Temat: 1500 bez głodu i skutecznie

Chętnie podzielę się z Wami moimi doświadczeniami w odchudzaniu. Bardzo Wam polecam dietę 1500 kcal.

Jakie są zalety? Nigdy nie jestem głodna. Chudnę. Nie za szybko, nie za wolno :) .

A moje zasady? Typowe: 4-5 posiłków dziennie, woda, aktywność, duuuużo niskokalorycznych warzyw, żeby zapchały i już się nie chciało czego innego. Więcej kalorii w pierwszej połowie dnia. Coś pożywnego, funkcjonalnego (pełnoziarnisty chleb- taki wyglądający jakby tylko z ziaren był zrobiony) na śniadanie. Nie ograniczam się co do słodyczy itp (dobrze mnie zrozumcie- nie zajadam się nimi, bo w ten sposób mogłabym zjeść 4  7-daysy dziennie i to wsio. Nie byłabym tym raczej najedzona ;) Ale np.
w ramach tych 1500 kcal pozwalam sobie raz na jakiś czas na batonika, słodką bułkę itp.)
Tak na prawdę to dla mnie bardziej sposób odżywiania niż dieta ;)

Typowy dzień

godzina     [kcal]        Przykładowy posiłek

*8:00         400        2 kromki chleba pełnoziarnistego z szynką, gorący kubek, 250g  kapusty kiszonej,
                               450g mrożonek (marchewka, brokuł, kalafior)

*12:00       200        jabłko, jogurt

*15:00       400        450g mrożonek (marchewka, brokuł, kalafior), 700g kalafior, gorący kubek, pomidor

*18:00       300        jajko, milki-way, 300g pomidorów, 300 patisonów

*21:00       200       jogurt, 450g marchwi

I wady też są. Trzeba liczyć (ale ja tam to polubiłam- wiem, jestem szalona). Żeby nie czuć, że jestem na diecie jem duuuużo ilościowo (patrz: obiad), przez co jak zrobię sobie cheat day (święta, albo tak po prostu) to nie mogę się najeść bo mam rozepchany żołądek.

A na koniec moje spostrzeżenia, które mogą Wam pomóc:
*Ćwiczę przynajmniej 2x w tygodniu
*Chce Ci się coś podjeść między posiłkami? Wypij herbatę (ja piję zaparzaną 3min, daje kopa i to właśnie sprawia, że nie chce mi się podjadać. Wiem, niezbyt to zdrowe, ale bez przesady z tym zdrowiem ;) ). Albo guma do żucia.
*A na koniec: yerba. Magiczny napój. Naprawdę. Wypiję ją ok 15 i cały dzień nie chce mi się w ogóle jeść, muszę w siebie wciskać z rozsądku.

Tak więc bardzo polecam: miło, smacznie, bez ograniczeń (w pewnym sensie ;) ).

Co byście bezwzględnie zmieniły jednak w mojej diecie? Chętnie przeczytam Wasze uwagi :)

Pozdrawiam i trzymajcie się dzielnie :)

A mogłabyś mi podać przykładową rozpiskę na dzień, taką ok 1500 kcal, ale żeby jednak się najeść? :)

wiesz - masz takie menu osoby, która MUSI się najeść po pachy. Więc wybierasz bardzo nisko kaloryczne produkty, które pochłaniasz w ogromnych ilościach. Ok - działa, nie jesteś głodna. Ale efekt jest taki, że nie masz w menu paktycznie wcale tłuszczu, białka i węgli złożonych z ziaren i strączków. Jak dla mnie to jest zapychanie się. 

Minus z tego jest taki, że nie dostarczas ciału potrzebnych makroskładników i rozpychasz sobie żołądek. Rozpychanie nie byłoby jeszcze takim problemem, jakbyś planowała tak jeść do końca życia, ale bądźmy szczerzy  - prędzej czy później zaczniesz jeść chociażby tłuszcze i wtedy, żeby zmieścić się w limicie kcal będziesz musiała nagle jeść połowę tego, co teraz. 

Muisz zacząć liczyć nie tylko kcal, ale też makroskładniki. Dobrym zwyczajem jest w ogóle nie wliczanie do bilansu warzyw (oprócz niektórych wyjątków jak korzeniowe, skrobiowe czy strąki) - popatrz - u ciebie prawie nic by nie zostało.

Oprócz kcal musisz też pilnować minimalnej podaży białka, tłuszczu i węgli. Dopiero wtedy możemy mówić o zbilansowanej diecie.

Dzięki bardzo :D . Właściwie to chętnie wprowadzę te zmiany. Chociaż kaszy jaglanej nie dam rady wprowadzić (namawiają mnie do niej bardzo)... Ale na pewno znajdę coś co mi podpasuje.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.