- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 czerwca 2019, 17:51
Odchudzam się i równocześnie zmieniam nawyki żywieniowe. Chce się odzwyczaić m.in od słodyczy i jem je co 2 dzień. Oczywiście jest to jedna porcja słodyczy na dwa dni do 200kcal i powiem wam, że już tak tydzień się trzymam i to trochę działa. U mnie w domu i rodzinie wszyscy wiedzą, że się odchudzam. Tłumaczyłam im już wiele razy żeby mnie nie kusili słodyczami i nie wciskali mi ich na siłę. Często słyszę teksty typu:
-Nie przesadzaj przecież nic ci się z tego nie stanie
-Nie ograniczaj tak tego cukru, bo niedocukrzenia dostaniesz
-No weź jeszcze, bo się obrażę
-Patrz jakie fajne ciastko czekoladowe, jakie chrupiące MMM twoje ulubione na pewno nie chcesz (machanie przed oczami)
-Nie przytyjesz przecież
- Ja nie wiem z czego ty się odchudzasz
-W twoim wieku to się życiem cieszyłam, a nie na jakiejś diecie byłam i słodycze ograniczałam (Powiedziała to ciocia z sporą nadwagą)
-zobaczysz anoreksji dostaniesz
Strasznie mnie to denerwuje. W dodatku jestem bardzo wrażliwą osobą i wszystkim się przejmuje. Rodzice nie mają nic przeciwko odchudzaniu, ale słodycze we mnie wpychają i trzymają je na wierzchu, a nie tak jak ich ciągle proszę. Reszta rodziny jest przeciwko mojemu odchudzaniu. Jedynie kuzyn z żoną są neutralni. No i wujek też ma wywalone w to co robię
Bardzo wszystkim dziękuję za rady I pomoc. Nie do końca jest tak jak myślicie. To nie jest tak, że ja im się cały czas tłumacze. Rodzicom mówiłam I tłumaczyłam z 4 razy. Cioci 2 razy (raz jak była w odwiedziny, 2 na grillu, ale na grillu tylko raz). Na grillu tylko raz im wszystko powiedziałam I wytłumaczyłam żeby zrozumieli, ale byłam głupia, później na tym grillu mówiłam "nie" I nie brałam. Ich zachowanie jest tak jak ktoś napisał zbędne I wywołujące niepotrzebne poczucie winy. Już nie mam zamiaru tak jak radzicie tłumaczyć się. Będę mówiła nie I tyle.
Edytowany przez Madzii16 29 czerwca 2019, 16:09
1 lipca 2019, 20:25
Jakiś czas temu przeczytałam mega ciekawy wpis w jednym z pamiętników na temat różnych typów sabotażystów diety. To często osoby które same by chciały, ale nie potrafią schudnąć i ich boli że komuś idzie. Te tesksty "namawiające" które wypisałaś, to normalnie jakbym moją mamę słyszała... Schudnę z 10 kg, to nic że nadal mam dużą nadwage a matka do mnie że mam już absolutnie nic więcej nie chudnąć bo wyglądam jak tyczka i anoreksji dostanę. A sama odkąd pamiętam zawsze była otyła i tylko ciągle powtarzała "muszę się w końcu za siebie wziąć!". I na powtarzaniu zawsze się kończyło. Standard. Moja szwagierka z kolei ewidentnie szuka zawsze "kompana do jedzenia", żeby nie było że tylko ona tyle je. Uświadomienie sobie powodów ich sabotażu sprawiło że zamiast się wściekać to traktuję teraz te sabotaże bardziej z przymrużeniem oka i z pewną dozą pobłażliwości. Bo to mechanizmy obronne ich samych. I dzięki temu jakoś łatwiej mi mądrze odpierać te ataki :)