- Dołączył: 2013-10-16
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 12
6 stycznia 2014, 04:53
Hej :)
Mam pytanie )
Wstaję codziennie o godzinie 7:00, aby dotrzeć do pracy na 9:30. Z pracy wychodzę o 18, a czasami o 18:30. Jednak nie to mi przeszkadza, bo gdyby to była praca za biurkiem, która nie męczy człowieka, to na pewno bym miała siłę żeby ćwiczyć.
Problem polega na tym, że pracuję jako kucharz (nie restauracyjny, pracuję w sklepie ze zdrową i organiczną żywnością jako kucharz, gdzie przygotowujemy różne dania do sprzedaży i nasza kuchnia zaopatruje 4 sklepy). Praca 8,5 godziny dziennie (jest jedna przerwa 30 min na lunch, no i od czasu do czasu na toalecie usiądę na 5sec). Przez 8 godzin pracy większość czasu chodzę albo stoję i nie ma obijania się. Więc jak wracam do domu to już nie mam siły nawet, by kiwnąć palcem, bo nogi to mi do czterech liter wchodzą... .
Więc jak tutaj się zabrać za ćwiczenia, jak ledwo co mogę się ruszać.... .
Co o tym myślicie? Czy to źle, że nie ćwiczę??
A może moja praca jest wystarczającym ćwiczeniem?
P.S. Przepraszam, że jest to powtórzenie mojego posta, ale niestety jak wchodzę na podstronę pamiętniki i sprawdzam, czy mój post blogowy jest widoczny dla innych to nic się nigdy nie pojawia i nie wiem czemu.... ehhh..
- Dołączył: 2013-09-13
- Miasto: Hawaje
- Liczba postów: 5316
6 stycznia 2014, 09:25
Myślę, że tak Ci ciężko po całym dniu pracy, ze względu na to że musisz na swoich nogach dźwigać duży nadbagaż kilogramowy. Gdybyś ważyła mniej, na pewno inaczej byś się czuła po skończeniu pracy. Ja wstaję przed 6 żeby dojechać do pracy, pracuję na cały etat w jednej pracy a potem dorabiam jeszcze, tak więc w domu jestem codziennie około 19 - 20. I nawet jak jestem o 20 to pół godziny na ćwiczenia jakoś wygospodaruję. Są przecież jeszcze weekendy, więc uważam, że powinnaś znaleźć czas na ćwiczenia. Jak masz wolne to wybieraj bardziej wysiłkowy sport np jazda na rowerze czy bardzo szybki marsz (bo na bieganie to w Twoim przypadku jeszcze za wcześnie). A w tygodniu poświęć choć 2 dni na ćwiczenia. Wybierz coś co nie obciąża nóg np pływanie. Jest tez masa ćwiczeń typu pilates czy callanetics dla początkujących. Znajdź coś co Ci sprawia przyjemność. Łatwiej się zmobilizować do tego, co lubisz robić. No i zwróć uwagę na to co jesz, bo tak jak napisała
dariak1987 problem pewnie u Ciebie tkwi w jedzeniu.
No i dochodzi do tego kwestia nowej pracy. Twoje samopoczucie spowodowane jest pewnie stresem i zmianą trybu życia. Daj sobie trochę czasu. Organizm przyzwyczai się do nowej sytuacji i za parę tygodni stanie 8 godzin na nogach przestanie być tak męczące.
Jestem pewna, że gdy schudniesz 10 kg to na 100% będzie Ci lżej. Trzymam kciuki i życzę powodzenia.
- Dołączył: 2007-11-08
- Miasto: B
- Liczba postów: 11273
6 stycznia 2014, 09:41
Powiem Ci jak to wyglądało u mnie w zeszłym roku. Ćwiczyłam rano. Wstawałam o 5:30. Banan, kawa 45-60 minut ćwiczeń, szybki prysznic, śniadanie, na rower i do szkoły na 3-4 godziny (to był taki kurs doszkalający trwający rok). Później rowerem do pracy i od 12:30 do 20:30 praca. Dałam radę. Ładnie schudłam. O dziwno taki system działał u mnie lepiej niż teraz kiedy mam dużo więcej czasu.
edit: praca też cały dzień na nogach, dlatego wolałam ćwiczyć rano, bo jak wracałam z pracy, to myłam się, poczytałam i szłam spać.
Edytowany przez FabriFibra 6 stycznia 2014, 09:42
- Dołączył: 2012-12-30
- Miasto: Nowy Sącz
- Liczba postów: 66
6 stycznia 2014, 14:24
LadyMela napisał(a):
Margarettkaa napisał(a):
Ja dopiero zaczęłam taką pracę. Przez ponad pół roku nic nie robiłam, pracuję dopiero od tygodnia. Przed pórocznym urlopem miałam pracę siedzącą w dodatku studiowałam, a stres zajadałam... teraz próbuję się tego od uczyć.
Miałaś tyle czasu i nie brałaś się za odchudzanie, tylko dopiero jak poszłaś do pracy i teraz narzekasz, że nie masz czasu na ćwiczenia?Ja to chyba nigdy nie zrozumiem grubych ludzi :)Poza tym zresztą ćwiczenia nie są obowiązkowe. Tak naprawdę mała część populacji ćwiczy, a nawet wśród samych odchudzających się mało ludzi ćwiczy. Podstawa to dieta.
ZGADZAM SIE JA Z 92KG SPADŁAM DO 68 W CIAGU 8 MIESIECY TYLKO I WYŁACZNIE DIETĄ W KTÓREJ JADŁAM O POŁOWE MNIEJ(DALEJ POZWALAM SOBIE NA SMAKOŁYKI ALE JUZ NIE W TAKIEJ ILOSCI JAK KIEDYS) BO ĆWICZENIA MIAŁAM ZAKAZANE (WZGLEDY ZDROWOTNE,NAJPIERW POŁAMAŁAM NOGI A POTEM MIAŁAM OPEROWANĄ PRZEPUKLINE BRZUSZNĄ ) NAPRWADE MOZNA TRZEBA TYLKO CHCIEĆ
- Dołączył: 2013-10-16
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 12
7 stycznia 2014, 01:58
Dziękuję wszystkim za rady, w weekendy na pewno będę ćwiczyć. Chciałam biegać codziennie rano, ale w tej krainie lodu w której mieszkam prędzej złamię nogę niż przebiegnę cokolwiek.
OCZYWIŚCIE ŻE ZMIENIŁAM SPOSÓB ŻYWIENIA! Zaczęłam zdrowo się odżywać, więc tutaj nie ma z tym problemów. Jednak wiem, że dieta powinna być wsparta ćwiczeniami. Więc będę ćwiczyć, ale w weekendy... bo w ciągu tygodnia raczej to jest wątpliwe.
Jeszcze raz dziękuję tym, które dały konstruktywne i pomagające mi odpowiedzi. :)
- Dołączył: 2013-11-11
- Miasto: -
- Liczba postów: 4204
19 stycznia 2014, 15:51
To tylko kolejna wymówka, którą sama sobie wmówiłaś. Najpierw musi zajść zmiana w głowie, żeby mogła nastąpić ta w ciele i czynach. Nikt Ci nie każe ćwiczyć codziennie. Możesz ustalić sobie, że ćwiczyć 3 razy w tygodniu. Na pewno masz dni wolne od pracy, więc wtedy też możesz zaliczyć trening. Dla chcącego nic trudnego.