14 października 2011, 20:17
Zdrowo się odżywiam i staram się 3 razy w tyg ćwiczyć. Zwykle pilnuję diety, ale mam takie dni (zazwyczaj to piątki), że mam ochotę pochłonąć np. pizzę czy świeży chleb z masłem i żółtym serem. Zazwyczaj zjadam wtedy: normalny posiłek rano (300 kcal), w południe - 700 - 2000 kcal jednorazowo, po południu jakieś 200 kcal. Problemem jest to, że nie potrafię przestać jeść dopóki nie poczuję się porządnie najedzona. Zazwyczaj jem szybko. Zjadam np. dwie kromki, chciałabym przestać ale nie mogę i zjadam np. cały bochenek... Nie rozumiem tego. Bo niby dieta nie jest dla mnie obciążeniem, ale mam takie wyskoki. Przez to wydłuża mi się czas do osiągnięcia celu. Co mam z tym zrobić? Jak to opanować?
Edytowany przez kopyl007 14 października 2011, 20:48
- Dołączył: 2011-04-12
- Miasto: Gdzies
- Liczba postów: 1456
14 października 2011, 21:24
ja juz 2 dzien obzeram sie wieczorem ,tak ze az mnie brzuch boli ;(((
musze jutro sie sprezyc i nie dopuscic znow do tego.....
14 października 2011, 21:26
Wiem, że lekarstwa nie ma, ale jak to przezwyciężyć?
- Dołączył: 2010-02-02
- Miasto: Rat Race Town
- Liczba postów: 7341
14 października 2011, 21:34
nie wiem.
wlasnie mam pol kompulsu za soba.
doskonale zdaje sobie z niego sprawe, ale pohamowac ciezko.
mysle sobie, ze w moim przypadku wyglada to troche tak- aaaa, i tak juz dzis zjadlam cos slldkiego, to nie zaszkodzi, jak zjem jeszcze tego wafelka, bo i tak juz nawalilam. Za chwile: aaaaaa, i tak juz nawalilam, wiec zjem jeszcze kanapke z pasztetem... i tak od jednej pochlonietej rzeczy, do nastepnej...
Moze po prostu nie wolno dopuscic do zjedzenia tej pierwszej rzeczy, czyli tak jak napisalas- nie siegac po "wyzwalacze". Tylko, ze trzeba ten "wyzwalacz" rozpoznac, wyeliminowac ze srodowiska i uodpornic sie na niego.
Tylko jak to skutecznie osiagnac?
14 października 2011, 21:40
Pozostaje nam obserwacja, zapisywanie sobie zapalników i wyeliminowanie... Tak pozbyłam się jogurcików waniliowych i owocowych. Teraz po każdym napadzie będę zapisywać, co pożarłam. A chleb naprawdę będę kupować na kromki, bo chyba u mnie wyzwalaczem jest chrupiąca skórka... Rozpoznałam u siebie jeszcze jeden wyzwalacz. To będzie szczere... otóż czekolada z całymi orzechami (najpierw wyjadam orzechy, a później pochłaniam czekoladę, bo głupio zostawiać takie nadgryzione kawałki)
- Dołączył: 2010-02-02
- Miasto: Rat Race Town
- Liczba postów: 7341
14 października 2011, 21:57
ja chyba tez zaczne zapisywac.
dzis mnie juz rozbolal brzuch, wiec juz raczej nic nie zjem
- Dołączył: 2011-08-28
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1570
14 października 2011, 22:15
Szczerze? moim zdaniem to nic nie da, bo co do mnie zapalnikiem jest wszystko, obojętnie co zjem mam ochotę na więcej. Silna wola i tyle najgorsze co może być to głodówki po napadach...
14 października 2011, 22:23
rob cos innego
zajmij sobie czas czyms zebysnie myslala o jedzeniu
albo zamiast chleba jedz warzywa
ich mozesz zjesc duzo
zjesz cos a nie przytyjesz !
14 października 2011, 22:25
Kiedyś tak robiłam: napad, głodówka. Teraz już nie, ale cóż silna wola i zajęcie się czymś innym - to powinno pomóc. Bo trudno zrezygnować z niektórych produktów na zawsze..
To dobra rada z tymi warzywami, raz nawet tak zrobiłam (pochłonęłam pół sałaty:)
Edytowany przez kopyl007 14 października 2011, 22:30