- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 maja 2016, 19:49
Witam
Jestem amatorem jeśli chodzi o góry (byłam w górach Stołowych, ale zdaje sobie sprawę, że te góry to niebo, a ziemia), wyjazd będzie za 1,5 miesiąca.
Chciałabym podpytać osób, które były jak się przygotowywały do tej wyprawy?
Od miesiąca chodzę na siłownie, ćwiczę głównie siłowo nogi, do tego bieżnia pod kątem 20stopni (wiem, że Rysy mają nachylenie do 30stopni), i trochę na orbiterku, choć to raczej rozgrzewka.
Jakie ćwiczenia powinnam wykonywać by jednak jakieś szanse mieć by wejść na szczyt?
Mój przykładowy dzień treningowy: (dodaje też angielskie nazwy, ponieważ nie wiem czy po polsku dobre nazwy znalazłam)
- hip adduction (tak to wygląda, nie znam polskiej nazwy) [25kg obciążenia] 5 serii po 15 powtórzeń
- hip abduction (podobne do tego powyżej tylko nogi się rozszerza) [25kg] 5x15
- unoszenie nóg (ćwiczenie na uda na maszynie; leg externion) [25kg] 5x15
- wyciskanie na maszynie (leg press) [25kg] 5x15
- brzuszki na maszynie [23kg] 5x10
- bieżnia 20min, 20stopni nachylenia, 2km (szybki marsz)
- orbiterek 2km w 15min
- ćwiczenie na ręce siłowo wypychanie ciężaru (converging chest press) [11kg] 5x15 (to takie bym miała siłę trzymać się łańcuchów)
Z góry dziękuje za odpowiedzi!
Edytowany przez Magiczna_Niewiasta 3 maja 2016, 19:49
4 maja 2016, 15:10
Byłam ostatnio, ale było sporo śniegu, zaopatrzyłam się w raki i dość fajnie się szło a dodam, że po górach to chodziłam 1szy raz
Cieszą mnie takie komentarze, bo to co w internecie się naczytałam to, aż strach podchodzić. Ale skoro inne osoby mogły wejść to ja też wejdę, boje się już mniej :)
4 maja 2016, 19:15
Wiesz co ja tez się sporo naczytałam i przeraziłam, ale skoro wczesniej się umówiłam z resztą grupy to wstyd było w ostatniej chwili rezygnować.. i dobrze zrobiłam ;)
4 maja 2016, 19:48
Wiesz co ja tez się sporo naczytałam i przeraziłam, ale skoro wczesniej się umówiłam z resztą grupy to wstyd było w ostatniej chwili rezygnować.. i dobrze zrobiłam ;)
Mogłam nic nie czytać to bym poszła na spokojnie, a tak już bilety kupione, domek zarezerwowany, ludzie gotowi wyruszać, a mnie ciarki obeszły po obejrzeniu filmów. Ale racja wstyd byłoby nie iść. Ale jak już się tam "wepchnę" to będę z siebie ogromnie dumna, bo ja raczej dolino-lubna jestem. Ale co tam, ja nie dam rady?!