corka marnotrawna wraca :D po kilku dniach grzeszkow i grzechow wiekszych :(
na szczescie waga jedynie stoi, a nie wzrasta ;) juz wrocilam do grzecznosci i w najblizszym tygodniu zadnych imprez/gosci nie planuje ;)
potem znowu bedzie trudniej, bo moj ojciec przyjezdza w odwiedziny, rum juz czeka
ale obiady itd zamierzam podawac w wersji dukanowej (tata juz tez dukana swego czasu zaliczyl wiec zrozumie hehe), ewentualne babeczki przy 5 osob (nie liczac mnie) zostana pochloniete zanim zdaze sie zlamac hehe wiec moge sie czuc w miare bezpiecznie
denerwujace jest tylko to, ze w restauracjach trudno znalezc jest cos zgodnego z dieta - wszedzie dodaja frytki :/ i to pol talerza
mieso albo w panierce, albo z sosem, a taki stek jakis kosztuje fortune
wiec kiedy chce sie zjesc w trakcie wycieczki cos na cieplo to jest duzy problem..
ostatnio zamowilam kebaba na talerzu - sos osobno
i miesa niewiele bylo (nie najadlam sie) za to frytek taka gora, ze az mnie zlosc brala - bo to jak wyrzucanie pieniedzy w bloto
poza tym staram sie caly czas cwiczyc - na razie wystarcza mi zapalu ;) i co najmniej co drugi dzien poce sie z zumba albo z wirtualnym trenerem wii
bardzo mi sie podoba ta zumba! ale jak moj tz jest w domu to mu rzecz jasna kaze wychodzic z pokoju - bo daleko mi do tych seksownych, powabnych ruchow tancerki hehehehehehe
aha wyprobowalam zapiekanke miesna - fenomenalna! niby tylko miecho, cebula, otreby i jajko a smak wspanialy! idealna do pracy na lunch
btw nie pisalam wam, ze mnie jelitowka dorwala :/ i po niej niestety musialam wrocic na chwile do weglowodanow, bo a) bialko jednak ciezkostrawne i niezbyt madrze na pol zywy zoladek) b) mialam taki glod na slodkie - chleb z brazowym serem i dzemem, czekolade itd moze dlatego, ze organizm po chorobie tak sie domagal
i powiem wam, ze czesto mam dylemat - mam smaka na cos zakazanego (tak z przekory chyba) ...
na szczescie coraz czesciej udaje mi sie wygrywac z sama soba!