Temat: Sport to zdrowie.. (?)

Hej dziewczyny :)

Stwierdziłam, że napiszę tutaj, ponieważ cóż - chcę się z wami tym podzielić. 

Otóż, studiuję na politechnice, taki mało popularny i znany kierunek jak "mechatronika", w tym roku wybrałam specjalizację "inżynieria w medycynie" i jakieś 6 miesięcy temu zaczęłam przeprowadzać badania na ludziach od minimalnej aktywności fizycznej do takiej regularnej jaką uprawia tutaj większość z nas (od biegania 30 minut dziennie, po zestawy mel.b., jakieś chodakowskie lub nie, dalej ludzi którzy pływają i tak dalej). Moją specjalizacją zresztą będzie pomoc rehabilitacyjna (wiem, że może się wydawać dziwne na inżynierskim kierunku, ale do rehabilitacji mięśni i stawów głównie wykorzystuje się teraz elektronikę, gdyż to najlepiej oddaje stan zdrowia i pokazuje sygnały przed kontuzjami lub wreszcie - pokazuje co jest zniszczone sportem w naszym ciele zanim poinformuje nas o tym ból). 

I tak, 6 miesięcy temu kiedy zaczynałam badania wydawało mi się, że nie ma nic lepszego niż aktywność fizyczna. Otóż, niezupełnie. Nie ma nic gorszego niż uprawianie sportu na własną rękę więcej niż trzy razy w tygodniu bez opieki osoby wykształconej w tym kierunku. A dokładanie do tego diety? Horror dla ciała. Bo wasze ciała zniosą dużo, szczególnie do trzydziestego roku życia, a potem będzie "żałuje, że.. mogłabym teraz chodzić". 

Dla przykładu - zrobiliśmy symulacje biegu trzech osób, które biegają przynajmniej dwa razy w tygodniu przynajmniej od roku. Wszystkie trzy są bliżej lub dalej od wyrodnienia stawów. Kwestia czasu, jeden za rok, jeden za dwa, następny za trzy miesiące. Przykre, biorąc pod uwage że chrząstka międzystawowa się nie odnawia, a wszyscy mają po 21-23 lata. 

To samo dotyczy pływania, tylko, że tam mamy do czynienia ze ścieraniem się chrząstki głównie w stawach przy miednicy. 

Jedna jedyna osoba, którą uprawia sport spośród badanych wydawała się w porządku. Zapytana co je odpowiedziała, że poniżej 5 tysięcy kalorii dziennie nie schodzi. 5 tysięcy! Niektóre z was ćwiczą więcej a te 5 tysięcy jedzą w ciągu czterech dni. 

Nie mówię, że cały sport szkodzi. Po prostu uważajcie dziewczyny. Gimnastyka, joga - to je w porządku, to jest coś, co nasze ciało toleruje na plus. Ale nie popadajcie w skrajności. Sama siebie zbadałam - od tego zresztą zaczęłam. 

Ja? Biegałam 2 lata, 2 razy w tygodniu. Pływałam od 6 lat, z podobnym natężeniem, całe szczęście nie uprawiałam żadnego sportu poza tym. Całe szczęście się tym zainteresowałam. Bo mnie nic nie bolało... a wczoraj byłam u ortopedy, który pogratulował mi przyjścia do niego kilka miesięcy przed kontuzją na całe życie. 
Co z tego, że w dni treningowe jadłam więcej. 
Co z tego, że co pół roku zmieniałam buty, żeby się nie udeptywały. 
Co z tego. 

Chcecie być zdrowe? Nie przesadzajcie, wyluzujcie. To o zdrowie chodzi :) Pozdrawiam was.
no kurcze, a zaczęlam się mocno wkręcać w bieganie. Robię teraz taki trening do półmaratonu . Czy jest zbyt obciążający? Po bieganiu zawsze się rozciągam, a poza tym raz w tygodniu tańczę i staram się uprawiać callanetics. To za dużo? Nie wydaje mi się, ale teraz zwątpiłam..
masz racje, bieganie wcale niestety nie jest takie zdrowe, siadają kolana, stawy biodrowe... sama przez jakiś czas usilnie namawiałam dziewczyny na tym forum by nie biegały codziennie, bo sama nabawiłam się kontuzji nie znając umiaru. a szkoda... bo od biegania można się uzależnic :( ale zaskoczyłaś mnie informacją o pływaniu.

limones napisał(a):

masz racje, bieganie wcale niestety nie jest takie zdrowe, siadają kolana, stawy biodrowe... sama przez jakiś czas usilnie namawiałam dziewczyny na tym forum by nie biegały codziennie, bo sama nabawiłam się kontuzji nie znając umiaru. a szkoda... bo od biegania można się uzależnic :( ale zaskoczyłaś mnie informacją o pływaniu.


przeczytaj i wynieś wnioski :) 
Dzieki za poswiecony nam czas i przekazana wiedze.
dzięki za to,co napisałaś....nie wiedziałam o tym !!!! :O
ciekawa jestem co wg tych badań było by idealną aktywnością? tj. żeby było dobre dla zdrowia i nie szkodziło naszym stawom? ile dziennie powinno się ćwiczyć? ile razy w tygodniu? 
pozdrawiam serdecznie:)
a co z jazdą na rowerze ? Jest w miarę bezpieczna ?

liza23 napisał(a):

Najlepiej ćwiczyć pod okiem trenera osobistego i robić regularne badania..


niestety tylko nie kazdego na to stac ale fakt nalezy miec umiar w tym co sie robi i ile sie cwiczy
Przede wszystkim - badania - szczególnie dziewczyny które biegają. Nie chce żebyście zupełnie przestały się ruszać, skąd! 

Ale po kolei, bo skoro zaczęłam wątek to będę konsekwentna w dzieleniu się tego co wiem. 

Tłustamadzia22: niezupełnie. Badania na NFZ też są tylko czeka się dwa miesiące. Zakładając, że jesteś zdrowa to naprawdę nie powinien być problem poczekać właśnie tyle. Ja czekałam tydzień na zdjęcie, miesiąc na usg kolan i dwa na ortopede :). Ale nie dałam za to nawet złotówki. No cholera, po coś płaci się składki całe życie, prawda? Ale na dietetyka najlepiej dać chociaż na jedną wizytę te - podejrzewam - set złotych.. i wtedy niestety najzdrowiej wybrać opcje "dieta przy wzmożonym wysiłku fizycznym" a nie "odchudzająca" :(. 

Bo do odchudzania powinny być ćwiczenia lekkie takie jak pisałyście - zumba, fintess - to są ćwiczenia, które nie obciążają całego ciała intensywnie. I przede wszystkim nasze ciało lubi różnorodność, wtedy wykorzystuje czas na regeneracje innych mięśni. Mówi się, że powinniśmy ruszać się 30 minut dziennie, tylko, ze do tego ruchu jest zaliczany już na przykład spacer. Ciekawe, która z was zaliczała to jako aktywność fizyczną? Bo ja nigdy :)

Wiecie co wam powiem - czasem robię sobie callanetics, ten nakręcony w latach dziewięćdziesiątych chyba, gdzie jest powiedziane "robić trzy, cztery razy w tygodniu" - widzicie, wtedy nic nie było wiadomo a jak mądrze powiedziano. 

Bo właśnie te ciała w najlepszych kondycjach to był ruch 2-4 razy w tygodniu (tak, żeby przynajmniej dzień był regeneracji). 

Bardzo zdrowym sportem jest jeżdżenie na rowerze - to odciąża stawy kolanowe i pobudza je do produkcji mazi międzystawowej - a pamiętajcie, że to z kolei ustrzega przed zwyrodnieniem stawów, które czeka jakieś 50% populacji po 45 roku życia właśnie ze względu na brak ruchu. 

Czyli właśnie o to chodzi. O to, żeby w głowie nastawić się na zdrowie a dopiero potem na ładną sylwetkę :)

P.S. Dziękuje za zainteresowanie, wiecie. Myślę, że stopniowo razem z postępującą pracą będę tutaj pisać po to, żeby dzielić się tą wiedzą, która jeszcze nie jest zbyt dobrze rozpowszechniona.

szkoda że w swoim "wykładzie" nie powołujesz się na żadną fachową literaturę, poza mglistym wspomnieniem o badaniach w trakcie studiów.

Rozumiem że nadmiar wysiłku fizycznego szkodzi, ale w nadmiarze wszystko szkodzi, stąd różne przypadłości, i choroby.
Anoreksja też z czegoś wynika.

Odsyłasz dziewczyny do trenerów personalnych, ja do takiego chodziłam, ćwiczyłam przez 3 m-ce, po 2 godziny (sic!) dziennie - jedna z lepszych warszawskich siłowni, a do kolesia są kolejki z zapisami (wykształcenie gość ma medyczne). JEżeli trener z odpowiednim wykształceniem i odpowiednio rozpisaną dietą zaleca taki trening to chyba wie co robi.
Nie mam problemów z niczym, badania kontrolne robię regularnie.
poniżej linki do artykułów:
http://www.sciaga.pl/tekst/53397-54-wplyw_wysilku_na_organizm_ludzki
http://www.bodyicoach.com/przetrenowanie/

http://www.sparkpeople.com/resource/fitness_articles.asp?id=1542


dopiszę jeszcze - moja mama chora na reumatyzm, z zalecenia lekarza zaczęła biegać i ubrawiać jogę, biega aktywnie od 5 lat, joga trochę krócej - lekarz pod którego jest opieką aż nie wierzył wyniki badań (mama miała rezonans+ tk ) i poziom sprawności mamy jest porównywalny z kobietami niekatywnymi młodszymi o od 15-20 lat

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.