zjem z justyna(moja siostra) a tak miał byc ze mną pomóc mi schudnąc....a jak gdzieś pojedziemy i chce sobie zjeśc jakiegoś sukierka lub ciasteczko małe to krzyczy wrecz ''PAULA TOBIE NIE WOLNO" boże jak to mnie denerwuje niech on sam sobie sprubuje tak odmawiać od gęby tych wszystkich rzeczy......oj szkoda gadac....tez tak macie z facetami??
- Dołączył: 2010-09-14
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 198
5 grudnia 2010, 16:49
codziennie mam takie napady.Raz uda mi się powstrzymać a nie raz nie uda mi się nic nie tknąć na wieczór.Przez co skutki jakie są a mianowicie to że moja waga stoi od miesiąca.....
- Dołączył: 2010-09-17
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 5242
5 grudnia 2010, 17:01
Oj niestety sie zdarzaja
na poczatku diety było łatwiej,teraz wiele napadów jest silniejszych ode mnie
- Dołączył: 2010-08-04
- Miasto: Paryż
- Liczba postów: 853
5 grudnia 2010, 19:16
paula27523- oj.. mój facej też się tak zachowywał, ale zrobiłam mu porządną awanturę i postawiłam jasno warunki jak chcę żeby sie zachowywał i co robił a czego nie jeśli chodzi o moje jedzenie. Póki co trzyma sie tego..
- Dołączył: 2010-04-16
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 202
6 grudnia 2010, 07:59
Polecam ksiazke "dlaczego chcesz byc gruba" dzieki niej zmienilam podejscie do jedzenie...ciagle kompulsy ustaly,oczywiscie zdarzaja sie wyskoki ale juz nie jest tak ze nie potrafie zapanowac nad jedzeniem...wczoraj np skusilam sie na zelki,pochlonelam ich troche ale nie bylo tak jak zawsze ze szlam do lodowki i zmiatalam co jest pod reka...najwazniejsze zeby nie poddac sie calkowice, dzisiaj tez jest dzien i nie ma ze walcze na nowo tylko ide dalej:) jestesmy tylko ludzmi i pokusy to normalna rzecz,trzeba tylko nauczyc sie nad nimi panowac... Takze jeszcze raz polecam ta ksiazke:)