- Dołączył: 2010-03-24
- Miasto: Lipno
- Liczba postów: 946
25 maja 2010, 20:09
nie znam dokładnie problemu ale chyba wszystkiego organizm nie wyrzuca a to co uda mu sie przyswoić natychmiast magazynuje na później
- Dołączył: 2009-01-11
- Miasto: LIVORNO! / Warszawa
- Liczba postów: 325
25 maja 2010, 20:10
bo zanim to wszytsko wyrzygają i tak wczesniej pojdzie w boczki ? taka jest moja teoria tylko . wydaje mi sie ze spora czes bulimiczek robi co miesiac jeden krok do przodu w kierunku anoreksji. bulimiczki sa chude przynajmniej dwie które znam :p
25 maja 2010, 20:10
one chudną, ale wolno. znacznie wolniej niż anorektyczki.
25 maja 2010, 20:14
zalezy czy zwracaja wszystko i zawsze czy tylko po kompulsach, chudna wolniej po prostu
- Dołączył: 2010-03-29
- Miasto: Ostrołęka
- Liczba postów: 25
25 maja 2010, 20:20
zdaje mi się że chudną ale u nich to pewnie wszystko inaczej przebiega i myślę tak jak poprzedniczki
25 maja 2010, 20:21
Jeżeli wymioty są bardzo częste i intensywne to chudną. Większosc jednak chudnie tylko na początku, potem organizm przyzwyczaja się, nadal wyniszcza się od środka ale bulimiczka już nie chudnie, jednak mimo to prowokuje wymioty 'bo musi' ..
Chyba, że mamy do czynienia z anoreksją bulimiczą to inna sprawa.
25 maja 2010, 20:23
nigdy nie uda Ci się zwrócić 100% tego co zjadłaś... ale bulimiczki chudną... właściwie bulimiczki nie są wychudzone, tylko maja wagę w normie...
- Dołączył: 2009-03-24
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 611
25 maja 2010, 20:31
Ja np. jem normalnie 2000kcal na dobe, a wymiotuje tylko po kompulsach. Prawda jest taka, ze jak po kompulsie 7000kcal z 5000kcal zwrocisz, to itak masz 2000kcal za duzo na dzien. Wiec ja majac bulimie tyje.
Jest jeszcze inna choroba, anoreksja bulimiczna, na ktorej sie chudnie. Bo nie zwraca sie po kompulsach, lecz po kazdym jedzeniu. Osoba taka rzadko miewa napady kompulsywnego objadania sie o ogromnej ilosci kcal.
- Dołączył: 2009-02-13
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1755
25 maja 2010, 20:35
to ja może z własnego doświadczenia. rzeczywiście nie chudnę. Udaje mi się tylko wrócić do wagi wyjściowej sprzed "najedzenia się", tzn. rano ważę się jest powiedzmy x, najem się jak głupia jest x + 2 kg, idę do kibla wracam i znowu x. Następnego dnia waga wcale w dół nie idzie, tylko stoi. Nie ma co się oszukiwać, najlepszą metodą jest dieta. A wymiotowanie to zaburzenie, które pomaga jedynie utrzymać wagę w normie. Przynajmniej u mnie tak jest.
Aha, i brzuch jest strasznie wybulony, bo mimo że nie ma w nim już jedzenia, to jest rozciągnięty i długo się regeneruje...