- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 listopada 2017, 08:39
Dotarło do mnie, że nienawidzę tego robić i nigdy, ale to nigdy nie lubiłam wysiłku fizycznego. Jak byłam nastolatką, chciałam chodzić na szkółkę pływacką, bo chociaż nie byłam w tym wybitnie dobra, to sprawiało mi to przyjemność. Chciałam wtedy także spróbować jeździć na nartach, bo była jednodniowa wycieczka w góry na stok. Możliwość była, ale pieniędzy brak, w domu nie przelewało się, a ja też nie chciałam wyciągać od matki pieniędzy, bo brakowało wtedy nawet na jedzenie. Nigdy nie byłam aktywna fizycznie i do pewnego wieku utrzymywałam szczupłą sylwetkę, ale potem zaczęły się problemy, także zdrowotne, branie silnych leków i przytyłam.
Wiem, że powinnam ćwiczyć dla zdrowia, kondycji, żeby lepiej się poczuć, mieć lepsze samopoczucie, ale po prostu nie umiem. Leżę na tej macie i tylko myślę, po co ja to robię, po co się męczę, mam dość, nie mam sił. Myślę, że dieta przychodzi mi nieco łatwiej, ale jednak lubię dobrze zjeść i gdybym była szczupła to nie zaprzątałabym sobie w ogóle takimi sprawami głowy. Jednak wiem gdzieś tam z tyłu głowy, że ruszać się trzeba dla zdrowia, sprawności. Bez ruchu ciężko bedzie mi schudnąć, chyba, że na głodowych porcjach. A nie odpuszczę odchudzania, bo wyglądam fatalnie i nie akceptuje swojego zaniedbanego wyglądu. Czy ktoś był w podobnej sytuacji, ale pomimo to polubił ćwiczyć?
Dodam, że wielokrotnie zapisywałam się na jogę, fitness, siłownie i po tygodniu zaprzestawałam chodzenia na zajęcia, bo po prostu nienawidzę ćwiczyć. Teraz z obecną nadwagą to ja się wstydzę wychodzić na siłownie i znając siebie, szybko odpuszczę. Mam pracę fizyczną, więc jedynie w pracy mam ruch, czasami zapierdziel dosłownie i myślę, że jest mi to potrzebne. Ale to jest praca, a w domu czy na fitnessie za chwilę przestanę ćwiczyć. Było tak wiele razy. Wychodzi na to, że jestem skończonym leniem i jest to dla mnie kolejna porażka życiowa, tym bardziej, że wszędzie promuje się zdrowy styl życia, a ja nawet 15 minut nie umiem wytrwać na macie. Jest dla mnie jakaś rada? Myślałam, że zaprzyjaźnie się z matą i codziennie będę ja wyciagać i ćwiczyć chociaż kilka minut, aż przestanie być to dla mnie udręką. Pytanie, co jeśli nic to nie pomoże i nie polubię nigdy ćwiczeń? Może jednak lepiej jeść mniej i chudnąć bez sportu? Co myślicie?
21 listopada 2017, 09:11
Mówisz, że pływanie sprawiało ci przyjemność. Może spróbuj do tego wrócić?
21 listopada 2017, 09:21
moze poszukać sportu ktory ci odpowiada? na pewno to zajmie ci troche czasu i pieniedzy ale warto :)
21 listopada 2017, 09:38
z tego co tu piszesz odpuscilabym sobie już siłownię i fitness, a pomyslalabym o zajęciach druzynowych. Probowalas tego? Może po prostu lepiej się umówić na siatkę, kosza, tenisa z kimś niż samemu cwiczyc na tej macie? Może brakuje Ci w tym interakcji z drugim człowiekiem i w tym tkwi problem? :) Probowalas już? :) No i może warto wrócić do tego pływania? ;)
21 listopada 2017, 09:38
Nie trzeba być na głodowych porcjach żeby schudnąć nie ćwicząc. Na przykład dobry dietetyk umie ustalić proporcje diety tak przy różnych schorzeniach i osobach które się nie ruszają żeby jeść normalne porcje i nie być głodnym i oczywiście kaloryczność powyżej PPM.
21 listopada 2017, 10:02
Wróć do pływania skoro to sprawiało ci przyjemność, nie ma coś się męczyć czymś czego nie lubisz. Ja nie lubię pływać i dlatego chodzę na siłownię, jeżdżę na rowerze, konno bo to lubię.
21 listopada 2017, 10:14
Skoro 15 minut to dla Ciebie już długo, to zrób w domu kalistenikę lub jakieś interwały. Tego rodzaju ruch może trwać nawet 10 minut, a daje czasem więcej niż 1h zwykłego fitnessu.
Ja swego czasu robiła po 3 serie pompek damskich, przysiadów sumo z obciążeniem (np. butelka wody) oraz brzuszki i unoszenie bioder. Całość mieściła się maksymalnie w 20 minutach.
PS.Chudnięcie bez sportu robi z Ciebie momentalnie skinny fat, chudnięcie z cardio też ale nie w takim stopniu, jedynie ćwiczenia siłowe przed tym chronią.
Edytowany przez Corinek 21 listopada 2017, 10:16
21 listopada 2017, 10:16
Być może aktywności o których piszesz nie są dla Ciebie. Skoro mnóstwo osób chodzi na fitness i siłownie Tobie się wydaje, że się w tym odnajdziesz. Niekoniecznie tak musi być. Osobiście nie lubię zajęć grupowych, więc dla mnie z góry to odpada :(. Muszę sama sobie nadać rytm ćwiczeń. Dla mnie idelanym rozwiązaniem jest bieganie i rower. Znajdź to co sprawia Ci przyjemność :).
21 listopada 2017, 11:29
Najwidoczniej silownia nie jest dla Ciebie. Wykup karnet na basen zamiast placic za meczarnie na silowni. Nie kazdy musi to lubic.
21 listopada 2017, 11:35
Mam dokładnie tak samo. Nienawidzę ćwiczyć, ale ćwiczę. Na to nic się nie da poradzić, ja osobiście nie wierzę w historie o nagłej miłości do fitnessu gdy całe życie się go nie lubiło. Trzeba spiąć poślady, spojrzeć na swoje wałeczki i odpalić filmik z ćwiczeniami. Mogę tylko kilka rad wrzucić, które sprawią, że będzie trochę łatwiej, ale na pewno nie łatwo i przyjemnie. Po pierwsze, nie chodzę na siłownię, bo cały dojazd do niej to dla mnie strata czasu, ćwiczę w domu, jesz szybciej i szybciej jest już po. Po drugie, wybieram krótkie programy, żeby mieć to z głowy jak najszybciej - ostatnio romansuję z Jillian Michaels i jej 30 Day Shred - 27 minut i po krzyku. Po trzecie zaczynałam od spokojniejszych ćwiczeń - joga albo Callanetics, żeby zacząć. Zwłaszcza jogę polecam dla Ciebie. No i dla pocieszenia mogę Ci powiedzieć, że po kilku treningach robi się trochę łatwiej, jak człowiek wpada w rytm. Mnie też pomaga chwalenie się każdym treningiem tu na Vitalii i liczenie kiedy spaliłam ile kalorii, taki mały motywator. Życzę powodzenia :)