Temat: Czym się kierowałyście przy wyborze swojej diety?

Nigdy nie stosowałam nic oprócz MŻ. Rezultaty moich diet widać na pasku, jak ślicznie dobiłam do 91kg. (; Postanowiłam pójść za radą ludzi mądrych i trochę bardziej świadomie do tego podejść.
Teraz staram się być na 1200kcal, ale a) nienawidzę liczyć, b) ciągle wychodzi mi, że za mało lub za dużo zjadłam i mam dosyć biegania z kalkulatorem. Zastanawiam się nad jakąś inną bezliczeniową dietą, ale którą wybrać??? Dukan, Montignac, SB, Hay ...

Czym Wy się kierowałyście przy wyborze diety? Dlaczego właśnie Hay a nie Montignac, albo SB a nie Ducan?
rozsądkiem! ;)

w sensie żadne niskokaloryczne, kapuściane, kopenhaskie,, z kosmosu.

no i wegetarianizm jako styl życia od ładnych paru lat.
tych nawet nie biorę pod uwagę (;
Ja liczę, uczę się układać sobie jadłospis z Vitalią. Wykupiłam sobie dietę i jak na razie skutkuje :) Nie żeby to była kryptoreklama. Tylko oczywiście ciągle zjadam za mało:P Bo a to czasu zabraknie a to coś tam. Ale warto trochę poświęcić czasu na początku żeby pózniej robić wszystko na "oko"
Parę może parenascie razy w życiu się odchudzalam. nigdy nie była to jakaś konkretna dieta. A jedynie MŻ i eliminacja slodyczy.  Do obecnego odchudzania zbierałam sie ostatnie chyba dwa lata. ale potrzebowałam jakiegoś impulsu.
Najpierw miało być tak jak zawsze MŻ. W tym samym  czasie wczytałam się trochę w strony Vitalii i pierwszą dietą która mnie zaintrygowała była SB. Spodobała mi sie i na niej pozostałam. Jestem zadowolona. Nie wiem czy to jest najlepsza dieta. ale na pewno jest tą ktora pomaga mi schudnąć. No i oczywiście regularne ćwiczonka, bo bez nich ni rusz ;)
rozsądkiem ;D
niestety tez nie lubie liczyc ale jakos przemoglam sie i licze te cholerne kalorie jem 1200 dziennie bo wiem ze na tej diecie moge jesc na co mam ochote jedynie musze zmiescic sie w tych kaloriach a do tego ograniczylam slodycze do minimum
A ja jako, że lubię gotować i jeść (co zresztą widać na pasku :)  )kierowałam się swoją przyjemnością. Wybrałam Montignaca, bo pozwala mi na te rzeczy i się na nim chudnie. Poza tym nie znoszę liczyć i nie wyobrażam sobie robić tego przez tak długi okres czasu jaki zajmie mi schudnięcie.
Ja przy wyborze diety, a raczej stylu odżywiania, kieruję się po prostu rozsądkiem. Dla mnie dieta musi zawierać wszystkie potrzebne składniki, czyli tak naprawdę wszystkiego po trochu z wykluczeniem rzeczy ewidentnie niezdrowych. Musi też zawierać potrawy, które lubię, a nie na przykład wyłącznie kurczaka gotowanego i marchewki. Dlatego sama wyszukuję sobie jakieś nowe, zdrowe dania - takie żeby były pełne smaku, aromatyczne i interesujące. Nie uznaję żadnych diet wykluczających ziemniaki, ciemne pieczywo, kasze i ryże, ani diet monoskładnikowych, kapuścianych itp. Po prostu staram się racjonalnie odżywiać, sporadycznie pozwalać sobie na małe wpadki (ale dbać o to, żeby nie były grubego kalibru, czyli np. raczej batonik zbożowy, a nie pączek, lub samodzielnie upieczona babeczka orkiszowa, a nie napoleonka ze sklepu). Co do liczby kalorii, jestem zwolennikiem diet dopasowanych do stylu życia i wagi, ja np. jestem dość mocno aktywna ruchowo, więc nie wchodzą w grę diety typu 1000 kcal. Jadam 1300-1500 kalorii i gdy naprawdę zdrowo się odżywiam i pilnuję się tych kalorii, to chudnę. A liczenie kalorii nie jest dla mnie problemem, mam w domu dokładną wagę kuchenną, która mi w tym pomaga. W weekendy nigdy nie liczę kalorii, robiąc sobie w ten sposób odpoczynek. Poza tym nie traktuję kalorii restrykcyjnie, jeśli zjem 100-200 kalorii więcej niż zakładałam, to nie robię z tego tragedii. Dużo się ruszam, więc jest dużo prawdopodobieństwo, że to spalę.
Ja wybrałam 1200 kcal ,bo mogę ją łatwo wprowadzić w życie. Nie mam jakiś granic ,że czegoś zjeść nie mogę. Sama sobie ustalam co jem ,ile i kiedy ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.