- Dołączył: 2013-12-24
- Miasto:
- Liczba postów: 16
14 lutego 2014, 13:49
Dopadło mnie yoyo. Odchudzałam się najpierw na 'nie jem po 18', po pewnym czasie zaczęłam ograniczać też węglowodany (po 15 starałam się nie jeść ich w ogóle). Podobało mi sie to uczucie pustki w żołądku z jaką kładłam sie za zwyczaj spać. Przyznam sie że w tamtym czasie czesto odwiedzałam strony pro ana. Mam 162cm i w przeciągu ponad pól roku zeszłam z 56kg do 48kg, czyli 8kg. Jadłam naprawdę bardzo mało ale NIGDY NIE CZUŁAM GŁODU , nie głodziłam się. Mój przykładowy jadłospis wyglądał tak: 1. owsianka z orzechami i suszonymi owocami 2. Wypasiona kanapka z 4plasterkami szynki, pomidorem, sałatą + różne warzywa do środka (była zawsze naprawdę 'wypasiona' i duża) 3. jabłko 4. obiad maminy (unikałam ziemniaków, jadłam połowę porcji + dodatkowe warzywka) 5. zupa, omlet, albo surowa marchewka (coś mało). Posiłek 5. zawsze! kończyłam przed 18 i miał być koniecznie bez węgli, potem woda i herbaty a po 20 obowiązkowo ćwiczenia. Najczęściej rower stacjonarny i kilka ćwiczeń np. z blogilatess.
Od momentu 48kg moje koleżanki nałogowo codziennie mi powtarzały że jestem za chuda, straciłam też okres ale jak sie później okazało przyczyną były hormony. Wystraszyłam się, że to przez to jak jem zanikł mi okres i obsesyjnie dodawałam dobre tłuszcze do wszystkich posiłków. Wróciłam też do słodyczy bo już mialam wymówkę dla której mogłam je jeść. I tu zaczęło się moje piekło... Napady, straszliwe napady na jedzenie, na słodkie. Potrafiłam w jeden dzień zjeść tyle słodkiego ile normalnie nie jem nawet w tydzień. Zaczęłam sama siebie usprawiedliwiać, że i tak zaraz wrócę do normalnego jedzenia, więc mogę sobie spokojnie zjeść te 2kg czekolady. Ustaliłam sobie że unikam słodkiego, a po napadzie miałam wyrzuty sumienia. Pamiętałam też ciągle o wspaniałym uczuciu gdy wszystko kontrolowałam a teraz obsesyjnie myślę o tym co będę jadła na kolejny posiłek, jedzenie mną kontroluje. Topię w nim też swoje emocje...
Zaczęłam ćwiczyć na siłowni gdy dotarłam do 58kg, czułam sie trochę lepiej, jadam rozsądniej ale napady na slodkie zostały. Tak jak dziś: zjadłam spokojniej śniadanie a po ok.30min dopadłam 2 wafelki xxl, 8 cukierków czekoladkowych + wyjadałam płatki kukurydziane ze słoiczka. Najadłam się do bólu i nic kompletnie dzis nie piłam bo powoduje to większy ból. Po tym stwierdziłam że chyba potrzebuje pomocy...
Dodam że napady ZAWSZE występują gdy jestem sama, nigdy w czyjejś obecności dlatego też jak próbowałam sie komuś z tego zwierzyć nikt mi nie wierzył, zawsze widzieli mnie z czymś zdrowym więc to że zajadam sie czekoladą było dla nich niemożliwe. W obecnym momencie ważę 55kg. Najlepiej czułam się ważąc ok.50-52 dlatego chcę do tego wrócić ale przedewszystkim pozbyć się napadów i przestać ciągle myśleć o jedzeniu.
Bliscy nie są w stanie mi pomóc dlatego pytam was: Jak skomentujecie moją sytuację?
- Dołączył: 2013-09-24
- Miasto: opole
- Liczba postów: 832
14 lutego 2014, 14:27
mam zupelnie to samo, z mala roznica; przez napady nie przytylam, bo nastepnego dnia wracalam zawsze do 1500-1700 kalorii... w dzien napadu potrafie zjesc 8 tysiecy kalorii! kilka tabliczek czekolady, kilka paczek ciastek, pizze, chipsy, batony, cukierki, nanapki... az do okropnego bolu brzucha i ogromnym wyrzutow sumienia, nastepnego dnia na wadze +3 kg (zalegajace jedzenie) i okropne samopoczucie fizyczne i psychiczne, wiec po co to robic? nie mam pojecia... ;(
z tego co czytalam, to na diecie jadlas dosc zdrowo, troche za malo kalorii bylo w Twojej diecie, szacuje, ze ok. 1200? ale to nieprawda, ze kompulsy i napady sa skutkiem glodowek i 'zabiedzonego' organizmy... ja nigdy nie schodzilam ponizej 1500 kalorii, a napady (planowane i nieplanowane) dotykaja mnie do dzisiaj tylko potrafie nad nimi panowac... jedyne co moge Ci polecic to cheat day'e - swietny sposob na napady, juz tlumacze o co chodzi; przeznaczamy sobie 1 dzien w miesiacu (lub 2 dni w miesiacu), w ktorym jemu wszystko co chcemy, nie liczac kalorii, nie patrzymy czy wyjda 3 tysiace czy 6 tysiecu, za to w pozostale dni staramy sie jesc zdrowo i trzymamy sie kalorycznosci, ktora pozwoli nam utrzymac wage lub schudnac (Ty akurat chcesz schudnac do 50-52 kg wiec radze Ci jesc 1500-1600 kalorii), to naprawde fajny sposob, bo jesli raz w miesiacu zjemy kupe slodyczy to naprawde nie ma mocnych zebysmy przytyli (pod warunkiem, ze nastepnego dnia wrocimy do zdrowej diety! )
Edytowany przez sweetdisaster. 14 lutego 2014, 14:28
- Dołączył: 2014-01-06
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 745
14 lutego 2014, 14:29
Tez z tym aie zmagam, z tym, ze mnie jeszcze jojo nie dopadlo, ale pomoc Ci nie potrafie. Moze pocieszy cie fakt, ze ja juz zdazylam dzis zjesc 5 kanapek, 3 garsie maltesersow, 1,5 rzadka ptasiego mleczka, 1,5 kapusniaczka, 3 garscie orzechow ziemnych, paczke sezamkow i 3 rzadki czekolady.
- Dołączył: 2013-12-24
- Miasto:
- Liczba postów: 16
14 lutego 2014, 14:56
/Sweetdisaster jakim cudem po takim cheat day wrócić do normalnego jedzenia? Nie potrafię sie zawziąć, taki napad sprawia że chcę wiecej i więcej... (słynne myslenie że skoro sie juz zawalili to po co sie starac?) Jak nad tym zapanować?
- Dołączył: 2013-12-24
- Miasto:
- Liczba postów: 16
14 lutego 2014, 15:03
To siedzi w psychice, jak u małego dziecka: coś mu zabierasz to chce tego jeszcze bardziej. Tak, tak, wiem to wszystko i czasami sobie pozwalamy na mele co nieco ale za każdym razem kończy sie to wlaśnie napadem. Tłumaczenie sobie "wiem że mogę to zjeść ale nie chcę" tu nie działa gdy jest się w ciągu.
Przydałaby się taka osoba, która by w tym czasie podeszła, dała w twarz i nawrzeszczała 'dlaczego to sobie robisz?!' ... x)
- Dołączył: 2012-08-31
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2809
14 lutego 2014, 15:03
Jakbym czytała o sobie.... schudłam na w miarę zdrowej diecie ok 10 kg i było cudownie. Ważyłam jakieś 52-53kg przy 166cm.... Teraz ważę mniej-więcej 57 kg (mam nadzieję że nie więcej...) Nie do końca się sobie podobam i chciałabym wrócić do poprzedniej wagi... Niestety dopadły mnie te cholerne kompulsy! tak staram się wszystko kontrolować że mi się to paradoksalnie nie udaje! Tak rozpaczliwie pragnę jeść zdrowo i regularnie że myślę o tym bez przerwy! a potem w sekundę decyduję że w sumie mam to wszystko gdzieś i rzucam się na jedzenie. Więcej u mnie ostatnio nie-diety niż diety. Czuję się grubo bo większość znajomych ma idealną figurę a ja niestety jestem perfekcjonistką i przeszkadza mi każda wydumana fałdka. Dlatego dla spokoju ducha muszę te 5 kg schudnąć! Ostatnio przez te napady zaczęłam też wymiotować... Wiem że to złę ale za każdym razem powtarzam sobie że tak na prawdę 1 raz więcej nie zaszkodzi. To wszystko doprowadza mnie do szału! Póki co mówię o sobie że może nie podobam się sobie w 100% ale jest nieźle i tak na prawdę jakbym się spięła to ogarnęłabym to w 2 miesiące. Ale coraz bardziej boję się że zamiast tego obudzę się za rok czy dwa z monstrualną cyfrą na wadze
- Dołączył: 2014-01-18
- Miasto:
- Liczba postów: 226
14 lutego 2014, 16:33
Moja historia wygląda niestety bardzo podobnie... Z tym że jest już trochę lepiej ale nadal siebie nie akceptuję
i napady pojawiają się 1-2 razy w tyg. Na plus jest to że są już trochę mniejsze, jestem w stanie szybciej nadusić
ten przycisk ,,stop,, i przestać jeść niż kiedyś. Co mnie motywuje ? Chyba to że widzę jak bardzo niszczę sobie życie
przez tą głupią chorobę...
- Dołączył: 2013-09-24
- Miasto: opole
- Liczba postów: 832
14 lutego 2014, 17:27
enigmatically napisał(a):
/Sweetdisaster jakim cudem po takim cheat day wrócić do normalnego jedzenia? Nie potrafię sie zawziąć, taki napad sprawia że chcę wiecej i więcej... (słynne myslenie że skoro sie juz zawalili to po co sie starac?) Jak nad tym zapanować?
jak sie uprzesz to dasz rade, pomysl sobie, ze jesli kolejny dzien zawalisz to cheat day straci swoj urok, bo zamiast byciem odskocznia, przyjemnym dnie itp. stanie sie ciagiem obzarstwa, ktory doprowadzi do tycia.. po cheat dayu pomysl sobie, ze przeciez za jakis znowu go sobie zafundujesz, ale jesli bedzie on trwal nie 1, a 2 lub wiecej dni to waga bedzie powoli wzrastac.. mnie bardzo pomagaja zdjecia szczuplych blogerek (Kenza, BeautyFashionShopping, goniaroniaa itp.), w chwilach slabosci dobrze jest sobie poogladac szczuple figury:))
14 lutego 2014, 22:14
jak robie tak jak
ale nie mam problemu, tak więc mogę tylko współczuć
jestem na utrzymaniu robie cheat daye około 6 razy na miesiąc średnio 5,
15 lutego 2014, 00:28
Po części Cie rozumiem, bo sama mam napady na jedzenie. Jednak wydaje mi się, że Twój problem jest o wiele poważniejszy. Jeśli wiesz, że sama sobie z tym nie poradzisz to udaj się do specjalisty. Trzymam kciuki.