Temat: cardio tworzy skinny fata?

W jednym z watkow (https://vitalia.pl/forum22,987160,0_Jaka-to-aktywn... dziwczyny napomknely o tym, zeby lepiej nie robic cardio bo z czasem coraz trudniej spala sie tluszcz, ale co gorsze calkiem pali sie miesnie i wychodzi skinny fat. https://www.facebook.com/dontdocardio/ - na tej stronie pisza, ze cardio powinno sie robic do 60min tygodniowo. Ja co drugi dzien jezdze na rowerku albo cwicze na orbitreku po 45min. Poza tym joga, pilates, czasami basen. To oznacza, ze z fata ktorym teraz jestem moge co najwyzej stac sie skinny fatem? No wiec czy taka iloscia cardio popsuje sobie matabolizm? Jeszcze taki obrazek znalazlam:

A i jeszcze cos, jesli na rowerze albo orbitreku wybiore opcje interwalowa, to bedzie lepiej czy ostatecznie niewielka roznica?

I jeszcze jeden obrazek z tej strony: nic nie robienie a jedynie trzymanie diety jako najlepsza metoda na utrate tkanki tluszczowej, na drugim miejscu trening silowy i ogolnie nie mam nic przeciwko niemu, ale najbardziej lubie rower.

XD na pewno będziesz FAT od Ćwiczeń :D

LenaDenain napisał(a):

Rissika napisał(a):

Ja myślę, że to 100% prawdy. Najlepsze dla zdrowia jest nicnierobienie. A jak jeszcze dodasz do tego jakiś serial albo dobry film, to masz w pakiecie pożywkę dla zdrowia psychicznego dzięki odpowiednim stosowaniu technik relaksacyjnych. Wiedziałam, że amerykańscy naukowcy w końcu dotrą do prawdy o człowieku.
akurat im nie chodzi o to, ze dla zdrowia najlepsze jest nic nie robienie, ale ze najlatwiej traci sie tluszcz nic nie robiac i trzymajac diete, tylko, ze piszac o nic nie robieniu maja na mysli brak dodatkowych cwiczen poza zyciowymi czynnosciami jak pojscie do pracy, sprzatanie w domu, pielenie ogrodka

Tylko dzięki kardio łatwiej wytrzymać na tej diecie, bo więcej kcal ci się należy.

Jak dla mnie lepsze kardio niż nic nie robienie.Od leżenia na kanapie to już wogole się mięśnie zatracaja

Pasek wagi

LenaDenain napisał(a):

Corinek napisał(a):

Dodatkowo powiem jeszcze, że cardio (tak samo interwały) samo w sobie PRZEDE WSZYSTKIM nie chroni Cię przed utratą mięśni. A utrata mięśni to właśnie prosta droga zarówno do skinny fat jak i do efektu jojo :( 
czyli myslisz, ze 45min co drugi dzien na rowerze to za duzo? A co myslisz o pilatesie, jodze? Bede sie chyba musiala przerzucic na trening silowy, ale nie wiem jak sie do tego zabrac.

Haga. napisał(a):

Czy ktoś z tutaj czytajacych, dorobił sie skinny fat ćwicząc aeroby bez udziału głupich/długotrwale niskokalorycznych diet?
No wlasnie, ciekawe

Polecam ci focus t25 tam jest dość dobrze zrównoważony kardio i silowka 

Pasek wagi

Tylko zdrowie człowieka to nie tylko waga i odchudzanie kurde! Aktywności typu cardio, na przykład truchtanie czy rower, wspaniale wpływają na układ krwionośny czy oddechowy. Regulują pracę układu hormonalnego poprzez działanie hormonów stymulujących. Że o działaniu antydepresyjnym nie wspomnę. Wszystkie hormony z grupy endorfin po prostu są nam niezbędne do zachowania zdrowia psychicznego, a cardio wyzwala ich najwięcej i najbardziej intensywnie.

Dlatego należy zachować zdrowy poziom ćwiczeń typu cardio bo są one dobre i potrzebne. WHO zaleca 30 minut UMIARKOWANEJ aktywności fizycznej każdego dnia. I zapewniam Cię, że taka ilość jeszcze nikomu nie spaliła żadnych mięśni! Przez te pierwsze minuty organizm spala glukozę z krwi, potem sięga po glikogen z wątroby  i mięśni głębokich. Do żadnego katabolizmu nie ma prawa dojść.

No chyba, że ktoś tłucze orbitek po godzinie lub dłużej codziennie przy głodowej diecie ... Nie polecam. 

Nie opierałabym swojej wiedzy na śmiesznych obrazkach i facebookowych funpage'ach :).Nie, aktywność fizyczna nie powoduje skinny fat. Skinny fat jest ostatnio bardzo nadużywanym pojęciem; niektórzy określają tak szczupłe osoby,, które mają troszkę tłuszczu i nie mają zarysowanego sześciopaka. To fakt, ze przy dużym deficycie kcal i nadmiarze ruchu można spalić nie tylko tłuszcz ale też mięśnie, ale to samo się tyczy ćwiczeń siłowych - jeśli będziesz chodzić na siłownię i jeść po 1000 kcal dziennie, to też stracisz, a nie zbudujesz mięśnie.

Rissika napisał(a):

Ja myślę, że to 100% prawdy. Najlepsze dla zdrowia jest nicnierobienie. A jak jeszcze dodasz do tego jakiś serial albo dobry film, to masz w pakiecie pożywkę dla zdrowia psychicznego dzięki odpowiednim stosowaniu technik relaksacyjnych. Wiedziałam, że amerykańscy naukowcy w końcu dotrą do prawdy o człowieku.

(puchar)(smiech):D

LenaDenain napisał(a):

akurat im nie chodzi o to, ze dla zdrowia najlepsze jest nic nie robienie, ale ze najlatwiej traci sie tluszcz nic nie robiac i trzymajac diete, tylko, ze piszac o nic nie robieniu maja na mysli brak dodatkowych cwiczen poza zyciowymi czynnosciami jak pojscie do pracy, sprzatanie w domu, pielenie ogrodka

Problem polega na tym, że z powodu nicnierobienia w końcu przychodzi taki moment w życiu, że człowiek nie ma siły ani checi nawet na te życiowe czynności typu pójście do pracy, o pieleniu ogródka nawet nie ma co wspominac. Nie można podchodzić do tematu wybiórczo, bo nasze organy nie działają wybiórczo. Ruch, i nie mówię nawet o celowym uprawianiu sportów dla efektów wizualnych, jest najlepszym antydepresantem, ludzie aktywni zyciowo (czyli tacy, których wszelki ruch nie mierzi) są po prostu aktywni i nie zastanawiaja się nad sensem swojej zwyczajnej aktywności. Chodzi mi o to, co daje przełożenie na życie, np. masz do sklepu kilometr, człowiek aktywny życiowo po prostu do tego sklepu pójdzie, człowiek nieaktywny zastanowi się czy pójść czy wytargać auto z parkingu i już sama tą myślą się zmęczy. Ludzie nieaktywni szybko zniechęcają się nawet sama pracą, codziennym rannym wstawaniem do niej, sprzataniem też, dużo cześciej występuje u nich motyw "nie chce mi się" rozprzestrzeniający się na wszystkie aspekty życia. Dodatkowo nieruchawe ciało jest naprawdę zmęczone drobnymi czynnościami jak przydzwiganie tych zakupów z oddalonego o kilometr sklepu, jedzą mniej bo jedynym punktem odniesienia jest dla nich ich tycie badz nietycie, i w sumie koło się zamyka. Zmierzam do tego, że tak się nie da utrzymać w ciągu wszystkich lat naszego żywota. Nie da się nie jesć i nie ruszać się, i być tak samo do tego zdolnym jak osoby, które to robią. Przy czym naprawdę, analizowanie celowych ćwiczeń robi chu***ą robotę, bo skupia się na celowości jako zapewnieniu wyglądu, a to jest gówno dla próżniaków w dodatku mało bystrych. Jogging szkodzi, kilo lodów przed coraz to większym telewizorem nie - to jest cel badań amerykanskich naukowców, bo tych badań za darmo nie robia.

Cyrica napisał(a):

LenaDenain napisał(a):

akurat im nie chodzi o to, ze dla zdrowia najlepsze jest nic nie robienie, ale ze najlatwiej traci sie tluszcz nic nie robiac i trzymajac diete, tylko, ze piszac o nic nie robieniu maja na mysli brak dodatkowych cwiczen poza zyciowymi czynnosciami jak pojscie do pracy, sprzatanie w domu, pielenie ogrodka
Problem polega na tym, że z powodu nicnierobienia w końcu przychodzi taki moment w życiu, że człowiek nie ma siły ani checi nawet na te życiowe czynności typu pójście do pracy, o pieleniu ogródka nawet nie ma co wspominac. Nie można podchodzić do tematu wybiórczo, bo nasze organy nie działają wybiórczo. Ruch, i nie mówię nawet o celowym uprawianiu sportów dla efektów wizualnych, jest najlepszym antydepresantem, ludzie aktywni zyciowo (czyli tacy, których wszelki ruch nie mierzi) są po prostu aktywni i nie zastanawiaja się nad sensem swojej zwyczajnej aktywności. Chodzi mi o to, co daje przełożenie na życie, np. masz do sklepu kilometr, człowiek aktywny życiowo po prostu do tego sklepu pójdzie, człowiek nieaktywny zastanowi się czy pójść czy wytargać auto z parkingu i już sama tą myślą się zmęczy. Ludzie nieaktywni szybko zniechęcają się nawet sama pracą, codziennym rannym wstawaniem do niej, sprzataniem też, dużo cześciej występuje u nich motyw "nie chce mi się" rozprzestrzeniający się na wszystkie aspekty życia. Dodatkowo nieruchawe ciało jest naprawdę zmęczone drobnymi czynnościami jak przydzwiganie tych zakupów z oddalonego o kilometr sklepu, jedzą mniej bo jedynym punktem odniesienia jest dla nich ich tycie badz nietycie, i w sumie koło się zamyka. Zmierzam do tego, że tak się nie da utrzymać w ciągu wszystkich lat naszego żywota. Nie da się nie jesć i nie ruszać się, i być tak samo do tego zdolnym jak osoby, które to robią. Przy czym naprawdę, analizowanie celowych ćwiczeń robi chu***ą robotę, bo skupia się na celowości jako zapewnieniu wyglądu, a to jest gówno dla próżniaków w dodatku mało bystrych. Jogging szkodzi, kilo lodów przed coraz to większym telewizorem nie - to jest cel badań amerykanskich naukowców, bo tych badań za darmo nie robia.

Super napisane

Cardio jest zdrowe w umiarze. To, co niszczy skład ciała, to długotrwałe, ciężkie treningi, przy złej diecie. Kurde niedługo będziecie rozważać, czy spacer wam psuje skład ciała :/

jurysdykcja napisał(a):

Cardio jest zdrowe w umiarze. To, co niszczy skład ciała, to długotrwałe, ciężkie treningi, przy złej diecie. Kurde niedługo będziecie rozważać, czy spacer wam psuje skład ciała :/

I metabolizm  :PPJa już czytałam tu  na vitce teorie o kortyzolowej masakrze po fitnessowym machaniu nogą. Na cukrowego boga, bez przesady.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.