Temat: Jak przejść na zdrowy tryb?;)

Przez ostatnie kilka miesięcy opuściłam się z dietą. Sporo cukru, podwójne porcje, tłuste jedzenie, kilka razy w tygodniu piwo. Przytyłam, czuję po ubraniach, ale na razie nie chcę wchodzić na wagę :p
Teraz czuję, że dosyć. Zaczęły się dolegliwości, jestem przepełniona, jakieś kłucie w brzuchu, cera straszna. Ale nie mogę przerwać tej spirali:/
Jak "zresetować" organizm? Zastosować dzień lub dwa głodówki? Żeby cukier się wyrównał, smak się zmienił, a żołądek opróżnił? A może 2-3 dni na samych zielonych koktajlach? Czuję że bez tego ani rusz, bo póki co na "normalnej", zdrowej diecie nie odmówiłabym sobie np. kawy z łyżeczką cukru. A jak już kawa wleci, to i na ciasteczko mogę sobie pozwolić. W sumie co za różnica, zjem też drugie. A potem dokończę paczkę. Już tego próbowałam kilka razy. Dzień rozpoczęłam ok, a później poległam.
Więc chyba jestem zmuszona zastosować się do drastycznych środków. A może macie jakieś inne pomysły?

jeśli nie nauczysz się umiaru, to nigdy nie będziesz mieć stabilnej wagi. Sama piszesz, twoim problemem nie jest wytrwać na drastycznym reżimie, nie umiesz jeść normalnie, zdrowo i z umiarem. To może nad tym popracuj, zamiast głodówek, które pomogą tylko twojej psychice. I to też nie na 100%.

A moze zacznij jeść zdrowe śniadania, obiady i kolacje. Dodatkowo np na podwieczorek zjesz cos lekkiego. A na drugie sniadanie jesli nie potrafisz sobie odmówić zjedz ciacho i wypij kawe z cukrem. Mysle ze cos takiego bedzie lepsze niż od razu odrzucenie wszystkiego 

W jaki sposób głodówka 2-3dniowa ma o 180 stopni zmienić Twoje podejście do jedzenia? Po prostu nie potrafisz się kontrolować i to jest Twój problem. Ja jak posłodzę kawę łyżeczką cukru to nie znaczy, że od razu muszę wpakować w siebie ciacho albo dwa. Nie mówię, że nie mam ochoty, ale po prostu tego nie robię i już. Nie jest łatwo, bo uwielbiam słodycze i jedzenie ogólnie, zdarza mi się coś zjeść bo raz na jakiś czas się złamię. Ale na to, że nie potrafisz zwalczyć w sobie ochoty na żarcie, głodówki i koktajle nie pomogą, a mogą przynieść wręcz odwrotny skutek.

Mi się wydaję, że może ty się za bardzo przejmujesz. Nie jesz i się obrzerasz nastepnie.

Za dużo stresu w pracy ?

Pamietam jak byłam super szczupła, to rano jadłam jogurt pitny, 

A póżniej warzywa do wieczora, ale ruszałam się dużo, na zewnątrz do okoła prywatnego szpitala biegałam, albo chodziłam z kijkami ale bardzo szybko, w zasadzie na to samo wychodziło, żeby nie zajmować sobie czasu.

Czy ty nie możesz po prostu przejść na warzywa ?

Które lubisz, to może gotuj w domu. Pamiętam lubiłam gotować sałatkę na ciepło, mięso z otrębami i cukinią. 

Pandemic np ma fajne przepisy. Tylko tłuszcz zostanie, to to będzie problem.

Ja lubie koktajl z szejkera truskawkowy, i banan z czekoladą- na mlekuu ryżowym ,sojowym, zwykłym .

Jak uświadomisz sobie,że codziennie ładujesz w siebie śmieci,powinno Ci przejść.Na mnie to podziałało,choć nigdy nie jadłam jakoś bardzo nie zdrowo.Śmieci są obrzydliwe,więc nie mogłabym ich jeść.Ostatnio strasznie mi się niedobrze zrobiło,jak narzeczony kupił colę,którą On uwielbia.Myślałam,że zwymiotuję na samą myśl o tym syfie.To jest zwyczajnie niedobre.Natomiast warto też nauczyć się po swojemu przygotowywać zdrowe rzeczy..Ja zawsze zdrowo jadłam,byłam tak wychowana,choć wpadała czasem jakaś pizza,albo co gorsza syf z Mc Donald...ale całe życie nienawidziłam i nie jadła warzyw.Jedynie tolerowałam kalafiora i fasolkę szparagową.Nauczyłam się je przyrządzać w pikantnych smakach i nagle pokochałam cukinię,pomidory,dynię,groszek...nie ma co sie zmuszać,do rzeczy,których się nie lubi,ale warto eksperymentować w kuchni:)

Macie rację w tym, że nie mam umiaru. Albo jem całkiem czysto, zero słodyczy itd, albo sobie całkiem odpuszczam, nawet jeśli myślę, że póki co mam to pod kontrolą. I nawet jeśli teraz narzucę sobie dietę i będę jej przestrzegać w 100%, to wystarczy małe potknięcie za jakiś czas i wszystko runie. Normalnie już nie mam siły. A nie chcę być jakimś freakiem i do końca życia odmawiać sobie "zakazanych" rzeczy.

Wiem o co chodzi i powiem szczerze, ze ja kiedys tez robilam takie 1-2 dniowe glodowki w celu raczej oczyszczenia i resetu. Na mnie to dzialalo, bo wtedy zaczynalam jesc zdrowo po tej glodowce, bo nawet salata byla dla mnie blogosawirenstwem. Niewiem na ile to jest dobre i zaraz mi sie oberwie od kogos za to co tu pisze ;P Teraz juz nie robie takich glodowek, poprostu wracam do normalnego odzywiania. Kawa z lyzeczka cukru jeszcze nikogo nie zabila swoja droga ;)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.