Temat: DIETA 50/50 - spróbujemy?

Szukając rozwiązania problemu z nadwagą, trafiłam najpierw na dietę dr Dąbrowskiej, a potem na książkę dr K. Varady "50:50. Odchudzaj się co drugi dzień!", której lekturę polecam. Stosując dietę warzywno-owocową zrzuciłam 11 kg w ok. 8 tygodni, ale pomimo mojej miłości do warzyw (jestem jak koza, rąbię niemal wszystko: włącznie z liśćmi rzodkiewki - w zupie lub zielonym koktajlu),jednak nabiał i mięso musiały być, śladowo, ale jednak. Nie jestem materiałem na wegankę. Nie to jednak było problemem, ale fakt, że potem przyszedł trudny moment. Waga zastopowała, przyszedł okres wspólnych wyjazdów i grillowania, ogródki piwne itd. Przez ok. 5 tygodni trochę sobie odpuściłam, aczkolwiek nadal trzymam się zasady, że warzywa są głównym elementem menu. Wróciło jakieś 1,5 kg, ale to moja wina. Wiem już gdzie popełniłam błąd. Strasznie się bałam po 6 tygodniach wprowadzania innych pokarmów, zgodnie z zaleceniami, a na dodatek nie byłam w pełnie restrykcyjna w trakcie diety, więc sama sobie trochę wykreowałam chaos. A jednocześnie udawałam sama przed sobą, że nie lubię mięsa (niestety nieprawda, ale nie lubię wędliny). Podejrzewam, że moje problemy nie są jakieś wyjątkowe:))))

Więc wracam na drogę cnoty, ale potrzebna mi koncepcja dająca się dostosować do okresu wakacyjnego:)))))

Dieta 50:50 polega na tym, że jednego dnia spożywa się 25 % swojego dziennego zapotrzebowania kalorycznego (500-700 kalorii) i tu trzeba się pilnować, następnego jest "dzień ucztowania" - ale nie zaleca się, jak niektórzy myślą, "obżerania się" itd., należy starać się jeść zdrowo i rozsądnie. Nie liczysz kalorii w dni tłuste, jesz w miarę normalnie - ale nie musisz rezygnować ze wszystkiego, możesz zjeść coś, co lubisz. Psychologiczna zasada jest prosta: w dzień chudy rezygnujesz z pokus ("przekładasz je na jutro", a niejednokrotnie może w międzyczasie ta ochota zniknąć), a w dzień tłusty się kontrolujesz, bo szkoda ci rezultatów i wysiłku włożonego w dzień postu. Wolno ci jeść normalnie (nie mylić z: żreć bez opamiętania). Po prostu. Jak ktoś ma z tym problem, to znaczy, że ma zapewne dysfunkcję żywieniową, co wymaga pomocy specjalisty. Założenie jest proste: w dniu tłustym raczej nie nadrobisz tych nieużytych kalorii z dnia poprzedniego, o ile przyjmiesz zasady zdrowego żywienia.

Mnie to się podoba. Co więcej, po doświadczeniu z dietą Dąbrowskiej (czyli warzywno-owocową) wiem, że ten dzień postny (500 kal) wcale nie musi być głodówką.  Właściwie wszystkie warzywa i część owoców mają tak mało kalorii, że jesz przez cały dzień niemal i nie czujesz głodu. Np.:

- grejpfrut, pomarańcza, jabłko,

- truskawki, arbuz (tego można naprawdę do wypęku:))))

- sałatka owocowa (w dzień chudy należy jednak unikać banana, czereśni itp.), 

- koktajl zielony (ok. 150 kal), np. jarmuż/szpinak, sok lub woda, kiwi/jabłko, marchewka, owoce goji lub inne "super foods",

- tatar z pomidora (duży pomidor, najlepiej malinowy, cebulka, posiekane drobno i odrobina oliwy i zioła), 

- sałatka (zielenina, pomidor, ogórek, rzodkiewka, szczypior, marynowane pieczarki, oliwki, awokado, papryka itp. - jak zrobię taka sałatkę to mi wychodzi wielki gar, który dzielę na 5-8 części, a każda część daje ok. 150-200 kal) - na normalne dni dodać można do sałatki jajko, mozzarelle, ser kozi, kurczaka, co kto lubi,

- "jarski" bigos z kapusty kiszonej z dodatkiem pieczarek i cebulki (ja gotuję wielki gar, dzielę na porcje, a potem dodaję dla urozmaicenia: podsmażoną cukinię, pomidory krojone z puszki (patrzcie na kalorie, nie na cenę), sparzonego pora itp.

- leczo warzywne - na niewielkiej ilości tłuszczu podsmażam cebulkę i czosnek, potem dodaję pokrojone w kostkę dostępne warzywa (cukinia, bakłażan, papryka, pieczarki, boczniaki), do tego puszka pomidorów krojonych - wychodzi kilka porcji,

- carpaccio z buraka (tez wychodzą 3-4 porcje niskokaloryczne): rukola, gotowany burak w cienkich plasterkach, gruszka w cienkich plasterkach, można dodać kiełki, na wierzchu mieszanka pestek i odrobina oleju,

- zupa monotematyczna - uwielbiam je: wybieram sobie warzywo (dodatki są zależne od warzyw: marchewka - sok pomarańczowy, kalafior - kurkuma itd., ale to idzie na końcu): podsmażam na odrobinie oleju cebulę i czosnek, dodaję pokrojone warzywo, zalewam wodą, kostka rosołowa (najlepiej bulion warzywny o obniżonej wartości tłuszczu), przyprawy, gotuję aż zmięknie, doprawiam do smaku, miksuję, z 1 litra wychodzi zwykle 3 porcje,

- można dodać twarożek wiejski o obniżonej zawartości tłuszczu, kawałek piersi z kurczaka, kawałek ryby na grillu lub pieczonej (mała liczba kalorii).

A dni normalne uwzględniają wszystko co powyżej plus trochę więcej węglowodanów w postaci różnych kasz, pieczywa pełnoziarnistego, mięsa (najlepiej przyrządzane zgodnie z z piramidą żywieniową, czyli mało czerwonego mięsa, więcej owoców morza, ryb, drobiu, wieprzowiny, ewentualnie dziczyzny oraz nabiału. Unikamy słodyczy, fast-foodu, alkoholu, klasycznych pizz (ja tu akurat nie ma m problemu, bo dwa kawałki pizzy na cienkim spodzie to maks), ale nie na zasadzie, że w ogóle wielkie NIE. Chodzi o to, że można sobie na trochę pozwolić:)))))) I tu znowu pojawia się czynnik psychologiczny: to TY decydujesz. Nie musisz z niczego rezygnować, masz przyzwolenie, to teraz pomyśl, czego tak naprawdę chcesz:))))

Ponieważ i tak zamierzałam wrócić na dietę W-O (ale rezygnacja z ryb i owoców morza mnie przerasta), to pomyslałam, że można zrobić eksperyment: dieta 50:50 w połączeniu z zasadami W-O: w dzień chudy jemy same warzywa z małym dodatkiem owoców (głównie cytrusy, truskawki, melon, jabłka), a w dzień tłusty jemy to samo plus trochę nabiału, mięsa, ryb, kasz, pieczywa pełnoziarnistego, pilnując, by nie przekroczyć 2000 kal. Oczywiście każdy musi sobie dostosować do siebie. Są chętni, by określić challenge? 

Masz świadomość autorko, że ty zaczęłaś przepychankę wyskakując na mnie tylko dlatego, że uświadomiłam Ci iż twoja dieta to rodzaj IF i w związku z tym pod tym hasłem znajdziesz więcej informacji na ten temat? (smiech)

Pasek wagi

Przede wszystkim droga autorko łamiesz regulamin forum umieszczając swoje posty jeden po drugim. Ktoś naprawdę złośliwy zgłosiłby cały wątek do usunięcia, a Corinek jako moderator zrobiłaby to bez mrugnięcia. To tyle co mam Ci do powiedzenia bo dyskusja z kimś tak agresywnym i zacietrzewionym jak Ty mi przyjemności nie sprawia. A szkoda bo temat, który poruszyłaś jest bardzo ciekawy i bardzo mnie interesuje. 

Savka1974 napisał(a):

MirandaMarianna napisał(a):

A ja myślę, że skoro ? szczaw Cię drażni? to faktycznie przepaść między wami. Ja poważnie uważam, że uczyć się można od każdego, łącznie z przedszkolakami. Każdemu się tez należy szacunek bez względu na wiek. Można to później weryfikować na podstawie zachowania... Chyba nie do końca więc o wiek tutaj chodzi a o światopogląd. Wyluzowana 40-latka to żadna starość. 
Sorry, że to powiem, ale akurat ostatnio młodzi ludzie, niby moi koledzy z roku, dobitnie mi pokazali, że nie należy mi się z ich strony szacunek, ale ja powinnam ich traktować jak gwiazdy i całować po stopach. więc się, proszę nie dziw, że mam dość negatywne podejście.  Uprzedzałam, że mam chwilowo złe nastawienie do młodzieży (dla mnie to wszystko poniżej 30tki), ale tego tez nikt nie przeczytał bo po co? To miał być wątek dla osób, które lubią warzywka i na tym będą opierać dietę, ale chyba popełniłam błąd w nazwie, przyciągając bandę opozycjonistów (tylko przeciw czemu?)....
Dziewczyno.. wyluzuj. Nikt tu nie jest przeciwko Tobie tylko raczej forma Twoich wypowiedzi jest mało  otwarta. I tak by the way.. jak urodziłaś się w 1974 to masz 43 lub 44 lata. Zupełnie nieistotne ale sama się „ podkładasz”. 

Pasek wagi

Nie ma problemu. Sama do niej napisałam, żeby ten wątek usunęła.  Bo jest bez sensu. I to nie przeze mnie. Dzięki, jesteście wielkie - potraficie zabić WSZYSTKO. Powodzenia. 

ZuzaG. napisał(a):

Przede wszystkim droga autorko łamiesz regulamin forum umieszczając swoje posty jeden po drugim. Ktoś naprawdę złośliwy zgłosiłby cały wątek do usunięcia, a Corinek jako moderator zrobiłaby to bez mrugnięcia. To tyle co mam Ci do powiedzenia bo dyskusja z kimś tak agresywnym i zacietrzewionym jak Ty mi przyjemności nie sprawia. A szkoda bo temat, który poruszyłaś jest bardzo ciekawy i bardzo mnie interesuje. 

Więc niech usuwa. Poprosiłam ją o to zresztą,. Nie mam ochoty na gadanie z Wami. Nie byłam zacietrzewiona i agresywna... skąd w ogóle takie opinie????? Czy ktoś czytał moje wypowiedzi ze zrozumieniem? Ja rozumiem owczy pęd i takie tam... Czego s zupełnie innego się tu spodziewałam, bo kiedyś już byłam na Vitalia, ale chyba wtedy lepiej trafiłam, na lepszych ludzi chyba....

Dziewczyny! O co jest ta kłótnia? Przyznam, że liczyłam na wymianę poglądów. Dla mnie nie jest ważne, czy mój rozmówca ma lat 16, czy 65, ważne żeby rozmawiać. Jeśli się nie zgodzimy, to jest jak najbardziej w porządku, bo każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów - takie jest prawo forum. Ale obrażać się i wytykać wiek? Oj, nieładnie! Jeśli Savka1974 już nie chce dyskutować (wielka szkoda! - serio), to może podyskutujecie ze mną. Wcale nie twierdzę, że 50/50 to najlepsza metoda na schudnięcie. Mówię, że dla mnie jest ona dobra, bo chudnę niezbyt szybko, ale skutecznie i nie muszę zastanawiać się, co mogę zjeść, a czego mi nie wolno. Od lat jestem wegetarianką, więc moi znajomi mają mnie za jedzeniową dziwaczkę, ale ich miny, gdy mówię, że np. jeśli dziś środa, to ja nie jem - bezcenne. Czy to jest odmiana IF, czy nie (moim zdaniem - jak najbardziej jest), to chyba najmniej istotne. Trafiłam na YT na filmiki, w których bardzo sensownie omawiane są różne odmiany IF - autorem jest Adam Bytof. Rozmawiajmy.

Małgorzata, a pilnujesz średnich tygodniowych kalorii i makro? 

Pasek wagi

Nie, w ogóle nie liczę kalorii, oceniam "na oko". A makro? No cóż ... Nie chce mi się

To skąd pewność, że dostarczasz wszystkich składników odżywczych i nie jesz za mało? 

Pasek wagi

Nie mam pewności, że jem zgodnie z obecnymi przykazaniami. Po prostu wiem, jak się czuję. Wiesz, ja już dość długo żyję i odkąd pamiętam interesowałam się żywieniem. W tym czasie były różne zalecenia (baaardzo naukowe), mody i trendy żywieniowe. Zmieniały się, jak w kalejdoskopie i niektóre z nich z pewnością doprowadziłyby Cię do śmiechu lub grymasu politowania. Dla przykładu: lekarz zalecił mojej śp. teściowej, żeby jadła trzy kromki chleba z powidłami dziennie, to zdrowo schudnie. Uwierzysz? Ale to prawda. Moja mama brała takie granulki ziołowe, które pęczniały w żołądku i od tego miała mniej jeść i schudnąć. Masło raz było super zdrowe, a za chwilę - szkodliwe, że aż strach (sądzę, że to zależało od tego, kto zlecał "naukowe" badania. Jeszcze do niedawna królowała dieta 1000 kcal. Dawno już przekonałam się, że to, co dziś jest ok, jutro może być bzdurą. Fakt - roztyłam się, ale to był wypadek przy odchudzaniu. Zastosowałam 5 małych, zbilansowanych wegetariańskich posiłków i ładnie schudłam 30 kg. Ale jak długo można się pilnować i przeliczać kalorie i składniki pożywienia? Mnie się to udało przez ponad rok. A potem straciłam czujność i dopadło mnie jojo. Teraz tego nie chcę! Dlatego wybrałam sposób dla mnie najprostszy, z którego bardzo łatwo się wychodzi. Rozgadałam się, przepraszam.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.