Temat: jaka dieta najlepsza, a jaka najgorsza

jestem ciekawa, co sądzicie o dietach, która do was najbardziej pasuje? która według was jest najzdrowsza, najskuteczniejsza, a która was przeraża rygorem, ograniczeniami czy jeszcze czymś innym... zapraszam do wymiany poglądów

dla mnie pod kątem efektów  i dobrego samopoczucia najlepsze było liczenie kalorii, ale jednocześnie nie chciałabym liczyć do końca życia bo już nie mogę patrzeć na tej mój stary kajecik, wagę i szukanie kaloryczności po necie, przeliczanie itp. Najgorszą (i nie wiem do dzisiaj jak dałam się na to namówić) była dieta Cambridge czy jakoś tak. Wykupuje się jakies szejki, batony itp i to się je cały dzień. Kalorycznośc zawrotna 400kcal/dzień (wiem, wiem, było się młodym i głupim) choć obiecują że niby wszystkie witaminy są w środku. Je się tak przez 3 tygodnie i nic więcej. Pierwsze dni super - bo to dosyć słodkie było wszystko (takie budyniowe smaki) więc i słodyczy nie chciało mi się podjadać, ale po kilku dniach już rzygać mi się chciało na samą myśl, marzył mi się normalny kawałek mięsa, chleba itp. Co najdziwniejsze marzyły mi sie rzeczy, których do tej pory nie lubiłam jeść (np kotlety mielone i jak mama gotowała obiad i zapachy roznosiły się po kuchni to szlag mnie trafiał). Efekt był fajny bo 6 kg / 3 tygodnie ALE - ja osłabiona, zero koncentracji, liczyłam dni do końca, sfrustrowana itp. Wytrwałam tylko dlatego, że miałam wykupioną "dietę" na całe 3 tygodnie a kosztowała niemało bo ze 400 zł (o jaki frajer ze mnie). Po wszystkim jak zaczęłam jeść normalnie (a nawet objetościowo niewiele, bo jednak żołądek się skurczył na tym gó....wnie)  to oczywiście kg wróciły (choć nie wszystkie bo chyba ze 3 kg). To była najgorsza dieta i nigdy przenigdy nikomu jej nie polecę - to chyba gorsze niż głodówka na 1000 kcal.

Pasek wagi

kopenhaska najgorsza - efekty były prawie 500-800 g dziennie. Ale słabo mi było okrutnie i nic  tylko myślałam o jedzeniu. Głodówkę 3 dniową dobrze wspominam bo byłam po okropnym przejedzeniu 

Najlepsza dla mnie jest south beach choć na pierwszej fazie może być trudno bo nie ma węglowodanów i owoców. Ale można jeść do woli np twarogów, jajek, warzyw ...

w diecie kopenhaskiej jest tyle jajek, że nawet nie pomyślałabym żeby na niej spróbować się odchudzać, bo nie lubię jajek... także ta south beach nie dla mnie, poczytałam trochę zasady i mnie nie zachęciło, te diety są wg mnie niezdrowe, ryzykowne, ale masz rację, lepiej głodówka, krótkotrwała nie zaszkodzi a wręcz może pomóc ;-)

Najgorsze są diety bazujące na jednym produkcje i diety z kaloriami poniżej PPM.

Najlepsza jak na razie dla mnie jest niskowęglowodanowa.

Pasek wagi

Kobietki, jesteście wspaniałe ;-) myślałam, że to moje pytanko zostanie bez odpowiedzi, a Was tyle się odezwało, dzięki i czekam na więcej ;-) miłego weekendu ;-)

Lepiej jesc-wiecej sie ruszac. To jest najlepsza dieta. Mnie przeraza kopenhaska. Kiedys widzialam jak kolezanka wpieprza stek czy cos takiego suchy jak podeszwa i maly jak dla dwulatka. No smiech na sali niewiem kto sie na to nabiera. Serio.

aha a najgorsze spustoszenie chyba robia wszelkie glodowki i "wspaniala" dieta dukana 

Dla mnie najlepsze jest po prostu podejście do diety jako do zmiany sposobu odżywiania na stałe - patrzenie na to co się je, pod kątem wartości, wyeliminowanie śmieci, zwracanie uwagi na kaloryczność i indeks glikemiczny. 

Najgorsze są diety typu 1000 kcal, kapusciane, kiopnhaskie. Ciężko się dziwić że po czymś takim człowiek rzuca się na jedzenie i tyje:)

Niskoprzetworzona z jakimś miejscem na zachcianki czasem. :) Makra i tak dalej niech każdy sobie pod siebie ustala. Ja np umieram na węglach poniżej 200 gram i podziwiam wysokotłuszczowców. ;)

Najgorsze są te wszystkie dziwaczne monodiety, posty (poza IF) itd

Karolka_83 napisał(a):

dla mnie pod kątem efektów  i dobrego samopoczucia najlepsze było liczenie kalorii, ale jednocześnie nie chciałabym liczyć do końca życia bo już nie mogę patrzeć na tej mój stary kajecik, wagę i szukanie kaloryczności po necie, przeliczanie itp. Najgorszą (i nie wiem do dzisiaj jak dałam się na to namówić) była dieta Cambridge czy jakoś tak. Wykupuje się jakies szejki, batony itp i to się je cały dzień. Kalorycznośc zawrotna 400kcal/dzień (wiem, wiem, było się młodym i głupim) choć obiecują że niby wszystkie witaminy są w środku. Je się tak przez 3 tygodnie i nic więcej. Pierwsze dni super - bo to dosyć słodkie było wszystko (takie budyniowe smaki) więc i słodyczy nie chciało mi się podjadać, ale po kilku dniach już rzygać mi się chciało na samą myśl, marzył mi się normalny kawałek mięsa, chleba itp. Co najdziwniejsze marzyły mi sie rzeczy, których do tej pory nie lubiłam jeść (np kotlety mielone i jak mama gotowała obiad i zapachy roznosiły się po kuchni to szlag mnie trafiał). Efekt był fajny bo 6 kg / 3 tygodnie ALE - ja osłabiona, zero koncentracji, liczyłam dni do końca, sfrustrowana itp. Wytrwałam tylko dlatego, że miałam wykupioną "dietę" na całe 3 tygodnie a kosztowała niemało bo ze 400 zł (o jaki frajer ze mnie). Po wszystkim jak zaczęłam jeść normalnie (a nawet objetościowo niewiele, bo jednak żołądek się skurczył na tym gó....wnie)  to oczywiście kg wróciły (choć nie wszystkie bo chyba ze 3 kg). To była najgorsza dieta i nigdy przenigdy nikomu jej nie polecę - to chyba gorsze niż głodówka na 1000 kcal.

Szacun że wytrzymałaś. :D Pamiętam jak kiedyś spróbowałam Dukana i na drugi dzień już tak byłam oszołomiona brakiem węgli, że rzuciłam się na koszyk jabłek i żarłam jakby to było coś nsjpyszniejszego na świecie. :D 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.