- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 czerwca 2020, 14:09
Problemy z przymrużeniem oka ;)
Jak sobie radzicie na placu zabaw? Sa rozne sytuacje, z którymi spotyka się każda mama czy opiekunka pierwszy raz i jak wybrnąć? Np obce dziecko zabiera zabawke waszemu i wkraczac do akcji czy zostawic dziecko, niech sobie radzi?
Ps a moze macie jakas literature do polecenia w tym temacie?
5 czerwca 2020, 17:39
Jak dziecko było mniejsze ingerowalam, a później uczyłam co ma robić i od dawna już radzi sobie sama. Nawet nie muszę wkraczać jak ktoś ją uderzy itp. Natomiast raz jak mi jakiś gówniarz (gówniarz, bo już dziecko starsze, szkolne, rozumne) popchnął dziecko pod karuzele, tak ze dziecku prawie głowę zmieniło to z rodzicami była awantura, gnoje uważali, że nic się nie stało.
Dużo jest takich co mają wywalone, w ogóle nie interesuja sie co ich dzieci robią, mówią, co jest dla mnie kolejna nowoscia, choc zdarzaja sie takie jak ja (tj takie kwoki co pilnuja dziecka, zeby sobie nic nie zrobilo ani innym) czasem ale to rzadko.
5 czerwca 2020, 17:42
moze przesadzam, bo to pierwsza taka akcja :D Konkretnie to bylo tak, ze moj mlody (nie mowi jeszcze, co dodatkowo mu utrudnia walke :D) bawił sie zabawkami jakiegos dziecka (pytałam jego mame o zgodę, bo jak mu powiedzialam, ze to nie jego to placz, bo on chce) i przyszła na oko 4-5 latka i mu centralnie zabrala wiaderko z lopatka.. ale ok mial jeszcze jedna zabawke to nie zwrócił uwagi i ta mu wzięła ta kolejna zabawkę to on do niej pokazywal palcem i po swojemu (ze on chce) a ta nic no to mnie wziął i ciagnal zebym mu dala... no i tutaj moj szok no bo jak mam jej wziac nie swoja zabawke... odwracalam jego uwage, ze chodzmy na zjeżdżalnie, na huśtawke ale nie i zaczal glosno plakac no to wzięłam go i poszlismy :D zrobiłam zle? No ale latwo mowic "ja bym zrobila to i to" nie chcialam afery. No i temat na vitalie jest :D ciekawam jak radza sobie inni. Moj niestety byl chyba najmlodszy i jedyny niemowiacy. Chce, zeby sie nauczyl radzic sobie
To co odpisalas zmienia postać rzeczy. To nie była waszą zabawka. Swojemu dziecku powinnaś wytłumaczyć że to nie jego, a tamtemu dziecku powiedzieć, że to nie waszą zabawka i ma zapytać o zgodę właściciela.
Poza tym wiadomo, że jest też nauka dzielenia sie i wymiany zabawek. Też już powinnaś dziecko do tego wdrażać. Nie przejdziesz przez życie bez płaczu dziecka, nie możesz robić wszystkiego tak jak dziecko chce tylko żeby nie plakalo.
Jeszcze nie raz ci dziecko zrobi jakaś mega histerię i nie można ulegać.
5 czerwca 2020, 17:44
Ja siebie nie uważam za kwokę, raczej nie pilnowałam dzieci, czy sobie czegoś nie zrobią, tylko raczej żeby nie robiły nic innym. Młody np miał krótką fazę sypania piaskiem i bardzo długą fazę zjadania piasku. Zresztą nawet jak siedziałam na ławce to starałam się mieć na nie oko.
5 czerwca 2020, 17:52
Ja dużo uczyłam dziecko zachowania i wkurza mnie potem takie niewychowane dziecko na placu, które innym dokucza, albo robi krzywdę. Bywało, że 2-3 latki latały po placu samopas i jak hustalam swoje dziecko to ja musiałam pilnować bezpieczeństwa tych dzieci biegających przy hustawkach, bo rodziców nie było widać. Zdarzało się że i ja hustalam obce dzieci bo mi było żal jak nie miał kto ich pohustac.
My to po 5 h przesiadywaliśmy na placu i codziennie na innym więc przemiał był.
Edytowany przez Noma_ 5 czerwca 2020, 17:54
5 czerwca 2020, 17:54
Ucięłam kontakt z koleżanką, której dziecko biło moje. Nazwałam jej dziecko rozbójnikiem i koleżanka się na smierć obraziła.
5 czerwca 2020, 18:09
moze przesadzam, bo to pierwsza taka akcja :D Konkretnie to bylo tak, ze moj mlody (nie mowi jeszcze, co dodatkowo mu utrudnia walke :D) bawił sie zabawkami jakiegos dziecka (pytałam jego mame o zgodę, bo jak mu powiedzialam, ze to nie jego to placz, bo on chce) i przyszła na oko 4-5 latka i mu centralnie zabrala wiaderko z lopatka.. ale ok mial jeszcze jedna zabawke to nie zwrócił uwagi i ta mu wzięła ta kolejna zabawkę to on do niej pokazywal palcem i po swojemu (ze on chce) a ta nic no to mnie wziął i ciagnal zebym mu dala... no i tutaj moj szok no bo jak mam jej wziac nie swoja zabawke... odwracalam jego uwage, ze chodzmy na zjeżdżalnie, na huśtawke ale nie i zaczal glosno plakac no to wzięłam go i poszlismy :D zrobiłam zle? No ale latwo mowic "ja bym zrobila to i to" nie chcialam afery. No i temat na vitalie jest :D ciekawam jak radza sobie inni. Moj niestety byl chyba najmlodszy i jedyny niemowiacy. Chce, zeby sie nauczyl radzic sobie
mam na codzien takie sytiacje pracujac w przedszkolu - tyle ze jest latwiej , bo zabawki naleza do przedszkola - nie sa prywanie tego czy innego dziecka. Gdy ktos cos komus zabierze i dziecko prosi nie o pomoc /interwencje pytam tego ktory zabal dlaczego to zrobil i czy nie mogl zapytac czy moze wziac. Na ogol przyznaje sie ze nie pytal, wiec musi oddac albo zapytac czy moze dalej sie bawic. Czasami rozwiazuje sie problem sam, czesto dziecko poszkodowane zmienia swoj cel zainteresowania i juz tej zabawki nie chce - jakby sama dyskusja juz mu wystarczyla. Bywa tez tak , szczegolnie wsrod takich maluchow jak twoj ze uparcie chca to a nie inne , chodzby bylo takie samo i wtedy jest trudniej, jesli mam drugi to temu uleglejszemu probuje "sprzedac" ta inna zabawke. Jesli nie ma zgody musza odlozyc to czym sie bawia i opuscic piaskownice, wrocic moga jesli beda zgodnie sie bawic.
W twojej sytuacji tez wyszlabym, nastepnym rzem uzbroilabym sie w swoje zabawki. Jak ktos zabiera - pytaj dlaczego zabiera , czy nie mogl zapytac itd. Nie mozna wyrywac z reki a trzeba rozmawiac - to moje metody, wiem ze bywaja tez inne.
5 czerwca 2020, 18:13
Ucięłam kontakt z koleżanką, której dziecko biło moje. Nazwałam jej dziecko rozbójnikiem i koleżanka się na smierć obraziła.
nie opisalas tej sytacji, chyba ta kolezanka nie kazala swojemu dziecku bic twoje, wiec obrazanie sie jest co najmniej smieszne. Jesli widzialas co sie dzieje moglas sama zareagowac i rozmawiac z dziecmi - skad wiesz ze twoj nie sprowokowal tej akcji i to bicie nie bylo reakcja na np. zabranie czegos, uszczypniecie itp. Wystarczylo z dziecmi rozmawiac - obie strony zapytac o co poszlo i np. "rozbojnikowi" wytlumaczyc ze zamiast bic moze inaczej wyrazic swoja zlosc.
5 czerwca 2020, 18:58
Ja przez takie sytuacje unikam jak ognia płace zabaw. Na szczęście teraz mieszkam w domu, wole iść do sali zabaw gdzie syn bawi się już sam. Generalnie starałam się zawsze obserwować czy syn sobie potrafi poradzić, jak ktoś mu zabierał zabawki które były jego proponowałam inne, najgorzej jak trzeba było iść do domu i pozbierać zabawki które ze sobą wzięliśmy innym dzieciom, niezręczne i stresujące sytuacje, bo ja się niezbyt odnajduje wśród innych dzieci.
Unikanie placów zabaw to nie jest wyjście - żeby nie było nie krytykuje Cię pisze o swoich przemyśleniach, niestety jako rodzice musimy nauczyć się funkcjonować wśród innych a czasem kontakt z innymi rodzicami i ich dziećmi czy czy przedszkolami czy NFZ-em (to kolejny temat rzeka) sprawia ze mam ochotę zabrać dziecko i uciec na bezludna wyspę:/ natomiast w sytuacji która opisujesz gdy trzeba pozabierać swoje zabawki z piaskownicy a bawią się nimi inne dzieci to zawsze angażuje rodziców, tzn najpierw próbuje przekonać dziecko żeby oddało zabawkę a gdy nie reaguje to głośno pytam czy jest tu mama np w dziewczynki w niebieskie bluzce i niech już ona sie produkuje, ja nie będę się szarpać z 3-latkiem, to zadanie rodziców żeby wychowywać swoje dzieci.
Natomiast nie ukrywam ze nie przepadam ze placami zabaw, właśnie z powodu innych dzieci i ich rodziców:) ale wychodzę z założenia ze to szkoła życia dla nas obydwojga dla mnie i dziecka, a czasem znajdzie się jakaś sensowna mama czy babcie do pogadania.
5 czerwca 2020, 19:47
Unikanie placów zabaw to nie jest wyjście - żeby nie było nie krytykuje Cię pisze o swoich przemyśleniach, niestety jako rodzice musimy nauczyć się funkcjonować wśród innych a czasem kontakt z innymi rodzicami i ich dziećmi czy czy przedszkolami czy NFZ-em (to kolejny temat rzeka) sprawia ze mam ochotę zabrać dziecko i uciec na bezludna wyspę:/ natomiast w sytuacji która opisujesz gdy trzeba pozabierać swoje zabawki z piaskownicy a bawią się nimi inne dzieci to zawsze angażuje rodziców, tzn najpierw próbuje przekonać dziecko żeby oddało zabawkę a gdy nie reaguje to głośno pytam czy jest tu mama np w dziewczynki w niebieskie bluzce i niech już ona sie produkuje, ja nie będę się szarpać z 3-latkiem, to zadanie rodziców żeby wychowywać swoje dzieci. Natomiast nie ukrywam ze nie przepadam ze placami zabaw, właśnie z powodu innych dzieci i ich rodziców:) ale wychodzę z założenia ze to szkoła życia dla nas obydwojga dla mnie i dziecka, a czasem znajdzie się jakaś sensowna mama czy babcie do pogadania.Ja przez takie sytuacje unikam jak ognia płace zabaw. Na szczęście teraz mieszkam w domu, wole iść do sali zabaw gdzie syn bawi się już sam. Generalnie starałam się zawsze obserwować czy syn sobie potrafi poradzić, jak ktoś mu zabierał zabawki które były jego proponowałam inne, najgorzej jak trzeba było iść do domu i pozbierać zabawki które ze sobą wzięliśmy innym dzieciom, niezręczne i stresujące sytuacje, bo ja się niezbyt odnajduje wśród innych dzieci.
Gdybym tak zrobiła (tj zadarla sie kto jest matka dziecka w niebieskiej bluzie) to podejrzewam, ze wzięto by mnie za wariatke (to plac wiejski, wszystkie sie znają, bo to np matki dzieci z przedszkola i siedza razem, plotkuja, nieraz obgaduja inne matki etc slyszalam XD). Fakt na placu w miescie bylo inaczej bo tam zwykle kazdy był obcy i pilnował dziecko.
Powiem tak, dzieci mi nie przeszkadzaja, nawet rozbojnicy, tylko troche rodzice właśnie... ze nie zwroca uwagi jak jest coś nie tak - pewnie wychodza z założenia, ze sie nie wtracaja, a ja sie nie czuje jakos upoważniona wychowywać czyjes dziecko, jeszcze na mnie rodzic najedzie (no chyba, ze bylaby sytuacja hardcorowa typu bicie to wiadomo).
Edytowany przez 5 czerwca 2020, 19:50
5 czerwca 2020, 21:17
Jesteś pewna? Bo ja tez bylam pewna a stojąc oko w oko z tymi dziećmi to juz nie jestem taka pewna, nie chce zeby sie rozbeczalo przeze mnie (mowa o takich do 4 -5 lat). Ostatnio musiałam wyjsc z placu, bo sie rozplakal, z tym, ze sie bawil nie swoimi zabawkami (nie wzięłam mu jego xd) i wziela mu tak bezceremonialnie jakas dziewczynka (nie były jej również), nie umial odzyskac i byl płacz. A ja w szoku, bo nie mialam takich problemow jeszcze xD gdyby to byly jego zabawki to co innego. Ogólnie mam opory w takich sytuacjach (co innego, gdyby go ktos bil itp).ja bym wkroczyła moja Mała jest jeszcze za mala na plac zabaw ;)
Pewna też nie w sytuacji jak Twoja, ale jakby jakieś dziecko zabrało mojej jej zabawkę to nie stalabym bezczynnie;p jakby wojowali o jakas bezpanska zabawke to przeciez bym temu dziecku nie zabrala (moze jego?) ale na pewno bym leciala chociazby po to by moje dziecko uspokoic/pocieszyc