Alkohol. Tuczy czy wyszczupla?
Fot. Marcin Kiełbiewski
Wraz z alkoholem
wypijamy morze kalorii. Wystarczająco dużo, by nabawić się nadwagi. Mimo
to ludzie, którzy nie stronią od alkoholu, często są szczuplejsi od
niepijących. Dlaczego?
Czy alkohol tuczy? Łatwo policzyć: podczas gdy
gram białka i cukru mają po cztery kilokalorie (kcal) - mililitr
spirytusu ma ich aż siedem. Sporo. Setka czystej to ok. 280 kcal, a pół
litra piwa Guinness - o 100 więcej. Ponieważ rzadko kiedy kończy się na
jednym kieliszku (czy kuflu), można przyjąć, że uczestnik zakrapianej
imprezy wypija istne morze kalorii - już 1 tys. kcal to równowartość
pięciu pączków, lukrowanych bomb energetycznych. Dużo, zważywszy na to,
że normy określają dobowe zapotrzebowanie energetyczne kobiet na nieco
ponad 2, a mężczyzny - 3 tys. kcal na dobę.
A ile takich
wysokoprocentowych kalorii spożywamy rocznie? Policzmy: skoro
statystyczny Polak wypija około siedmiu litrów alkoholu (w przeliczeniu
na czysty spirytus), a litr spirytusu ma 7 tys. kcal, to po przemnożeniu
otrzymamy prawie 50 tys. kalorii. Ale kto pije czysty spirytus? Zwykle
jest to piwo, wino, wódka oraz wszelkiego rodzaju koktajle alkoholowe.
Te ostatnie obfitują jeszcze w kaloryczne cukry i tłuszcze. Wniosek? -
Naszą słabość do alkoholu nierzadko przypłacamy nadwagą. Ci, którzy
"zdrowo" popijają, muszą być grubsi od abstynentów. Logiczne? Logiczne!
- Tyle że... jest dokładnie odwrotnie: to "popijający" są
szczuplejsi od "stroniących" - twierdzi Graham Colditz z Harvard
University. - Z jednym wyjątkiem: piwosze. Kilka litrów piwa tygodniowo
potrafi w widoczny sposób zaokrąglić im brzuchy. Ale degustatorzy innych
trunków nie mają tego problemu.
Jak wytłumaczyć ten paradoks?
pączek (1 szt.) - 200, ajerkoniak - 320
W 1991 r. Colditz zakończył serię zakrojonych na szeroką skalę
badań. Pod jego kierownictwem kilkunastoosobowy zespół naukowców
przeanalizował dane dotyczące spożycia alkoholu, wagi ciała, sposobów
spędzania wolnego czasu i nawyków żywieniowych 138 tys. osób.
- Przez dziesięć lat śledziliśmy ich losy. Chodziło o to, by
ustalić bezpośrednią zależność pomiędzy tuszą a spożyciem alkoholu.
Bezpośrednią, to znaczy taką, która wykluczałaby wpływ innych czynników.
Dzięki temu możemy teraz z czystym sumieniem powiedzieć, że ktoś jest
chudszy, bo pije wino do obiadu, a nie np. dlatego, że odżywia się
zdrowiej czy chodzi na basen - wyjaśnia uczony.
Colditz
uprzedza jednak tych, którzy już wpadli na pomysł, aby metodą
wysokoprocentową pozbyć się nadmiaru kilogramów: - Różnica nie jest
duża: mniej więcej pięć procent w przypadku mężczyzn i siedem-osiem u
kobiet - o tyle popijający są lżejsi od stroniących. Mniejszą zresztą o
procenty. Wystarczająco intrygujące jest już to, że pijący nie są grubsi
od abstynentów. Tak jakby dostarczane wraz z alkoholem kalorie nie
zamieniały się u nich w tłuszcz. Pytanie: dlaczego?
Jedna z teorii mówi, że etanol obniża wydzielanie insuliny - hormonu
uczestniczącego w zawiązywaniu się tkanki tłuszczowej. I choć nieraz to
potwierdzono, wielu naukowców uważa, że przyczyna zagadkowej szczupłości
ludzi pijących leży gdzie indziej.
A może kalorie
"alkoholowe" są po prostu inne niż, powiedzmy, "tłuszczowe" czy
"cukrowe"? Mimo że tę teorię sformułowano zaledwie pięć lat temu, już
doczekała się weryfikacji.
wódka czysta 100 ml - 280
piwo jasne (0,5 litra) - 380, wódka czysta 280
Przez cztery miesiące 48 ochotników dzień w dzień pochłaniało tę
samą ilość kalorii, ale w różnych postaciach. Pierwsze dwa tuziny
popijały posiłki drinkiem grapefruitowo-alkoholowym, drudzy napojem
grapefruitowym, gdzie alkohol zastąpiono odpowiadającą mu pod względem
liczby kalorii ilością wodorowęglanów. I tak przez dwa miesiące. Potem
obie grupy zamieniły się rolami. A działo się to w laboratorium
naszpikowanym aparaturą do pomiaru wszystkiego, co tylko człowiek
pochłania (jedzenie, picie, powietrze), i wszystkiego tego, co z siebie
wydziela (płynne, stałe i gazowe produkty przemiany materii). Wynik?
- Wbrew naszym przewidywaniom, wszyscy ważyli po tyle samo.
Niezależnie od tego, czy pili alkohol czy łykali cukier. Wniosek:
kaloria jest kalorią bez względu na to, czy pochodzi z ponczu czy z
pączka. Autor badań William Rumpler z amerykańskiego Departamentu
Rolnictwa nie ukrywał rozczarowania.
A może jego
podopieczni pili zbyt mało? - Z wiadomych względów tego nie
sprawdzaliśmy - odpowiada Rumpler. - W dużych dawkach alkohol zaczyna
być traktowany jak trucizna i wątroba natychmiast zmienia go w mniej
szkodliwe ketony. Ale dlaczego ułatwia utrzymanie linii, jeżeli tylko
spożywamy go w bardziej umiarkowanych ilościach?
wiśniówka - 240, gin - 300
Zdaniem Williama Landsa z Instytutu Problemów Alkoholowych w
Waszyngtonie sprawa jest banalnie prosta. - Ci, którzy piją, są
szczupli, bo mniej jedzą. Alkohol zmniejsza łaknienie. Jeśli ktoś je
dużo bananów, rzadziej sięga po biszkopty. Podobnie z alkoholem -
kalorie przyjmowane w tej formie zmniejszają zapotrzebowanie organizmu
na energię zawartą w innych artykułach spożywczych.
Potwierdza to eksperyment opisany w lutowym numerze "The American
Journal of Clinic Nutrition": Na uniwersytecie w Maastricht (
Holandia)
przez pięć tygodni organizowano specjalne sesje sałatkowe, których
uczestnicy mogli raczyć się sokami owocowymi, wodą mineralną lub
wysokoprocentowymi drinkami. Napoje podawano mniej więcej na pół godziny
przed potrawami (
makaron, szynka, ser,
owoce,
warzywa i dodatki). Żaden z 52 uczestników badań nie wiedział, że
talerz, z którego jadł, miał wmontowaną elektroniczną wagę, a każdy kęs
przełykanego jedzenia był uprzednio rejestrowany przez ukryte w blacie
stołu kamery. Kiedy już wszystko zmierzono i policzono, okazało się, że
ci, którzy pili drinki, jedli z reguły mniej i wolniej od tych, którzy
wybierali inne napoje.
woda mineralna - 0, szkocka whisky - 250 Alkohol kontra apetyt? Czyż może być prostsze wytłumaczenie?
- Pijący są szczuplejsi nie przez to, że piją, lecz przez to,
że... są szczuplejsi. Z moich ostatnich badań wynika, że alkohol
odmiennie działa na szczupłych i otyłych - pierwszym pomaga zachować
linię, drugich czyni jeszcze bardziej krągłymi - twierdzi Beverly
Clevidence z amerykańskiego Departamentu Rolnictwa. Zależność ta nie
jest całkiem symetryczna - zaznacza uczona. - Osoby mieszczące się
pośrodku, a więc o przeciętnej wadze - pod wpływem alkoholu raczej
schudną, niż przytyją. Chudzi schudną jeszcze bardziej, a grubi utyją.
Skąd te różnice?
By je wytłumaczyć Loren Cordain z Uniwersytetu Stanowego
Kolorado w Fort Collins powraca do insuliny. - Z wszystkich tych badań
wyłania się trójkąt zależności: insulina, alkohol,
otyłość.
Alkohol rzeczywiście obniża poziom insuliny, ale pod warunkiem, że nie
jesteś otyły. Bo jeśli tak, to poziom hormonu pozostanie bez zmian, a
wtedy zamiast tracić kilogramy, będzie ci ich przybywać.
Dlaczego wydzielająca insulinę trzustka inaczej zachowuje się u szczupłych, a inaczej u krągłych - pozostaje tajemnicą.
- Wpływ promilli na kalorie kryje jeszcze wiele niewiadomych.
Zaś co do wpływu alkoholu na organizm wiemy wystarczająco dużo, by
kategorycznie odradzać tę formę odchudzania - zapewnia Cordain. - Nie
warto dla sylwetki ryzykować zdrowiem.Artur Włodarski - źródło - Poradnik domowy
Nawiązując do picia wódki. Moja znajoma w ciągu 4 mc schudła 17 kg. Wagę utrzymuje już rok, dalej pije i czasem kilo chudnie, już wygląda źle
![]()
Wzrost 177 waga 54kg ....
Pamiętajcie, to nie tylko otyłość i kilka kilo w dół, to też zmarnowana i chora wątroba, odwodnienie, a także nieraz utrata najbliżsych przyjaciół i znajomych !!!