14 października 2011, 20:17
Zdrowo się odżywiam i staram się 3 razy w tyg ćwiczyć. Zwykle pilnuję diety, ale mam takie dni (zazwyczaj to piątki), że mam ochotę pochłonąć np. pizzę czy świeży chleb z masłem i żółtym serem. Zazwyczaj zjadam wtedy: normalny posiłek rano (300 kcal), w południe - 700 - 2000 kcal jednorazowo, po południu jakieś 200 kcal. Problemem jest to, że nie potrafię przestać jeść dopóki nie poczuję się porządnie najedzona. Zazwyczaj jem szybko. Zjadam np. dwie kromki, chciałabym przestać ale nie mogę i zjadam np. cały bochenek... Nie rozumiem tego. Bo niby dieta nie jest dla mnie obciążeniem, ale mam takie wyskoki. Przez to wydłuża mi się czas do osiągnięcia celu. Co mam z tym zrobić? Jak to opanować?
Edytowany przez kopyl007 14 października 2011, 20:48
- Dołączył: 2010-01-08
- Miasto: No Tutaj
- Liczba postów: 858
14 października 2011, 20:26
ja tak mam ze od pon do pt jem niby bardziej dietowo ale w piatek wieczorem sie zaczyna obzarstwo ktore trwa caly weekend...abo to cos mama upiecze a to by sie cos zjadlo.... efekt, waga stoi w miejscu lub skacze do gory :( niewiem co z tym fantem
- Dołączył: 2011-08-28
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1570
14 października 2011, 20:40
Trzeba sobie znaleźć zajęcie ;p też tak mam zawsze jak się nudzę, cały tydzień jest okej bo jestem zalatana i nie mam czasu a piątki lub weekend najczęściej wieczorem jak siedzę w domu to łapią mnie wilcze apetyty i kończy się to przyswojeniem tygodniowej dawki kcal. Moim zdaniem to jest psychika organizm się przyzwyczaja, że ma to czego chce więc chyba jedyna opcja to pokonać siebie przemęczyć się i opanować z czasem będzie łatwiej hym ew może to być spowodowane zbyt małą ilością jedzenia w ciągu dnia
14 października 2011, 20:46
Cały bochenek ?!Gratulacje
14 października 2011, 20:49
> Cały bochenek ?!Gratulacje
Dzięki:) Niejasno się wyraziłam, chodziło mi o taki mini bochenek (przykładowo 2/3 albo jeszcze mniej takiego standardowego:)
Edytowany przez kopyl007 14 października 2011, 20:52
- Dołączył: 2011-08-28
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1570
14 października 2011, 20:51
Łatwo tak napisać ;p To jest trochę jak z bulimią osoba która nie poznała nie zrozumie, jak już ma się 'napad' obżarstwa to się nie myśli o piciu o jedzeniu wolno chce się tylko napakować więc ja stawiałabym właśnie na powstrzymanie się i nie zaczynanie
14 października 2011, 20:57
Dokładnie!Egotystyczna , ja próbuję przestać, nawet mam ambitny plan, że zjem trochę, ale jak już zacznę, to nie myślę, chcę tylko zjeść wszystko jak prosiak:(
Kiedyś jogurty owocowe były takim zapalnikiem - kiedy to zauważyłam, już ich nie kupuję, bo w moim przypadku nie ma czegoś takiego, że zjem trochę, kawałek. Są takie produkty, które wyzwalają u mnie napady...
Ale czasem mam ochotę zjeść kromkę chleba, bo lubię, chociaż raz w tygodniu, bo na co dzień nie jem.
Czy to jest tak, że wszystko mam kupować na bieżąco? Czy da się to jakoś przezwyciężyć? A może ma to związek z emocjami??
Edytowany przez kopyl007 14 października 2011, 20:59
- Dołączył: 2011-08-28
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1570
14 października 2011, 21:00
No to silna wola ! zmuś się do opanowania póki jest czas bo zaraz już sobie możesz nie poradzić ja ostatnio jak mam takie coś to albo wchodzę tu i czytam posty albo idę na spacer i pomaga :) Parę razy tak zrobisz i się tego pozbędziesz organizm się odzwyczai. A rozważałaś opcje, że jesz za mało w ciągu dnia? to też może być przyczyna
14 października 2011, 21:10
Może to dlatego, że pomijam ostatni posiłek w czwartek (nie mam możliwości zjedzenia o tej porze) = jakieś 900 kcal na dzień (przyjęłam sobie 1200 - 1400), w pt pierwszy normalny posiłek... i drugi już ten meeeega (700 - 1500). Mam tego dosyć!
- Dołączył: 2010-02-02
- Miasto: Rat Race Town
- Liczba postów: 7341
14 października 2011, 21:20
to sie nazywa kompuls i jesli jestem dobrze zorientowana, to jeszcze nie wymyslili na to w 100% skutecznego lekarstwa