Temat: ''Obowiązek'' ćwiczenia.

Cześć :) Nie wiem czy tylko u mnie tak jest, ale ok. 2/3 razy w tygodniu mam własną chęć i ochotę ćwiczyć, z natury nie jestem leniwa, lubię być aktywna ale te drugie 2/3 razy to jakby obowiązek ćwiczenia, bo chcę mieć średnią aktywność, nie tyć no i wiadomo jeść więcej dzięki większej aktywności. Strasznie tego nie lubię, bo muszę się momentami zmuszać do ćwiczeń.. Jak jest u was ??

A to jest takie czyste niechciejstwo? Kiedy ja nie robię czegoś co zaplanowałem a choć trochę to lubię, to najczęściej z powodu niedostatków w organizacji czasu. Kiedy żadna niezałatwiona sprawa mnie nie odciąga, nic nie woła pilnie o moją uwagę, wtedy jest dużo łatwiej się zmobilizować.

Pasek wagi

Moim zdaniem, to jezeli masz aktywny tryb zycia, chodzisz na piechote etc. to bym sie nie zmuszala aby prawie codziennie cwiczyc. Sadze, ze 3 razy/tydz wystarcza do dobrego zdrowia i zgrabnej sylwetki.

Najczęściej nie ćwiczę ponieważ albo nie mam czasu (wracam do domu o prawie 16, kładę się spać po 22 a mam ogromną ilość nauki..) jestem wycieńczona po dniu lub w kryzysowych sytuacjach nie mam ochoty i wolę odpocząć.

Również tak sądzę, chodzę pieszo 30/40 minut do szkoły, w szkole ćwiczę, ogólnie jestem aktywna (szybko się ruszam jeśli chodzi o wyjście gdzieś, sprzątam dosyć intensywnie, biegam co drugi dzień, ćwiczę w domu, gdy jest pogoda jeżdżę na rowerze) więc jak zwykle przesadzam i za duży wycisk sobie daję, jestem jeszcze na etapie gdzie muszę poznać czego chce mój organizm i ustabilizować go. Dziękuję za odpowiedź

Jak zaczynała swoją przygodę z regularnymi ćwiczeniami, to na początku sama się rwałam do treningów... Potem przyszedł leń. I po prostu się zmuszałam... Teraz odhaczam sobie wszystkie aktywności na Endomondo i to mnie motywuje. Jak mi się pusto robi w kalendarzu endo z braku treningów to mi jakoś wstyd i się mobilizuje do ćwiczeń czy biegania. Oczywiście, że mi się nie chce. Najgorzej to się przebrać w dres i zacząć... czasami mi się zupełnie nie chce...ale jak już ruszę tyłek to zawsze potem mam dobry humor, energię, poczucie spełnienia i cieszę się, że się zmotywowałam... to taki trochę paradoks, że zrobiony trening tyle daje radości, a tak ciężko mi się do niego zawsze zebrać :-)

meryZpakamery napisał(a):

Jak zaczynała swoją przygodę z regularnymi ćwiczeniami, to na początku sama się rwałam do treningów... Potem przyszedł leń. I po prostu się zmuszałam... Teraz odhaczam sobie wszystkie aktywności na Endomondo i to mnie motywuje. Jak mi się pusto robi w kalendarzu endo z braku treningów to mi jakoś wstyd i się mobilizuje do ćwiczeń czy biegania. Oczywiście, że mi się nie chce. Najgorzej to się przebrać w dres i zacząć... czasami mi się zupełnie nie chce...ale jak już ruszę tyłek to zawsze potem mam dobry humor, energię, poczucie spełnienia i cieszę się, że się zmotywowałam... to taki trochę paradoks, że zrobiony trening tyle daje radości, a tak ciężko mi się do niego zawsze zebrać :-)

Ja na początku (4 miesiące po których schudłam 14kg) też miałam power, ile we mnie było determinacji.. teraz jestem silniejsza i trening traktuję jako niemal codzienność :) Ja mam tak że uwielbiam ból nóg po bieganiu/ treningu :D

U mnie to różnie... zwykle ćwiczę 3x w tygodniu regularnie (fitness w klubie), a dodatkową aktywnośc traktuję "ekstra". Jeżeli jakiś z podstawowych treningów mi wypadnie, to z dwóch powodów:

a) nie mam czasu - wtedy nadrabiam go w inny dzień, np. następny

b) nie mam siły - nie będę zmuszać organizmu, jeżeli czuję, że mówi mi nie. Ważne, żeby odróżnić go od trzeciego powodu, czyli...

c) nie chce mi się, bo mam lenia - wtedy biorę dupę w troki i idę na fitness, bo wiem, że jak nie pójdę to skończę na podłodze robiąc dywanówki (inaczej zeżarłyby mnie wyrzuty sumienia :P) albo będę miała do siebie pretensje. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.